Niedawno na facebookowym profilu mojego bloga udostępniałem obrazek ukazujący fragment strony głównej wp.pl, na którym można było przeczytać nie mniej, nie więcej: "Niedługo już nikt nie będzie płacił podatków w Polsce! Wszystko dzięki ministrowi finansów.". Jeżeli nawet mainstream dostrzega, że polityka rządu w stosunku do przedsiębiorców jest zła to znaczy, że jest bardzo źle.
Na wspomnianym wp.pl można przeczytać, że: "Biurokracja jest rozbuchana, prawo niejasne, koszty wysokie, a infrastruktura rozsypuje się na naszych oczach. Do tego wszystkiego dochodzi danina dla państwa, którą trzeba płacić bez względu na wszystko. Nasz rząd zachowuje się jakby przedsiębiorcy byli w Polsce niemile widziani. ". Nie sposób się z tym nie zgodzić. Na bankier.pl odnajduję mniej ogólnikowe zdania na ten temat: "W Polsce przedsiębiorca płaci 18 różnych podatków, a sama biurokracja zajmuje mu ponad tydzień ciągłej pracy. Pracownicy etatowi nie mają łatwiej. Co prawda nie muszą poświęcać tyle czasu na obliczanie i płacenie podatków, ale z samej pensji odciąga im się ponad 40% wynagrodzenia tytułem składek i innych danin publicznych.".
Gospodarka nie może się rozwijać, kiedy przedsiębiorcy bardzo duzo czasu poświęcają na biurokrację, a lwią część swoich zarobków oddają fiskusowi. Polska nie musi być jakimś specjalnym rajem podatkowym - wystarczy, jak biurokracja będzie minimalna, a podatki rozsądnej wysokości. Muszę przyznać, że kiedy słyszę co chwilę o coraz to nowych podatkach, dotyczących już praktycznie wszystkiego to jakoś mnie to nie mobilizuje do otwarcia własnego biznesu, a przynajmniej w Polsce. Z resztą ci, którzy prowadzą swój biznes w Polsce często podatki płacą gdzie indziej. Wielu, np. Zygmunt Solorz, przyznaje, że gdyby podatki nie były na tak absurdalnym poziomie to z chęcią płaciliby je w Polsce. Logicznym wydawałoby się, żeby państwo posłuchało się przedsiębiorców i ekspertów. Gdyby udało się skłonić tych, którzy obecnie wyprowadzają swoje pieniądze za granicę, żeby płacili podatki w Polsce, to możliwe, że mimo obniżenia ich poziomu, budżet i tak wyszedł by na plus. Drugim pozytywnym efektem byłoby napędzenie polskiej gospodarki.
Podatki to jedna sprawa - biurokracja to druga. Jasne jest, że jeżeli ktoś musi zatudniać armię urzędników, którzy muszą się uporać z zawiłym prawem to nie wyda tych pieniędzy (które na stworzenie wspomnianej armii przeznaczył) na inwestycje. Mniejsza biurokracja = więcej inwestycji. Tylko czego oczekiwać od państwa, które samo zatrudnia armię urzędników?
W tytule wpisu zadałem pytanie: "Dlaczego mamy kryzys?". Patrząc na to, jak wysokie mamy podatki i jak dużo biurokratycznej roboty, kryzys nie jest niczym dziwnym. Byłbym zdziwiony, gdybyśmy w takiej sytuacji się rozwijali.
A teraz, żeby rozgrzać dyskusję: gdybyście doszli do władzy - jakie konkretne pomysły w sprawie podatków i biurokracji byście podjęli?