Muszę zacząć od uderzenia się w pierś i przeprosin, które słusznie należą się Krzysztofowi Luftowi za przypisanie mu wypowiedzi w rzeczywistości wypowiedzianej przez serwisanta radia TOK FM. Raz jeszcze Pana przepraszam za mój błąd - zarówno tu jak i na łamach.
A zatem o tym, że Krzysztof Luft zostanie szefem Kancelarii Sejmu informowało radio Tok FM nie głosem zainteresowanego, lecz serwisanta. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć tylko, że tamtego serwisu słuchałem w dość kiepskich warunkach, bo w Sejmie panowało pewne zamieszanie.
I tu racje ma Jacek Łęski, który poświecił cały wpis mojej skromnej osobie.
Ale co do reszty zarzutów stawianych mi przez byłego dziennikarza, a obecnie PRowca, to muszę powiedzieć, że są one absurdalne.
Zastrzeżenia do przeszłości politycznej i zawodowej nowego szefa biura prasowego - to nie mój wymysł. Grażyna Kopińska - dyrektor Programu Przeciw Korupcji Fundacji im Batorego - mówi wyraźnie, że problemem na tym stanowisku jest zarówno przynależność partyjna jak i działalność zawodowa Krzysztofa Lufta. Trudno ją posądzić, że ona aspiruje do tego stanowiska .
Zresztą nie wiem na jakiej podstawie Łęski ocenia, że mam ambicje, aby zasiąść na fotelu dyrektorskim w Sejmie. Informuję, że jest to ostatni sposób zarabiani pieniędzy jaki może mi wpaść do głowy. Zdecydowanie bardziej wolę robić to co robię w tej chwili.
A jaki będzie Krzysztof Luft w nowej roli okaże się już wkrótce. W końcu przecież "po owocach go poznacie"