Parabloger Parabloger
213
BLOG

Trzeba sobie uświadomić gorycz sukcesu

Parabloger Parabloger Polityka Obserwuj notkę 0

Nawiązując do wpisu: Ryszard Czarnecki, Jutro Warszawa? Nie – Podkarpacie!!!

Lubię Ryszarda Czarneckiego jako polityka za sprawą takich cech jak inteligencja, brak zacietrzewienia, sprawność językowa, dzięki której prezentuje swoje myśli w lekkim, potoczystym stylu. Jest rzeczą naturalną, że jako polityk stara się od razu zdyskontować polityczny trend korzystny dla swojej partii. Mnie u progu spodziewanych sukcesów Prawa i Sprawiedliwości nasuwają się nieco inne myśli.

Zmiany polityczne z zasady są czasem nadziei dla wielu ludzi. Może jeszcze więcej z nas przykrywa tę nadzieję zobojętnieniem i cynizmem. Jednak polityczny teatr cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem, a frekwencja wyborcza oscyluje wokół 50%, co dowodzi, że ogromne masy ciągle lokują takie czy inne nadzieje w związku z oddaniem głosu. Jeśli przyjrzymy się bliżej nastrojom społecznym, to widać, że z tą nadzieją bywa różnie. Od totalnej beznadziei w czasach komunistycznej dyktatury do jakże bezpodstawnego - widzimy to dziś - entuzjazmu z czasu transformacji komunistów w kapitalistów. O ile połowa pierwszej dekady XXI wieku jawi się jako czas nadziei na położenie kresu mafijnej oligarchii jaką nam stworzyli przetransformowani już komuniści, o tyle drugiej kadencji Tuska towarzyszy pogorszenie nastrojów narastające lawinowo wśród kolejnych grup społecznych. Daleko jednak do jakiegokolwiek entuzjazmu, który pamiętamy z roku '89, '05, a nawet '07.

Myślę, że polityk, który chce odnieść sukces, musi doskonale wczuć się w nastroje społeczne. Naturalnie nie chodzi mi o koniunkturalizm Tuska czy Palikota i bezpostaciowość ich partii. Lider musi nadawać na tej samej fali, co ludzie, którym przewodzi. Z tej przyczyny poczułem potrzebę zwrócenia uwagi, że zakończenie wpisu Czarneckiego moim zdaniem nie współgra z nastrojami społecznymi. Brzmi ono: "obstawiam zdecydowane, nawet miażdżące zwycięstwo obozu prawicy w okręgu mielecko-dębickim. Będzie to kolejny sygnał, iż, trawestując słowa piosenki Pawła Kukiza o ZChN-ie (skądinąd na melodię pieśni pierwszokomunijnej dla dzieci): ‘PiS już się zbliża’, do władzy, proszę Państwa, do władzy."

Mowa tu o obozie prawicy, tymczasem, jakie powody do radości może mieć polski konserwatywny wyborca, i to nawet, gdyby PiS uzyskało bezwzględną większość? Niekompetencja rządu Tuska, to przecież daleko nie najważniejsza jego przewina. Lata rządów wbrew polskiej racji stanu, katastrofalny stan finansów, to samo z sytacją demograficzną, utrata autorytetu państwa związana z dopuszczeniem do katostrofy samolotu z przedstawicielami najwyższych władz oraz z całym koszmarem oddanego Rosji śledztwa. Sama śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego i pozostałych osób w kontekście 70. rocznicy Katynia zaprawia niewysłowioną goryczą każdy ewnetualny sukces PiS.

Prominentni politycy PiS stoją dziś na rozdrożu. Mogą pójść do władzy triumfalnie za cenę stopniowej utraty poczucia wspólnoty ze swoimi konserwatywnymi wyborcami. Odizolowani od społecznej bazy wnet staną się łupem tych, którzy w Polsce rozdają karty, pozostając za kulisami. Wydarzenia przybiorą postać jakiegoś groteskowego okrągłego stołu bis. Druga droga, to droga zachowania pokory i siły płynącej z masowego społecznego poparcia, które nie ulotni się na drugi dzień po wyborach.

Parabloger
O mnie Parabloger

Całkiem zwyczajny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka