Swego czasu wiele mądrych głów telewizyjnych bardzo wspierało swoim autorytetem instalację licznych fotoradarów w naszych miastach. Trąbiono o konieczności zwiększenia bezpieczeństwa na drogach i zmniejszeniu liczby wypadków i kolizji.
Na większych skrzyżowaniach niczym posągi Światowida pojawiały się nowoczesne fotoradary skierowane na cztery strony świata i obejmujące czujnym okiem całe otoczenie.
Dziwiło mnie wtedy, że te fotoradary zazwyczaj pojawiały się w miejscach w gruncie rzeczy bezpiecznych, bo mimo wszystko na dużym skrzyżowaniu, czy tuż za górką gdzie nie ma skrzyżowania, ale jest za to las wprawdzie jest dobre miejsce na upolowanie „pirata drogowego”, ale miejsca te były raczej bezpieczne i nie widywałem tam zbyt często kolizji drogowych. Prawdopodobnie na skomplikowanych skrzyżowaniach ludzie po prostu są ostrożniejsi, a za górka w lesie odgrodzonym zaporami nie ma się z kim zderzyć.
Ludzie, którzy byli przeciwni fotoradarom byli piętnowani jako oszołomy wspierające morderców drogowych.
Właśnie dotarłem do danych, które obalają całą propagandę fotoradarową.
Wydział Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji opublikował właśnie statystyki wypadków i kolizji drogowych za Styczeń 2016 i porównał to ze styczniem roku 2015.:
http://wrd.policja.waw.pl/portal/wrd/2200/63457/STYCZEN_2016.html
Okazuje się, że wbrew ogólnopolskiej propagandzie po wyłączeniu fotoradarów od 1 stycznia 2016 liczba wypadków śmiertelnych i kolizji na terenie Warszawy i całej Polski drastycznie się zmniejszyła.
Po wyłączeniu fotoradarów 1 stycznia 2016 w Polsce było o 50 ofiar śmiertelnych mniej niż w styczniu 2015!
Więcej na: http://gazecia.pl/2016/03/fotoradary-zabijaly-po-50-osob-miesiecznie/
