Natenczas Wojski... Natenczas Wojski...
1447
BLOG

Za co tak naprawdę madame Tyszkiewicz dziękowała Kiszczakowi?

Natenczas Wojski... Natenczas Wojski... Polityka Obserwuj notkę 31

Pośród ujawnionej nowej partii dokumentów pochodzących z prywatnego archiwum Czesława Kiszczaka, media pokazały publiczności pełne atencji listy - uniżone, nabożne hołdy, podziękowania, zaproszenia, wyrazy podziwu i uznania, a nawet płynące z dobrego serca porady praktyczne co do skutecznej rozprawy z opozycją przy jednoczesnym zachowaniu pozorów "socjalistycznej praworządności". Listy  komediantów i celebrytów, jak Daniel Passent, jego była żona - Agnieszka Osiecka, Andrzej Seweryn,  mój ulubiony bloger Salonu24, Celiński, a także list przez nawiedzonych medialnych pięknoduchów nazywanej z dużą przesadą "pierwszą damą polskiego kina", Beaty Tyszkiewicz.

Zostawmy tymczasem grono przyjaciół generała i pani Beaty, jak ona bijacych pokłony jednemu z większych oprychów okresu PRL, zaś na potrzeby tej notki zajmijmy się przez chwilę na nowo zdobywającą popularność, przez służalców z towarzystwa wynoszoną na piedestał, świetlaną postacią madame Tyszkiewicz.

Tytułem wstępu, dla ustalenia faktycznych powodów nadzwyczajnej wdzięczonści Tyszkiewicz wobec Kiszczaka zauważmy, że polskie kroniki kryminalne pełne są przedziwnych zejść nagłych na ogół do piekieł, nie licząc jak to w statystyce bywa - wyjątków, zaś pitavale niestety nie, bowiem z powodu umorzenia postępowania, sprawy widowiskowych samobójstw nigdy nie znalazły się w sądzie.

Oto komunistyczny aparatczyk, Ireneusz Sekuła, wicepremier, minister, poseł, prezes GUC, jeden z tych "rzutkich  biznesmenów" w okresie tzw. "przemian ustrojowych"  przecierający ścieżki innym podobnej proweniencji biznesmenom w tworzeniu spółek z kapitałem zagranicznym, postanowił któregoś wieczoru opuścić ten ziemski padół łez TRZYKROTNIE strzelając sobie w klatkę piersiową . Ewidentne samobójstwo.

A to inny przyklad dowodzący komediowego charakteru postępowania wyjaśniającego przyczyny  i okoliczności jego śmierci. To piątkowy samobójca - Andrzej Lepper, "wściekły byk" polskiej polityki. Znienacka powiesił  się w swoim biurze wskutek załamania psychicznego z powodu  "gigantycznego" zadłużenia (50 tysięcy złotych) oraz choroby syna. Tu i tak nazbyt długo zwlekano z wykluczeniem udziału osów trzecich i umorzeniem postępowania. Samobójstwo, uwzględniwszy motywy, proste jak drut.

Pomijając układające się w solidną serię spektakularne samobójstwa ośmiu ostatnich lat, będące nie jedyną czarną plamą na honorze demokratycznych, praworządnych, transparentnych  rządów PO/PSL wraz z koalicjantami, niechże zwieńczeniem tych makabrycznych niesamowitości będzie uznane oficjalnie za samobójstwo zejście z tego świata Bartłomieja Frykowskiego. Ten to dopiero wymyślił pośmiertą szaradę dla policji i prokuratury, ogromnie komplikując śledczym robotę dochodzeniową!

Wbił sobie nieszczęśnik  (niechcący lub z desperacji, bo pełnej jasności tu nie ma)  nóż w brzuch, uszkadzając przy tym liczne narządy wewnętrzne, jednocześnie nie pozostawiając na nożu odcisków palców!  Ot, samobójca prestidigitator, psiajucha. Ale i z tym niedużym problemem  prokuratura uporała się w try miga - jak mówią starzy Francuzi - po czterech  miesiącach, bez zbędnego rozgłosu  zamykając postępowanie przy wykluczeniu udziału osób trzecich.

"Śmierć Bartłomieja Frykowskiego. Czyja ręka wbiła nóż

O tajemniczej śmierci Bartłomieja Frykowskiego w dworku córki wybitnego reżysera i pierwszej damy polskiego filmu media w zasadzie milczały. Samobójstwo operatora filmowego było tematem tabu. Już na początku śledztwa środkom masowego przekazu uniemożliwiono wypowiedzi".

I w tym momnencie opowieści przychodzi nam zmierzyć się z odpowiedzią na pytanie: za co tak naprawdę dziękowała Tyszkiewicz Kiszczakowi?

Ten list to nie prośba, a podziękowanie [...] zastrzega Beata Tyczkiewicz pisząc do Kiszczaka w pierwszym akapicie, co wskazuje jednoznacznie, że prośby owszem wcześniej były i zapewne nie jedna, zważywszy na osobę współsprawcę przychówku i jego niemalejące do dzisiaj koneksje i wpływy. Bo niby skąd to zastrzeżenie, że nie będzie to kolejna  prośba? Wczorajsza wypowiedź Tyszkiewicz rodzi pytanie w jakim celu odwiedziła ona Kiszczaka w jego miejscu pracy i to dwukrotnie, o czym zresztą sama otwarcie mówi, skoro podziękowanie za ochronę jej posiadłości, jej bazcennej kolekcji mebli, świeczników, bibelotów i luster na koszt podatnika i jej samej  i tak  sformułowała przecież na piśmie? Czy to nie tam przypadkiem, w ministerialne gabinety generała, były zanoszone  szczególne   prośby  będących w opresji rodziców wziąwszy wszechwładność Kiszczaka, a po ich uwzględnieniu i zrealizowaniu podziękowania bukietami?

Sprawa samobójstwa Bartłomieja Frykowskiego została dobrze dopilnowana skutkiem czego jest już przedawniona. Pozostaje jednak wciąż zawieszone w próżni pytanie: Jaką rolę w "sprawie Karoliny Wajdy" odegrała ona sama,  jej rodzice i ...generał Kiszczak?

 

http://www.rp.pl/artykul/932984-Smierc-Bartlomieja-Frykowskiego--Czyja-reka-wbila-noz.html#ap-1

 

http://forum.gazeta.pl/forum/w,14,98497119,98497119,Frykowski_Karolina_Wajda_smierc_i_brak_winnego.html

 

http://gwiazdy.wp.pl/artykul/5965090738889345/beata-tyszkiewicz-nigdy-nie-zapraszalam-kiszczaka.html

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka