Wyczytałem, że z Warty wyłowiono 1,5-metrowego krokodyla. Martwego, ale zawsze. Opis i fotki są tutaj, na dodatek jest informacja, że policja prowadzi czynności wyjaśniające. Zarechotałem i przelinkowałem njusa do zaznajomionego kiedyś przy jakiejś popijawie dziennikarza wiodącego tytułu prasowego (segment: tabloidy) w Dublinie. - Ciekawe, co będzie... - pomyślałem klikając "wyślij" i pamiętając, że Irlandczycy grać w Poznaniu będą dwa mecze podczas Euro Dwa Dwanaście.
Odezwał się po chwili zachwycony tematem i dopraszający się o "garść dodatkowych informacji". No, to mówię, że zimy są cholerne w Poznaniu i Warta River zamarza, więc dziwne to jest, na co on mówi, że "te gady przetrwały milion lat, więc przystosowały się do wszystkiego". I dalej mnie indaguje: - a dalej jest tak w Polsce, że martwe psy i koty wrzuca się do rzeki?
- Czy ja wiem...? - powiedziałem. - Pewnie są miejsca, gdzie są pewni ludzie, którzy pewne martwe psy i koty wrzucają do rzeki... - ale już mówiąc to wiedziałem, że kręcę bat na siebie, bo coś czuję, że wiem, jak będzie wyglądał ten tekst. Wyjdzie na to, że szkaluję Polskę i jej wody śródlądowe, a Irlandczycy przeze mnie nie przyjadą do Poznania. A jak już przyjadą, to się w ogóle kąpać nie będą.
Słowem: smród po całości!