Zazwyczaj łatwy do znokautowania w drzwiach błogo uśmiechniętym szczęściem w szlafroku.
Dzisiaj ogarnął mnie z grubsza- wzrok błędny, włos potargany, niby się zgadza, ale zdradza mnie szczegół, policzek czerwony od opierania go o własną, cholera, rękę. Jego przepraszam za pobudkę nie brzmiało już tak przekonująco, jak zawsze, nie brzmiało tak, jak powinno.
No tak.
W końcu nie ma za co.
Skoro to od własnej ręki to faktycznie nie ma sensu dłużej tego niby- spania ciągnąć.