To nie nowość chyba, ale dziś pierwszy raz usłyszałem.
A wszystko dlatego, że zaczęły się ustawowe bloki propagandy partyjnej w Polskim Radiu. Więc zamiast dziadka Jacka Poszepszyńskiego mam audycje radiowe Samo-LID-PO-PISu. Trzask prask i po wszystkim.
Zawsze te "audycje" są nudne i patetyczne. Ale tym razem PiS mnie zastrzelił. Ich pieśń! Tak pieśń, bo słowo "piosenka" nijak nie opisuje tego utworu.
To można śpiewać chyba tylko na klęczkach lub na baczność. Ze łzami w oczach.
Zresztą posłuchajcie.
W audycji wyborczej na pieśń nałożony jest idealnie wpasowany w rytm montaż wypowiedzi JarKacza (a może i Lecha też, nie wiem bo w radio nie widać). Prawie jak na słynnej płycie z papieżem w utworze z pogranicza pop "Pater Noster".
Nie wiem. Może ja jestem zepsutym do szpiku wykształciuchem, ale ta estetyka mnie obezwładnia. Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Staje mi w oczach ludowy ołtarzyk z figurkami świętych braci. No nie mogę po prostu.
Niech mi wybaczą wszyscy wyborcy PiSu, którzy mnie mieli za bratnią duszę (choćby ze względu na poprzedni wpis). Ale doprawdy, bracia już chyba przekształcają partię w sektę (co by tłumaczyło zachowania np. blogerki Maryli).
Jeszcze trochę takiego kiczu, a zacznę głosować na lewicę.
PS. Swoją drogą nie zauważyłem radio-spotu PO. Albo jest tak mdły (co by mnie nie zdziwiło), albo mnie zaskoczy jutro. Już sie boję.
