W historii ludzkości pisano wiele o miłości...
Może odkryłam, a może przypomniałam sobie ostatnio, że dla słowa miłość nie istnieje antonim w formie słowa nienawiść. Miłość nie jest "biegunową półtreścią" wobec nienawiści.
Nienawiść wynika z niespełnienia jakichś oczekiwań, z niezaspokojonego pożądania i związana jest z odrzuceniem, negacją itp. Pojawia się na przykład wtedy, gdy człowiek halucynuje sobie brak miłości drugiego.
Dwoje ludzi na przykład "kocha się" i niby jedna z nich nagle przestaje. Wtedy jako reakcja pojawia się nienawiść. A przecież miłość nigdy nie umiera, nie kończy się, nie zmienia obiektów... Miłość jest wieczna, jedynie jej iluzje nadają słowu miłość taki charakter czasowego lub przestrzennego (fizycznego) ograniczenia.
Synergie zapytał:
„Dlaczego jednak kochający się namiętnie kochankowie wpadają tak często w pułapkę wzajemnych win i nienawiści?
Takie konkretne pytania niesie ludzkie życie, prawda?”
Ponieważ namiętność nie ma zbyt wiele wspólnego z miłością. Dużo więcej ma wspólnego z pragnieniem, pożądaniem niż z miłością.
Ponieważ biegunowość powoduje napięcie. Jeśli chcemy doświadczyć wielkiej namiętności, która jest biegunowa wobec zawodu miłosnego, musimy doświadczając jednego, za chwilę doświadczyć drugiego.
Na jednym biegunie mamy: romans, miłostkę, namiętność, a na drugim: zdradę, niewierność, zawód miłosny ...
Dokonałam jeszcze innego odkrycia. Używamy słów, na które się wciąż "zahaczamy". Przykład: ileż to zakochanych mówi "strasznie cię kocham". I absolutnie nie zdają sobie sprawy, jakie wzory, jaką energię mają w sobie takie słowa w tej konkretnej kompozycji. A przecież " na poczatku było słowo". Taka kompozycja to wzór niosący ze sobą konkretną treść i konkretną część rzeczywistości wyrażanej i stwarzanej za pomocą słów. W moim świecie wiele słów już nie istnieje, bo nie utożsamiam się z nimi .