UWAGA. To nie jest nowa notka! Została napisana 2007-09-08, 12:09:32. Przypadkowo skasowana 2007-10-09 została odzyskana dzięki permanentnej inwigilacji firmy google ;) Jeśli pomoc techniczna S24 będzie umiała przywrócić skasowaną notkę (wraz z samotnym komentarzem, który pod nią widniał) na właściwe jej miejsce, wówczas usunę niniejszą kopię. Za zamęt przepraszam.
Uwaga, uwaga! Pociąg osobowy z Warszawy Zachodniej do Gdyni Głównej Osobowej zwiększył opóźnienie do około czterech tysięcy sześciuset osiemdziesięciu ośmiu minut i niniejszym uznany został za zaginiony. Zaginienie może się zwiększyć lub zmniejszyć. Ktokolwiek wie o losie zaginionego, proszony jest o zgłoszenie się do Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych lub najbliższej budki dróżnika.
Wały Jagiellońskie, Wars wita
Rzeczpospolita donosi o kolejnych opóźnieniach uruchomienia nowego terminalu Warszawskiego Okęcia. W tym czasie współczynnik pasażera na m2 w starym terminalu pobije wszelkie rekordy, dzięki czemu Polska uwieczni się w annałach rekordów Guinnessa.
Wszystko to wiemy i wyzgrzytaliśmy już zęby do szczętu, po co więc kolejnym tekścikiem odys zawraca nam głowę — spytasz, wierny czytelniku.
Otóż zwracam uwagę na jeden fragment artykułu w Rzepie:
(...) są trzy sposoby rozwiązania problemu: oprócz podpisania nowego aneksu rozwiązanie siłowe lub sąd. W tym drugim przypadku można by wyrzucić wykonawcę z budowy i dokończyć inwestycję siłami innej firmy. (...)
Problem polega jednak na tym, że konsorcjum Ferrovialu i Budimeksu jest właścicielem projektu. By dokończyć prace, trzeba odkupić od niego te prawa. Cena byłaby zapewne astronomiczna.
Dlaczego konsorcjum jest właścicielem projektu?
Użyję analogii: Gdy buduję dom, zamawiam projekt. Następnie zlecam jego wykonanie ekipie majstrów. Jak ekipa coś sp..., pardon, okaże się nierzetelna — wyrzucam ich z mojej budowy i dogaduję się z inną ekipą. Z tamtymi policzę się później. A tu okazuje się, że ekipa majstrów, za moje pieniądze, na mojej działce buduje swój projekt. Biorę go w całości i płacę, albo oni siedzą tam do śmierci.
Dlaczego taką umowę zawarto?
Nie pytam kto, bo sprawdzić łatwo, zresztą tak robiono i robi się u nas nadal.
Bo taniej i szybciej.
Szybciej jest zrobić jedną procedurę przetargową, zamiast najpierw zrobić osobny konkurs architektoniczny. Nota bene, przygotowanie konkursu to coś z czym sobie Polacy nie radzą. Jest też taniej: wybieramy wykonawcę (główne kryterium — cenowe), a projekt dostajemy gratis. I jest to projekt optymalny pod kątem kosztów wykonania. Dba o to wykonawca, który projekt zamawia (sporządza).
A że główny port lotniczy, który dla każdego kraju jest wizytówką — wrotami do kraju, będzie raczej jak drzwi do garażu, czyli tyleż praktyczny co banalny, to co tam. Nie stać nas ponoć na estetykę.
Praktyczne skutki drogi na skróty, żeby szybciej i taniej — podziwiamy teraz. Rok opóźnienia. Cena już wzrosła i wykonawca chce jeszcze więcej. Kosztów nikt nie liczy, bo kto przeliczy czas i dyskomfort, oraz utraconych klientów, którzy wybrali inną formę komunikacji?
A zdjęcia z Terminalu2, który po otwarciu będzie szybko za mały (zgodnie z prognozami ruchu na Okęciu), który jest niebezpieczny (zastrzeżania strażaków), którego dach przecieka, otóż zdjęcia te pokazują, że cóż — nie zachwyca urodą.
Jest taka anegdotka o wywieszce w pewnej firmie usługowej:
Jeśli chcesz:
- szybko
- tanio
- dobrze
skreśl jedną pozycję z tej listy
lub idź do konkurencji.