Pamiętacie Państwo końcówkę kampanii wyborczej 2007?
Abstrahując już od obwiniania PIS i Jarosława Kaczyńskiego o śmierć Polaków na drogach - Tusk drwił z Kaczora: Tylko facet bez prawa jazdy, może poprawiać bezpieczeństwo na drogach za pomocą ustawiania fotoradarów.
Banałem już, w obliczu nieustającego potoku bajania, bądź po prostu zwyczajnych kłamstw generowanych na codzień przez Tuska i jego otoczenie, przy wtórze partyjnych klakierów - będzie stwierdzenie, że punkt widzenia zależy od punktu dziedzenia.
Zapoznajmy się więc z pomysłami premiera, który posiada prawo jazdy:
- Fotoradary będą wszędzie, a nie tak jak dotychczas, że dziewięć na dziesięć pudełek na te urządzenia jest pustych.
- Jeśli ktoś zdecyduje się na zapłacenie kary w pierwszym możliwym terminie, zapłaci o 20 procent mniej od zasądzonej kary.
- Drugie awizo informujące o nadejściu przesyłki poleconej z informacją o wykroczeniu i naliczoną karą jest uznawane za skuteczne powiadomienie bez konieczności odbierania z poczty.
Właściwie, w obliczu bezprawia jakim ma być powyższy przepis, uważam, że można śmiało zrezygnować także z pierwszego awizo. Można by nawet pakować kierowcę do pierdla, zanim otrzyma uprawnienia do kierowania!
Ale za to, cóż za łaska!
- Za wykroczenia zarejestrowane fotoradarem nie przyznaje się karnych punktów.
- Podniesiona zostanie m.in. dopuszczalna prędkość na autostradzie i drodze ekspresowej odpowiednio ze 130 do 140 i ze 110 do 120 km/h. Przekraczanie dozwolonej prędkości o mniej niż 10 km/h będzie dalej naruszeniem prawa, ale nie będzie już karane.
Z wiarygodnych źródeł dowiedziałem się, że na tych tysiącach kilometrów autostrad, które Tusk obiecał w kampanii wyborczej - można będzie jeździć legalnie nawet po 200 km/h.
Do czasu kiedy je wybudują.