odys odys
19
BLOG

Słówko o liberalizmie

odys odys Polityka Obserwuj notkę 5

Z uwagą uczestniczę (czasem czynnie) w licznych salonowych debatach wokół liberalizmu.

Widzę dzięki temu pole sporu między liberałami, (libertarianami) a liberałami demokratycznymi. Odkrywcze było dla mnie rozróżnienie konserwatystów od liberałów z określeniem przestrzeni sojuszu (eMFN).

Dziś skupię się na polemice z koncepcją demo-liberalizmu (soc-liberalizmu), do której niezmordowanie przekonuje Prof. Sadurski:

Fundamentalne zasady liberalne: prymat wolności osobistych nad moralnymi przekonaniami większości, wolność słowa gwarantująca względną niepodatność na zapędy cenzorskie, wolność zgromadzeń zagwarantowana niezależnie od treści wyrażanych przez uczestników legalnych demonstracji, neutralność światopoglądowa i religijna państwa 

Coś mało zostało z wolności w takim liberalizmie. Taka koncepcja bowiem pozwala mi mówić i się pokazywać bez cenzury, mieć własne zdanie w kwestiach etyczno-filozoficznych i własny styl życia, choćby nawet gorszący pozostałych. Gwarantuje mi, że państwo się nie będzie wtrącać w tych kwestiach. Aż tyle i tylko tyle. Brzmi dość pięknie, ale kulawo. Brak mi tu gwarancji wolności w wielu bardzo istotnych dla mnie kwestiach.

Bo wyobraźmy sobie starożytnego pana, który swym niewolnikom w kamieniołomach pozwala mówić co chcą i uprawiać seks z kim chcą.
Czy to już to?
Nie - przecież oni muszą pracować dla tego pana, a ja nie, ja pracuje dla siebie.
Hm. Tylko, że przymusowo oddaję do redystrybucji 80% swojej pracy.
Czyli w pięciodniowym tygodniu pracy mam 4 dni pańszczyzny!

Dodajmy, że w demo-liberalnym kamieniołomie, pardon, państwie (wzorzec europejski) obowiązuje mnie bardzo szczegółowy regulamin życia (z symbolicznym już nakazem zapinania pasów w samochodzie i zakazem palenia). A jeszcze więcej niż poprzez nakazy administracyjne jest mi narzucane poprzez system opłacania z moich podatków niektórych towarów i usług, z których poźniej łatwiej mi skorzystać niż z innych. W ten sposób mam złudzenie, że wybieram w sklepie tańsze banany — a wybieram te, za które już częściowo zapłaciłem (dotacje dla rolnictwa, czy obniżka cła).

Takie praktyki piewców wolności z lewicy nie oburzają.

Teraz wróćmy do gwarantowanych swobód.

Praktyka władzy demoliberalnej wykazuje, że deklarowane sztandarowe wolności również bardzo chętnie ogranicza. Ale tak jak arystokracja nie władała wyłącznie poprzez państwo, tak i demoliberałowie de iure gwarantują wolność słowa, mogąc ją reglamentować de facto: wiodące media są zdominowane przez ich środowisko. Nawet już nie chodzi o to, że nie ma konkurencji w mediach. Dzięki wydarzeniom najnowszej historii udało się bowiem stworzyć język pełen etykiet, które, jeśli je skutecznie komu przylepić, wykluczają go z debaty publicznej. Niech sobie później praktykuje swoją wolnośc słowa jako niepoważny świr w jakimś nszowym radiu dla oszołomów.

Ostatnim akordem demoliberalnej praktyki jest promowanie mniejszości. Zabawne, że w społeczeństwach, w których max. 10% ludzi uczęszcza do kościoła, chrześcijaństwo na przywileje mniejszości nie może liczyć. Za to mniejszościowe środowiska feministek dostają gwarancje połowy stanowisk u władzy, mniejszościowi geje wywalczją przywileje rodzinne, ugrupowania rozbójników spod szyldu "zielonych" dostają władzę ingerowania w proces inwestycyjny, etc etc.

Wszystko to w imię wolności.

A może jest tak: dzisiejsza technika, zwłaszcza w sferze informacji, pozwala sprawować potężną władzę w sposób niezwykle dyskretny, niemal dla podwładnych niezauważalny. Dlatego, dla stabilności i bezpieczeństwa, podwładnym dajemy ochłapy wolności w kwestiach nieistotnych, głośno krzycząc, że to właśnie są kwestie najważniejsze.

Ludzie nie będą wołać o chleb, gdy damy im ciastka.

Ja rozumiem, że demo-liberalizm jest niezłym pomysłem na stabilną organizację społeczeństwa. Rozumiem, że w tym systemie dość łatwo mieć zadowolny lud. Rozumiem, że jest to pewna wartość. Ale mieszanie dotego wolności - to hipokryzja.

Wybiórcza koncepcja wolności demo-liberałów kojarzy mi się z szatańską reklamą owoców rajskiego drzewa. I proszę nie pokpiwać sobie ze mnie jak niedawno z premiera, tylko wnikliwie przyczytać tę przypowieść.

Jeśli być szczerym, bliżej tej koncepcji do totalitaryzmu, niż do wolności.

odys
O mnie odys

Wybaczcie, odpowiadam na komentarze niewiele częściej niż piszę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka