Mocne zaskoczenie wywłały u mnie wyniki sondażu, z którego wynika, że poparcie dla PiS zadeklarowało aż 40% ankietowanych. Potwierdza to widac stawianą przez Lecha Wałęsę tezę, że jeśli Kaczyński wygra wybory prezydenckie to na dłuższą metę przegra, a jeśli przegra tą batalię, faktycznie okaże się zwycięscą!
PiS skutecznie i mówię to z dużym zasmuceniem, zajmuje na scenie politycznej miejsce swoich byłych koalicjantów: Samoobrony i LPR, nie tracąc jak się okazuje zbyt wielu własnych wyborców sprzed lat. PiS wygrywa na wsi, gdzie spełnia byłą rolę Andrzeja Leppera mówią o trosce o rolników (choć nie zbyt szczerze, ale ro niee ma jak widać znaczenia), pokonuje rywali wśród elektoratu katolicko-prawicowego i narodowców, któzy kiedyś popierali LPR oraz utrzymuję drugą, ale mocną pozycję jeżeli chodzi o konserwatywną inteligencję.
Kaczyński umie grać na emocjach i to jest jego wielki potencjał, ale umie też dobierać sobie współpracowników. Zawsze według "parytetu". Dziś są u niego zarówno przyciągający Rodzinę Radia Maryja posłowie Macierewicz i Sobecka, pomagający zdobyć głosy wsi Mojzesowicz, centrowi intelektualiści jak Paweł Kowal, Joanna Kluzik, Paweł Poncyljusz, ale także mocno promowani młodzi działacze: poseł Mariusz Kamiński, Adam Hofman, Maks Kraczkowski.
W PiS było miejsce równocześnie dla byłej posłanki PO Zyty Gilowskiej i posłów z pod znaku ojca Rydzyka. Dopóki Kaczyński będzie dysponował magnesami na różne środowiska i będzie dbał o równowagę między nimi, PiS będzie rosło, ale taka koncepcja ma też ogromną wadę. Jest nią ryzyko wynikające z tego, że, gdyby zabrakło spoiwa jakim jest prezes, te niemające ze sobą nic wspólnego grupy rozejdą się każda w swoją stronę szybciej, niż się zeszły!