Pan Chochełko Pan Chochełko
69
BLOG

Pan Chochełko i (wszech)świat

Pan Chochełko Pan Chochełko Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Pan Chochełko zbudował sobie domek z ogródkiem. Taki trochę dziwny, bo w sypialni ma wannę, a w łazience kanapę. A w ogródku na jednym drzewie wiszą pospołu kalarepa i banany. Pan Chochełko twierdzi, że świetnie się komponują. Jak tam chce.

Zapytał, co to jest "świat". Bo Tablica Ogłoszeń powiedziała mu, że świat to jest to, co jest na świecie. Ignotum per ignotum, znaczy się. Z hasłem wszechświat było to samo, jak się poskarżył.

Nie wiem, nie znam się. Świata raczej nie lubię, co do wszechświata domyślam się tyle, co Pascal. A i on po prawdzie wiedział niewiele więcej niż ci, co przed błyskawicami chowali się w jaskiniach a później traktowali je jako symbol bóstwa. No ale pan Chochełko miał takie wyczekujące spojrzenie. I takie cuś łobuzerskiego  uśmiechu.

- No to co to jest świat? - powtórzył. A ponieważ wciąż miał ten uśmieszek, to stwierdziłem, że najlepiej zbyć go odpowiedziami innych. I zagaiłem:

- Wiesz, poczytam ci, co mają na ten temat do powiedzenia lepsi ode mnie. Zacznę od Jana Krzysztofa Kelusa. On to pisał z więzienia do swojej kobiety która też siedziała. Co to więzienie, to ci wyjaśnię kiedy indziej. Słuchaj:  "Rzeczy, o których trzeba będzie zacząć PAMIĘTAĆ: sosny na skraju poręby, pomarańczowy księżyc, to, jak zielone są brzozy, wrzosowiska, kukułki w skałkach, świerszcze na Bindudze Port, trzciny na północnym brzegu, Galerie Cubryńskie zimą, gwiazdy na Bugo-Narwi, wiklinowe kępy , pierwszą trawę na hali, ogień - tysiąc ogni, świty, zmierzchy, zapach wody, żurawie rybaka na Dłubance koło Nowogrodu, słowo przełęcz, słowo mgła, brzęk komara, dotyk granitu, żaby, jak przychodzi deszcz, to, co po burzy, to, przed burzą, liście na kanale, wrzesień, jakaś szosa, miejsce, gdzie stał miać dom, pola śnieżne,  zapach przystani, boje świetlne ma Wiśle, słońce na śniegu, słońce na skórze, gdy schnie woda, szyny szyny, gdy pociąg jest na zakręcie, niepokój drzew".

- To cały świat? - westchnął zdumiony Pan Chochełko.

- Nie, masz jeszcze to, Ryszard Kapuściński...

- Kapuściński, Kapuściński, Ośliński, Rymusiński - krzyknął rozweselony Pan Chochełko,  który już się chyba trochę znudził całym tym światem.

- To mówić dalej czy idziesz spać?- zapytałem pedagogicznie.

- Faszysta! -mruknął Pan Chochełko, co puściłem mimo uszu. - No dobra, to co ten Kapuściński?

- To. "Napisać historię "Jednego Dnia Świata": jak słońce wstaje nad Tybetem, nad Saharą nad Florencją i Limą, jak budzą się dzieci, jak budzą się kobiety, jak budzą się robotnicy, jak budzą sią bojownicy, jak rozchodzi się zapach kawy, herbaty, jajecznicy, krwi świeżo zapitej kury, kasawy, jak chłopi idą dp pracy, jak ruszają muły, jak ruszają pociągi, czołgi, jak stojące nad brzegiem rzeki kobiety zaczynają pranie, potem przychodzi południe i życie zamiera (w tropikach - w Czadzie, w Mali, na pustyni Akatama, Gobi, Kara-Kum itd.), jak rzeźbią w drewnie, jak rzeźbią w glinie, jak kują w kamieniu, w metalu, jak szlifują diament, jak ubijają maniok, okopują ziemniaki, jak sterują okrętem i prowadzą samiolot, jak wszędzie słychać jakąś maszynę potem zamieranie pracy, powrót z pracy, jak wszzystko zaczyna zwalniać obroty, zbliża się zmierzch, wieczór, jak zapalają się się ogniska, światła w oknach, latarnie i neony, powłoki robaczków świętojańskich, oczy węża boa, jak płonie sawanna, jak płonie wieś, miasto po nalocie, jak w Czarnobylu otwierają się wrota piekla, jak siadamy do kolacji, patrzymy w telewizory, jak maleństwo (niuńka, kruszynka, dziubeczek) chce (nie chce) spać, ale w sumie ogólnie, powolne zasypianie, przed tym - zbliżenie ciał, jak to słychać, szepty, głosy, wołania, krzyki (cała wieża Babel języków, tonów, dźwięków, brzmień, inkantacji, b-moli i e-durów), powolne wchodzenie w ciemność, w noc, w męki bezsenności, w zwidy i koszmary albo w krzepkie chrapaniem w niepamięć, w sny, jak ziemia zapada się w niebyt i jak powraca za kilka godzin, ze świtem".

- I to jest świat? - podrapał się po głowie Pan Chocheło.

- Jedna milionowa.

- Czyli mało? To chcę wszystko.

- Wszystko wie Bóg. Albo nikt.

- A co to to Bóg? Co Nikt?

- Jestem zmęczony. Jeszcze pogadamy.

- To chociaż powiedz, co to dla ciebie świat!

- Księżyc, który oglądałem z gdyński wzgórz, jak się odbijał w Bałtyku. Patrzyłem na niego często. Widok ostatniej kartki z Apokalipsy wg św. Jana, która mi kiedyś pofrunęła na wietrze. Pierwsze dźwięki "One" Metalliki. Zapach ukochanej kobiety. Stara handlarka która sprzedaje morwy na linii kolejowej ze Lwowa na Krym. "Opowieść pielgrzyma". I kiszone ogórki.

- Jestem zmęczony  - szepnął Pan Chochełko. - To za dużo.   

- Ale na dobranoc obejrzyjkotka

- Jesteś niedobry.

- To jest wszechświat.

Mam brązowe oczy i kilka książek na półce

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości