Swego czasu wiele osób, w tym socjologowie, dziennikarze, nawet szef salonu24 – Igor Janke byli święcie przekonani, że po wyborach 2005 PO-PiS nie doszedł do skutku i bardzo ubolewało. Miało być tak pięknie - PO z PiS miało reformować kraj po upadku SLD, a tymczasem się pokłócili o pietruchę i PiS wziął do rządu LPR i Samoobronę.
Moim zdaniem w tym właśnie momencie PO-PiS powstał, a nie upadł. Powstał sztuczny, chory twór wykreowany przez liderów obu ugrupowań które chciały przejąć władzę na dłużej. Po tajnych rozmowach Tuska i Kaczyńskiego ustalono, że zamiast, mając większość konstytucyjną, przeprowadzić trudne reformy i być może odejść tak jak wcześniejsze rządy i partie w zapomnienie lepiej żyć w sporze i zachować władzę na dłużej. Spór jest bowiem istotą demokracji.
Panowie wymyślili, że podzielą się i Polaków na dwie zwalczające się drużyny futbolowe i będą sobie rozgrywać derby marginalizując wszystkie inne, w tym nowe, ugrupowania polityczne, zjadając przystawki, podkładając im świnie, oczerniając lub przemilczając w mediach i mając w ręku wszystko co jest potrzebne do manipulowania ciemnym ludem za pomocą propagandy. Cel był wiadomy. Raz miało rządzić PO, później PiS, potem znów PO i tak na przemian. Te sukinkoty nie chciały od samego początku niczego zmieniać na lepsze, tylko zapewnić sobie jak najdłuższe utrzymanie się przy korycie! Jedni mieli wsparcie ITI z TVN, Agory i Newsweeka, inni wsparcie TV Trwam, Gazety Polskiej i wszelkich wykreowanych mediów które mają w nazwie „niezależne”. Jeden Kurski poszedł do Wyborczej, drugi do PiSu itd. Uzgodniono, że publiczne media staną się domem publicznym i korzyści z nich będzie czerpać aktualny właściciel tego publicznego przybytku.
W efekcie wykreowano dwa klany moherów i kiboli. Najpierw mohery rydzykowe, a następnie mohery szkło kontaktowe. Dziennikarze smyczowi obu nurtów sobie ze sobą walczą. Mohery obu nurtów ze sobą walczą. Bloggerzy obu nurtów ze sobą walczą, szczerze nienawidząc oponenta, a Tusk z Kaczyńskim śmieje się z głupoty i łatwości podpuszczenia jednych i drugich pożytecznych idiotów, wiedząc, że mimo, że ich partie są kompletnie do niczego, podobnie jak zgromadzeni w tych partiach posłowie, to ze wsparciem dziennikarstwa smyczowego obu nurtów utrzymają status quo przy korycie przez długie lata.
Ponieważ obaj liderzy są już wczorajsi, nie przewidzieli, że Internet zyska taką siłę, że stworzy się praktycznie trzecia potężna siła medialna. Gdyby zliczyć wszystkich, którzy zagłosowali Na Kukiza i innych kandydatów antysystemowych to wychodzi powyżej 25%. A to jest już spora siła poza kontrolą PO-PiSu i reżimowych mediów obu nurtów. Jest to szansa na to, żeby w końcu w Polsce zmienić coś na lepsze.
Nadeszły wybory AD 2015 Tym razem ja – nałogowy korwinista - zagłosowałem na Pawła Kukiza. Po raz pierwszy miałem wybór kilku kandydatów „za”. Niektórzy odpadli w przedbiegach. Do narodowców mi daleko, kaznodzieja-antysemita mnie nie porywa, p.Wilk musiał dostać nauczkę, że jego nazwisko nic nie znaczy i wyrzucanie z partii jej lidera, którego inicjały znajdują się w nazwie tej partii i który jest lokomotywą partii to polityczny samobój, bo wiernymi giermkami się wyborów nie wygrywa, chyba że do rady osiedla.
Pozostało do wyboru dwóch kandydatów – Korwin i Kukiz. Ponieważ żaden z nich nie miał realnych szans na drugą turę, zdecydowałem się w końcu poprzeć Kukiza z dwóch powodów. Po pierwsze Kukiz, jako osoba bardziej „strawna” dla ludzi od „wariata” Korwina dawał większą szansę na pokazanie środkowego palca systemowi. Po drugie wiedząc, że JKM ma charakter nieco narcystyczny wykoncypowałem, że przy ewentualnych późniejszych rozmowach koalicyjnych lepiej Kukizowi dodać pewności siebie i dać mu lepszą kartę przetargową przy rozmowach koalicyjnych, które mam nadzieję nastąpią.
Zła informacja dla tzw „antysystemowców” jest taka, że Duda najprawdopodobniej wygra w 2 turze i zostanie prezydentem. Dzięki niemu rządzące PO będzie miało na kogo zrzucić winę za wszystkie niepowodzenia na „ich” prezydenta i związane vetem ręce i Naród będzie rozgrywany sztucznym sporem tak samo jak od początku powstania koalicji PO-PiS.
Osobiście w drugiej turze głosować nie będę. Nie mam na kogo. Zarówno Duda jak i Komorowski są trybikami w systemie stworzonym przez PO-PiS. Jeden był wysłany na urząd przez Tuska, drugi przez Kaczyńskiego. Jeden i drugi na tym stanowisku praktycznie niewiele zdziała. Pomimo, że Duda jest mniej „obciachowy” od gajowego, to widząc stojące za obydwoma siły jest to, jak mawia JKM, wybór jak między dżumą, a tyfusem.
Dla ugrupowania / ugrupowań Korwina i Kukiza lepiej byłoby gdyby w drugiej turze wygrał Komorowski. Bicie w system podczas wyborów parlamentarnych byłoby wtedy łatwiejsze. Duda może na rozkaz Kaczyńskiego zrobić jakieś widowiskowe veta i podsycać sztuczny spór i zwierać szeregi wyznawców obu drużyn.
Wiele wskazuje jednak na to, że wygra Duda, o czym pisałem już na początku kampanii, gdy nikt go jeszcze nie znał. Pisałem też, że pycha zgubi Komorowskiego i … zgubiła.
Tak czy inaczej jest realna szansa, (ale i sporo zagrożeń), że siły antysystemowe – czyli anty-PO-PiSowe w końcu wejdą do Parlamentu i zaczną powoli usuwać tych spragnionych koryta cwaniaków w polityczny niebyt. Nawet mała reprezentacja koalicji anty-PO-PiSowej w parlamencie będzie w stanie przynajmniej narzucić narrację, czy interpretację tego co te głąby tam robią.
Inną kwestią jest to czy dwaj emocjonalni liderzy – Kukiz I narcystyczny Korwin będą w stanie się dogadać i stworzyć coś wspólnie. A może lepiej zaczerpnąć z naczelnych intrygantów i manipulantów z PO-PiSu i zamiast się jednoczyć wykreować jakiś sztuczny spór o JOWy, czy cokolwiek o czym media będą trąbić, tak jak tuż przed wyborami nabijając wynik Kukiza z 15 na 20%?
