Internetowy program Kuby Janowskiego pod tytułem „Matura to bzdura” doskonale oddaje stan wiedzy dużej grupy polskiej młodzieży. Po obejrzeniu większości odcinków, czuję że jestem w pełni uprawniony do używania określenia leming i pejoratywnie rozumianego hasła „młody, wykształcony z wielkiego ośrodka”.
Leming zapytany o to czym była Unia lubelska z szerokim uśmiechem na twarzy mówi „to teraz mie zagiełeś” i dzieli się wątpliwością, czy aby na pewno nie chodzi o Unię Europejską. Gdy od leminga chcemy się dowiedzieć o jakie włoskie wzniesienie Polacy walczyli w II Wojnie Światowej usłyszymy ciszę, a potem już tylko „o jeny- to jest też trudne pytanie jak dla mnie”. Kiedy natomiast leming nie potrafi odpowiedzieć z czym kojarzy mu się odsiecz wiedeńska i zostanie nakierowany przez rozmówcę na postać Jana III Sobieskiego ma od razu skojarzenia z popularną marką wódki.
A gdyby tak spróbować dotrzeć do niego właśnie poprzez monopolowy? Co by było gdyby obok Sobieskiego, na półce stał czterdziesto procentowy Stanisław Żółkiewski? Być może wtedy zaczęto by dyskutować o nie specjalnie pamiętanej Bitwie pod Kłuszynem, która moim zdaniem była zwycięstwem większym niż to pod Grunwaldem. Czy gdyby do Żółkiewskiego można było dokupić fajki o nazwie Monte Casino leming wiedziałby jak nazywało się to nieszczęsne włoskie wzgórze? Może obok Monte Casino do wyboru można by dodać Kirholmy i Cecory. Już widzę, jak w swoim niepowtarzalnym stylu leming przechrzciłby Cecory na cycory i zrobił z nich temat do drwin.
Ale drwić tu można tylko z jednego- z leminga. Bo w sumie tylko takie rozwiązanie widzę w tej sytuacji…
