paba paba
388
BLOG

Rewolucję czas zacząć!

paba paba Polityka Obserwuj notkę 2

Odnoszę wrażanie, że moje wpisy zmieniają rzeczywistość. Dwa moje posty na temat cybernetycznego bezpieczeństwa państwa i rozwiązań prawnych (co prawda SOPA, a nie ACTA) wyprzedziły ją. W ostatnich dniach mieliśmy okazję zobaczyć zarówno sprzeciwy na ulicach wobec wydawałoby się z pozoru niegroźnej umowy handlowej jak i ośmieszenie bezpieczeństwa rządowych stron. Dziś publikuję moją (już chłodną) ocenę wydarzeń.

Kiedy pisałem o SOPA i wspieraniu kolegów z Ameryki nie przewidywałem, że wyjdzie sprawa z SOPA. Co prawda zagrożenia płynące z obu aktów są podobne, ale być może reakcja i potencjalne zagrożenia są wyolbrzymione. Podzielam obawy ludzi z Panoptykonu na temat potencjalnych luk przepisach. Jestem tym bardziej zszokowany reakcją rządu (wideo poniżej). Dzięki temu, że wideo jest dostępne w serwisie YouTube to można obejrzeć pustosłowie premiera, mieszanie różnych tematów i „krętactwa” zamiast jasnych odpowiedzi jednego z lepszych polskich bloggerów publicystów internetowych, Piotra Vagli Waglowskiego. Chocholi taniec wokół ustawy, bunt na ulicach i w polskim internecie powinien kogoś skłonić do zastanowienia. Według mojej oceny dobry rząd jest po to, aby działał w interesie obywateli albo robił to co oni chcą. W tym wypadku interes obywateli wydaje się być zagrożony, zaś rząd postąpił całkowicie przeciwnie niż chce tego większość (zwłaszcza młodych) rodaków. Nigdy, nikomu nie odbierałem prawa do polskości, ale widocznie inaczej interpretujemy dobro wspólne.

W obronie tego wspólnego dobra stanęli młodzi ludzie. Ponad podziałami na lewaków i narodowców udało się przeprowadzić wiece przeciwników ACTA. Poza na szczęście nielicznymi tylko aktami agresywnych jednostek, zakończyło się to w miarę pokojowo. Byłem na jednej z takich manifestacji. Powiem szczerze rozbroiły mnie hasła typu „precz z komuną”, bo wedle moich spostrzeżeń to była walka O KOMUNĘ. Przyjmując definicję z Wikipedii (w końcu emanację wolności wiedzy według protestujących), czytamy: „Komuna była wspólnotą mieszczan toczących w XI-XIII wieku walkę o uniezależnienie się od władzy feudałów. Po zdobyciu praw miejskich komuny obejmowały władzę samorządową w mieście.” (źródło: pl.wikipedia.org/wiki/Komuna ). Współczesnymi feudałami są posiadacze kapitału, bez względu czy w Polsce czy za granicą. To oni wykorzystują młodych na umowach śmieciowych, to oni korzystają z ulg w specjalnych strefach gospodarczych i to oni kontrolują rynek mediów. Media, którym przypisuje się rolę czwartej władzy znacząco wpływają na świadomość społeczności, ale nie tym razem. Kiedy oglądałem relacje zarówno w TVP jak i TVN, dało się zauważyć dezinformację prowadzących. Oliwy do ognia dolała wypowiedz ministra Grasia, który opowiadał różne banialuki o wzmożonym zainteresowaniu stronami rządowymi. To nie tylko nie pomagało, ale jeszcze bardziej napędzało internautów do walki. Walczyli „anonimowi” ze stroną rządową. Dotychczas o „anonimowych” zbyt wielu nie słyszało, zresztą jak nazwa wskazuje nie zależy im na upublicznianiu siebie. Struktura światowych „anonimowych” bardziej przypomina siatkę Al-Kaidy niż zorganizowaną grupę przestępczą, jak chcieliby to widzieć przeciwnicy. Do światowych anonimowych przyłączyło się wielu postronnych, ale nieco bardziej internetowo rozgarniętych nastolatków (tzw. script kiddies). Najprostszy z możliwych do przeprowadzenia ataków okazał się nie do obrony przez stronę rządową, będącą doraźnym uosobieniem zła. Przyczółek w postaci wyłączenia z przestrzeni internetu oficjalnych stron RP został osiągnięty. Pierwszy przeciwnik pokonany i ośmieszony. Pozostaje pytanie o kto będzie następny?

Następnym będziesz Ty! Tak, Ty Drogi Użytkowniku Internetu. Dziś użytkownicy zmawiają się korzystając z portali społecznościowych i obecnie dominującego Facebooka, jakby nie patrzeć produktu korporacji. Protestować przeciwko korporacji korzystając z produktu innej korporacji - to brzmi dosyć zabawnie. Z drugiej strony Internet jest synonimem wolności dla młodych, więc jak protestować bez niego? W imię wolności przekazu, który już teraz jest w rękach kapitalistycznych korporacji. A te, jak powszechnie wiadomo są zbudowane do pomnażania kapitału, a nie spełniania zachcianek użytkowników vel klientów.

Tutaj podzielę się swoimi spostrzeżeniami na temat wolności słowa na FB. A wyglądało to tak: zachęcony zwiastunem postanowiłem przesłuchać debatę havlowską „Od bezsilnych do oburzonych” Sierakowski contra Bielecki, organizowaną przez niesłynne centrum Kultury Nowy Świat. Dla mnie, jako dla prowincjusza, wygodnym było odtworzenie rozmowy post factum (całkiem niezła rozmowa dostępna pod adresem: www.mixcloud.com/krytykapolityczna/bielecki-sierakowski-od-bezsilnych-do-oburzonych-o-niepolitycznej-polityce-20012012/ ). Kiedy chciałem podzielić się ze znajomymi powyższym linkiem, Facebook zgłosił protest i zablokował taką czynność, twierdząc, że strona zawiera link do nielegalnego serwisu internetowego (zdaje się, że chodzi o link do pobrania nagrania w postaci pliku MP3 zamieszczonego w serwisie 4shared). Facebook zastosował relację przechodniości, nie tylko nie można publikować linków do nielegalnych stron, ale także linków do stron, które zawierają takie linki. O tempra mores! Plik legalny, współfinansowany za publiczne pieniądze (tak, KWŚ korzysta z publicznej dotacji), a tylko dlatego, że został umieszczony w podejrzanym serwisie cała akcja zostaje zablokowana.

Powyższy przykład wskazuje jak rewolucja zjada własne dzieci, w dodatku przed własnym urodzeniem. To jest chyba paradoks naszych czasów. Wiemy o skutkach projektu przed jego rozpoczęciem. Ale nadal nie wiemy czy i ewentualnie kiedy ten projekt się rozpocznie. Sławoj Żiżek pisał o wyzwalaczu kolejnej, komunistycznej rewolucji. Pytanie czy zawirowania wokół ACTA, rosnące ceny i ogólne obniżenie poziomu życia rzeczywiście skłoni do odrzucenia istniejącego, neoliberalnego systemu. Co gorsza, trudno sobie wyobrazić czy kolejny system polityczny będzie lepszy od aktualnego. Nie ma gwarancji, że oburzonych zagospodaruje demokratyczny i oddolny ruch, czy nie będzie to brunatna i skrajna siła, przy której Ruch Palikota byłby spełnieniem demokratycznych marzeń w wersji light. Jest więcej pytań niż odpowiedzi, a zawirowań co raz więcej.

Zawirowania są wywoływane przez sam system, który zaprzecza sam sobie i zjada swoje owoce. W podlinkowanej wyżej debacie Krzysztof Bielecki próbuje trywializować pytania zadawane przez Sierakowskiego i płynące z sali. Wczoraj (30.01.2012), minister Boni wił się jak piskorz w programie Tomka Lisa. Przy czym (pan) Tomek, dyżurny ekspert współczesnych mediów z aspiracjami do budowy własnego portalu, nie potrafił odróżnić fachowych pytań zgromadzonej publiczności od antyrządowego szumu. Druga część programu była znacząco lepsza, gdzie były interesujące wypowiedzi młodych, którzy rozumieją (a przynajmniej starają się) Świat mediów, w którym przychodzi im żyć. W wąskim gronie rozumiejących (nie pokazanych w programie) można znaleźć takie tuzy mediów jak stary wyjadacz (stary doświadczeniem, nie wiekiem!) Igor Janke czy polityczny prawie dinozaur jak Jacek Żakowski (o wiecznie młodym Edwinie Bendyku nie wspominam!).

Mieliśmy do czynienia z buntami zarówno w Internecie, jak i „w realu”. Internetowe ograniczyły się tylko do uniemożliwienia korzystania z powszechnie dostępnych stron. A co jeśli ktoś posunie się jeden krok za daleko (np. wykradnie bazę PESEL tak jak w powyższym filmiku wspomina jeden z gości Premiera)? Skutków takiego przewrotu nie sposób przewidzieć. Oby miniona próba sił pomiędzy „anonimowymi” i stroną rządową była przyczynkiem do szerokiej reformy państwowego IT. A kolegom i koleżanką rewolucjonistom pozostaje życzyć więcej wiary i optymizmu w zmianie Świata, bo tylko to jest w stanie dać im większy mandat do zmian.

paba
O mnie paba

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka