Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
3744
BLOG

Co pisarz Rudnicki robił w Bangladeszu

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 50

      Dzisiejszy tekst Coryllusa, gdzie odnosi się on do firmowanej przez „Gazetę Wyborczą” książki z szyderstwami tak zwanych „pisarzy” kierowanymi pod adresem Smoleńska i cierpianej przez wielu z nas żałoby, zrobiła mnie wrażenie podwójne. Przede wszystkim już sam fakt powstania tego typu kompilacji musi robić odpowiednie wrażenie. Wydaje się bowiem, że trudno wyobrazić sobie coś bardziej zatrważającego, niż literatura o poziomie obłąkania prezentowanym choćby przez niejakiego Janusza Rudnickiego: „Idziesz sobie normalnie, normalnym chodnikiem i nagle potykasz się o klęczącego na Krakowskim Przedmieściu, który modli się do Boga i umęczonej Polski jego własnościowej, i on myśli, żeś go kopnął, i wykrzywia swój uświęcony pysk tak, że najchętniej byś go kopnął, i on to widzi i bierze cię za fraki i rzuca Tobą, to jest, zamienia się w minę, która wysadza cię w powietrze”.

     No ale już nie sam fakt powstania tej książki sprawił, że poczułem takie emocje. Chodzi o to, że Coryllus swoimi refleksjami niemal dokładnie trafił w coś, o czym nie mogę przestać myśleć od wczoraj, i co od wczoraj już właśnie staje się tematem dzisiejszej notki. Mam mianowicie na myśli pewien czarny bardzo projekt, mający na celu wręcz zmuszenie nas do tego, byśmy broń Boże nie poświęcali zbyt wiele czasu sprawom poważnym. Bo skoro już nie potrafimy się bawić, powinniśmy przykładnie gnić w naszej bezmyślności i poczuciu powszechnej bylejakości.
      O tym, co się dzieje na świecie, dowiaduję się z wielu różnych źródeł, a wśród nich też czegoś, co nosi nazwę The Big Picture, i stanowi cotygodniowy przegląd najważniejszych wydarzeń w formie serii często najbardziej poruszających zdjęć. Mam tę stronę http://www.boston.com/bigpicture/ w swoich zakładkach, i ile razy mi się przypomni, by tam zajrzeć – z ciekawością zaglądam. Proszę więc sobie wyobrazić, że wczoraj trafiłem na następującą informację. Otóż 24 kwietnia, a więc prawie już tydzień temu, w Savarze, niedaleko Dhaki, stolicy Bangladeshu, doszło do straszliwego nieszczęścia. Zawalił się ośmiopiętrowy budynek o nazwie Rana Plaza, mieszczący wielką fabrykę odzieży, jak się dziś okazuje, obsługującą kilka powszechnie znanych światowych marek, takich jak  Benetton,The Children's PlacePrimarkMonsoon, DressBarn, czy Walmart. Szukam dziś, gdzie tylko mogę informacji na temat owego nieszczęścia i zaczyna mi się układać następująca historia:
      Otóż budynek, którego właścicielem był niejaki Sohel Rana, szef młodzieżówki rządzącej w Bangladeshu partii Awami League, dzień wcześniej został zamknięty z powodu pęknięć, jakie pojawiły się w konstrukcji. Natychmiast ewakuowano pracowników znajdujących się na niższych kondygnacjach banku i sklepów, natomiast ów Rana wydał polecenie 5 tysiącom zatrudnionym przy produkcji odzieży kobiet, by następnego dnia, pod groźbą utraty miesięcznych zarobków, podjęły normalną pracę. No i budynek runął.
      Ktoś się pewnie zapyta, czemuśmy o tym nieszczęściu nie słyszeli? Czemu, mimo że od owej strasznej środy upłynęło już kilka dobrych dni, ani nie informuje o tym, co się stało TVN24, ani nie znajdziemy słowa na ten temat w Onecie, ani nawet „Gazeta Wyborcza” nie poprosi żadnego z zaprzyjaźnionych pisarzy o komentarz na temat choćby systemu wyzysku człowieka przez światowe koncerny. Czemu taki choćby pisarz Rudnicki nie opowie nam, co on by poczuł, gdyby nagle się potknął o jedną z kobiet przygniecionych przez tę szczególną konstrukcję? A byłoby co opowiadać.
      Bo najgorsze dopiero przed nami. Można już zacząć płakać. Otóż proszę sobie wyobrazić, że wedle najświeższych danych, w katastrofie poniosło śmierć ponad 400 osób. Słownie czterysta. CZTERYSTA. W ubiegłą środę w Bangladeshu runęła potężna fabryka, obsługująca kilka światowych marek odziezowych, zginęło ponad czterysta osób, i o tym… cisza.
      Mam nadzieję, że dla każdego, kto czyta ten tekst, moje poruszenie jest wystarczająco oczywiste. W piątek minionego tygodnia zawaliła się owa fabryka, zabijając ponad czterysta kobiet i, będących tam pod opieką zakładowych przedszkoli, dzieci, raniąc ponad tysiąc. Jeśli zajrzymy do Wikipedii, zobaczymy, że wydarzenie to zostało już tam odnotowane w postaci bardzo bogatej notki. Jeśli jednak będziemy mieli ochotę poczytać sobie coś na ten temat po polsku, i w wyszukiwarkę wpiszemy hasło „Rana Plaza, Bangladesz”, jedyne co znajdziemy w języku polskim, to Super Express, Polskie Radio i informację na jakimś dziwnym portalu o nazwie lewica24.pl. Jak mówię, ani tvn24, ani Wirtualna Polska, ani Onet, z tego co widzę, nie zajmuje się sprawą w minimalnym choćby stopniu.
      Dlaczego? Ktoś powie, że mamy całą kupę zdarzeń ważniejszych. Oto Donald Tusk zdymisjonował ministra Gowina, we władzach PGNiG nastąpiły bardzo ważne zmiany na stanowiskach prezesów, wcześniej mieliśmy aferę z zegarkami Sławomira Nowaka – co kogo obchodzi jakiś Bangladesh? Poza tym, jak idzie o tragedie, to coś tam się podobno stało w Czechach.
      A ja myślę, że to nie chodzi wcale o Bangladesh. To już bardziej o taki Primark. Mówię Wam. Fantastyczny sklep. Tam się można ubrać naprawdę tanio i naprawdę ładnie. A jak mówię „tanio”, to mam na myśli naprawdę tanio. Ale musi być jeszcze coś. Czy to może chodzić o tego wypasionego byczka, którego rządząca partia wysłała do prowadzenia tak poważnych biznesów, czy może o te pęknięcia, które w jednym momencie kazały się ewakuować pracownikom banku, natomiast cała reszta poszła do pracy? Diabli to wiedzą. No tak. Diabeł to z całą pewnością wie. No tak, on z pewnością coś na ten temat wiedzieć musi. Mnie jednak już lepiej będzie się tym za bardzo nie interesować. Wolę pozostać ze swoimi myślami.
      Niech Dobry Bóg zmiłuje się nad tymi biednymi kobietami, którym nie dane było przyszyć kolejnego guzika, i zarobić na kolejny talerz zupy. A my wracajmy do zabawy. I uważajmy, żeby nie włazić pod nogi pisarzom, którzy bardzo nie lubią, jak im się psuje dobre samopoczucie.
 

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka