Ortodoks Ortodoks
909
BLOG

Polska w szaleńczej budowie.

Ortodoks Ortodoks Polityka Obserwuj notkę 10

Wrocław doczekał się obwodnicy autostradowej. 35-kilometrowy odcinek łączący autostradę A4 z nieistniejącą jeszcze drogą S8 został dziś oddany do użytkowania. Oddawany po kawałku był już wcześniej, ale dopiero od dziś można użytkować całość. Naturalnie do obwodnicy przyklejają się już po kolei różni politycy, na czele z premierem Tuskiem. Ani chybi jest to jedna z tych „inwestycji”, które zostały przez Platformę zrealizowane.
 
Skąd ten cudzysłów? Ano stąd, że nie bardzo pojmuję jak można nazywać wydanie 4 miliardów złotych za obwodnicę. Wychodzi 115 milionów zł za kilometr. Może to jakiś rekord świata? Jeśli nie to proszę o sprostowanie. Powtórzę: sto piętnaście milionów za kilometr.
Pomijając definicję księgową odnoszącą się do zwiększenia środków trwałych, a odwołując się do potocznego rozumienia słowa „inwestycja”, kupy nie trzyma się tu nic. Inwestuje się pieniądze w coś, co w danym okresie czasu ma się „zwrócić”. Im szybciej, tym lepiej. Ma dać jakieś korzyści, które przewyższą poniesione koszty. Im bardziej tym lepiej. Inwestycja jest zawsze jakąś spekulacją, bo i zyski mogą okazać się niepewne. Generalnie bierze się to pod uwagę i akceptuje ryzyko. Niemniej jest pewna granica, za którą jest już tylko hazard lub myślenie życzeniowe.
 
Wrocławska obwodnica na pewno nie jest efektem podejścia hazardowego. Obwodnica to nie kupon lotto. Wychodzi mi, że to myślenie życzeniowe. Jakimś cudem w czyichś głowach urodził się rachunek ciągniony, wg którego istnienie obwodnicy da jakieś korzyści miastu/państwu. Może i da. Infrastruktura zawsze się przyda. Tylko kiedy i jakie? Mówimy o latach, dekadach czy wiekach? Mnie się zdaje, że zwrot kosztów na poziomie 115 milionów za kilometr jest po prostu niemożliwy. Nie mówiąc o zyskach. Trochę korzyści z obwodnic będzie, ale nie tyle. No chyba żeby skumulować rachunek ciągniony do trzeciego millenium. Tylko kogo to obchodzi?
 
Obwodnica, jak wiele innych tego typu „inwestycji”, to nie żadne inwestycje, tylko zwyczajna konsumpcja. I to rozpasana. Jedyną realną korzyścią osiągalną w dającej się przewidzieć perspektywie czasu jest po prostu wygoda. Tej nie sposób wycenić wymiernie, ale na litość… nie 115 milionów za kilometr!
 
Czy człowieka zarabiającego średnią krajową stać na samochód? Owszem, stać. Jak odłoży to kiedyś kupi jakieś proste auto. Jak się zadłuży to może trochę ambitniejsze. I to jest kwestia tego jak bardzo ten człowiek sobie ceni wygodę, bo na pewno nie jest to wtedy dla niego inwestycja.
A czy stać go na limuzynę Mercedesa (nowego)? Jak się zadłuży na 40 lat to może i tak. Zastawi dom i w ogóle… a co tam.
 
Miasto Wrocław ma nie Mercedesa nawet, a Maybacha. Spłacać go będą mieszkańcy miasta, które w międzyczasie może zdążyć ze dwa razy przejść z rąk polskich do niemieckich i z powrotem.
 
Jest to imponujący pomnik próżności. Niebywały wprost przykład megalomanii. Szaleństwa niektórych rzymskich cesarzy to przy tym zabawa w piaskownicy. Niestety niewielu to dostrzega. Generalnie wszyscy się cieszą. Gdyby się nie cieszyli, o premier Tusk nie chwalił by się tym (nie swoim nawet przecież) „osiągnięciem”, a wprost przeciwnie, biłby w tarabany na alarm. To z kolei dowodzi niesamowitej nędzy intelektualnej mieszkańców naszego kraju.
 
Sprawa jest naprawdę prosta. Drogi i w ogóle infrastruktura są potrzebne. Obwodnice też. Ale jeśli jakaś obwodnica ma kosztować 115 milionów za kilometr i z jakichś przyczyn naprawdę taniej się nie da (w co nie wierzę), to mówi się trudno i jej nie buduje. Tak jak przeciętny Kowalski mówi trudno i nie kupuje na kredyt Maybacha. A jeśli da się ją wybudować taniej (tak przypuszczam), to tych defraudantów, którzy doprowadzili do tak gigantycznych kosztów „inwestycji” powinno się wysłać do kamieniołomów. Dożywotnio.
 
Ale nie w Polsce. W Polsce wszyscy są dumni i premier przecina wstęgi.

 

Ortodoks
O mnie Ortodoks

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka