1 września 2007. Nad moim domem przelatuje samolot. Normalka. Mieszkam w pasie nalotów Okęcia.
Dzieci nie idą do szkoły. Zamęt wokół ministrstwa edukacji, rozgrzebanej i przerwanej reformy, list lektur, programów nauczania trwa. Ale jest sobota, rok szkolny zacznie się pojutrze.
Nagłówki gazet krzyczą wielkimi literami o kryzysie, skandalu. Komentarze pełne histrycznch tonów, o upadku demokracji, lamaniu praw.
Część ludzi mówi, że bandyci są na najwyższych stanowiskach, a władza próbuje tę mafię zwalczyć, ale nie wiadomo, czy wygra.
Część mówi, że to u władzy są bandyci. I wszyscy jesteśmy zagrożeni.
Mamy niepodlege państwo od 18 lat. Ale część mówi, że nigdy jej nie odzyskaliśmy, część mówi, że oddalismy niepodległość UE, część zaś łamie ręce i rwie włosy, że władzę przejęli głupcy, którzy niepodległość zaprzepaszczają. Ci liczą trochę na interwencję UE.
Nie wiadomo co będzie dalej; wszyscy bawią się w proroków...
Ale raczej nastroje społeczne kiepskie.
Czy rzeczywiście jest tak źle?
1 września 1939. Dudnienie silników lotniczych wyołuje strach. Jeszcze miesza się on z ciekawością, ale w najbliższych miesiącach ciekawość ustąpi miejsca znużeniu połączonemu z rezygnacją.
Dzieci nie idą do szkoły. Odwołano zajęcia z powodu mobilizacji. Dzieci na razie się cieszą, że jest wolne. Nie wiadomo do kiedy, ale sądzą że niedługo.
Nagłówki gazet nie nadążają za rzeczywistością. Audycje w radio przetykane informacjami dla wojska.
Wolna Polska jest od lat 20 z okładem. Szablami wycięła sobie granice, z mocarstwami światowymi się o ich kształt ułożyła. Mimo niezbyt demokratycznych rządów po zamachu Piłsudskiego, mimo kiepskiej gospodarki, dumę narodową podzielają wszyscy Polacy. Nasza armia jest dzielna, co wykazała w 1920. No i są nasi potężni sojusznicy.
Wszyscy ufają, że wygramy. Nie oddamy guzika...
Czy mają prawo do optymizmu?
Wstawiłem obrazek - bijcie mi brawo za umiejętność wciskania klawiszy ctrl+c ctrl+v (mój pierwszy html) :) Dziękuję Izie i twórcom instrukcji dających się znaleźć przez gogle.