Kontynuując temat poprzedniego wpisu. Polska powinna za jeden z priorytetów swojej prezydencji w Unii uznać krzewienie świeckości przestrzeni publicznej. Należy bowiem dzielić się swoimi sukcesami i promieniować przykładem. A przecież Europa jak po równi pochyłej brnie w ślepą uliczkę chrześcijańskiego fundamentalizmu. Kto, jak nie my, każe jej się opamiętać? Niechże więc Niemcy opamiętają się i usuną te krzyże spod Bundestagu. W końcu parlament to „sanktuarium państwa“, a żałoba po ofiarach muru dawno, dawno, dawno minęła.
Niechaj więc narodowie wżdy postronni znają, co przed rokiem już niemal, 10 lipca 2010 r., orzekł nasz prezydent Bronisław Komorowski:
„Pałac Prezydencki jest sanktuarium państwa. Krzyż, co było zrozumiałe, postawiono w nastroju żałoby, lecz żałoba minęła i trzeba te sprawy uporządkować. Krzyż przed Pałacem Prezydenckim to symbol religijny, więc zostanie we współdziałaniu z władzami kościelnymi przeniesiony w inne, bardziej odpowiednie miejsce“.