Po pierwsze: dopóki Nicek nie jest Arturem N. to może i powinien polegiwać sobie w hamaku z widokiem na bramę wjazdową i z kartaczownicą na podorędziu. Po drugie: nawet jeśli by pojechał do Moskwy i cyknął sobie fotkę z car-puszką (a nie z tą swoją flintą) i pod tym symbolem pytał w Internecie prawnika czy w demokratycznym z pozoru kraju można zrobić referendum na temat „zastrzelenia jak psa” np. pana Putina to też nikomu nic do tego. Z tego zarzutu się nie ukręci.
Po trzecie: nie wiem czy jest prawdą i nie mogę tego sprawdzić, ale usłyszałem, że Brunon Zawodowiec w latach 2004-2010 był członkiem Platformy Obywatelskiej. Potwierdzenie względnie zaprzeczenie tej potwarzy rzuciłoby niewątpliwie nowe światło na sprawę.
Po czwarte: co to w ogóle za obyczaj, żeby z każdą taką sprawą jak sprawa Artura N. (a niech tam) od razu lecieć do Kaczyńskiego i pytać: a cóż to za gada społeczeństwu wyhodował? Toż do cholery PiS to nie jest Smiersz ani SS, ani nawet Komsomoł i zapisać się może tam każdy, a Kaczyński przecież nie siedzi przy biurku i nie podpisuje każdej legitymacji. Że Nicpoń radykalny? A nie wolno?!
Po piąte: tak badziewiastej i impotenckiej akcji służb i mediów (czyli robienia z panów Brunona i Artura terrorystów) to już dawno nie widziałem. To świadczy o marionetkowym charakterze zarówno służb jak i wspomnianych mediów. (Rok 1990 - Siedzi żebrak pod murem, podchodzą doń dwaj goście w mundurach, wczoraj jeszcze milicjanci, dziś już policjanci. Żebrak: - Jak wy jesteście policja to ja jestem Al Capone!)
Po ostatnie: chyba się zradykalizuję, mam tu znajomków z IRA, wprawdzie trochę już leciwi, ale nadal konkretni, cyknę se z nimi fotkę w tych ich kominiarkach, powieszę na s24 – ciekawe czy mnie zamkną na lotnisku w Dublinie czy dopiero na Ławicy jak już dofrunę.
Co za żenada, że też ludzie tego bez żadnego tam referendum nie rozpędzą, to ja nie rozumiem. I to nawet nie za szkodzącą Polsce politykę, ale zwyczajnie: za głupotę, sprzedajność, nędzę intelektualną i zerowe zdolności analityczne.