Soren Sulfur Soren Sulfur
2733
BLOG

Ukraina. Stan gry.

Soren Sulfur Soren Sulfur Polityka Obserwuj notkę 44

Obrót spraw wokół Ukrainy przybiera niekorzystny dla Polski przebieg. Rosja wyraźnie zwiększa presję już nie tylko na nasz region, ale bezpośrednio na Polskę. Rosja strategicznie okrąża Ukrainę oraz nasz region.

Poniższa mapa prezentuje obecny stan gry o Ukrainę.

Ukraina. Stan gry.

 

Kolorem ceglanym zaznaczono kraje których bezpieczeństwo zależy od integralności terytorialnej Ukrainy, to Polska oraz Rumunia. Są to też kraje mające wolę i/lub środki na ograniczoną pomoc dla Kijowa, a przede wszystkim jedyne zdolne realnie wpływać na sytuacje w regionie-oprócz wielkich graczy. Potencjalnie o te kraje USA zamierza oprzeć swoja strategię powstrzymywania Rosji.

Kolorem pomarańczowym zaznaczono kraje, które są zaniepokojone poczynaniami Rosji, ale są jednocześnie pod jej wpływami, nie są duże i dlatego prowadzą ograniczoną politykę proukriańską-są mocno ograniczone uwarunkowaniami. Litwa wspiera Kijów głównie słowem, choć ostentacyjnie wysyła dostawy sprzętu wojskowego, szykuje się również na ewentualność okupacji. Dzieje się tak dlatego, bo Wilno wie, że jednym z możliwych scenariuszy rozwoju konfliktu jest próba sprawdzenia przez Putina czy NATO nie jest wydmuszką-poprzez atak, najprawdopodobniej hybrydowy, na kraje nadbałtyckie, w tym Litwę. Póki co jednak Wilno jest osamotnione.

Warto jednak wskazać, że ostatnio ton propagandy rosyjskiej uderza w zdecydowanie antypolskie tony, co stanowi jasny przekaz-atak dekomponujący NATO może nie być skierowany na kraje Bałtyckie, ale właśnie na Polskę. A wtedy nie będzie to wojna hybrydowa, lecz klasyczna. Zważywszy na to, iż gwarancje Paktu są symboliczne - żadne wojska u nas nie stacjonują - szybki atak obezwładniający i robicie naszych sił stworzyłoby fakty dokonane efektywnie przywracające porządek jałtański. NATO nie zdąży zareagować, a konflikt zamiast być zamrożony na Ukrainie, będzie zamrożony w Polsce.

W podobnej do Litwy, ale bardziej skomplikowanej sytuacji jest Mołdawia, która graniczy z nieuznawanym parapaństwem Naddniestrzem, które istnieje tylko dlatego, ponieważ stacjonują tam rosyjscy żołnierze. Mołdawia od dawna obiera kurs na zachód i integrację europejska, ale jest systematycznie paraliżowana przez działania Rosjan, którzy wspierają wszelkie siły odśrodkowe, łącznie z lokalnym separatyzmem etnicznym. To właśnie sytuacja w Mołdawii jest przyczyną poczucia zagrożenia Rumunii. Ostatnim elementem tego typu jest Słowacja, która próbuje otworzyć przesył gazu na Ukrainę, jest jednak nadal blokowana w tej materii (prawnie) przez Rosjan. Formalnie kraj ten wyłamał się z proukraińskiego frontu, w praktyce jednak pozostaje ciągle zainteresowany ukraińską niepodległością.

Z powyższej sytuacji wniosek nasuwa się jeden-istnieje możliwość zawiązania porozumienia między Polską i Rumunią w celu pomocy Ukrainie (zaznaczona an czerwono). W obliczu tymczasowego sparaliżowania grupy Wyszehradzkiej, braku spójności NATO, rozbiciu UE oraz oporowi Niemiec przed realnym wspieraniem Ukrainy jest jedynym wyjściem jest spróbować wysunąć propozycje współpracy w ramach trójkąta Warszawa-Bukareszt-Kijów. Już obecnie Polska wykonała kilka znaczących ruchów w stronę Ukrainy, począwszy od stworzenia polsko-ukriańsko-litewskiej brygady, wysłania symbolicznych dostaw dla wojska, rozpoczęcia rozmów o dostawach polskiego węgla oraz położenia na stół pożyczki rozwojowej w wysokości 100 milionów euro. Majac takie zaplecze można by spróbować wciągnąć do tej współpracy „u podstaw” Rumunię. Jeśli to by się udało i taki trójkąt W-B-K by powstał, wtedy z pewnością dołączyłaby do niego Litwa, możliwe byłoby włączenie Słowacji i być może również Mołdawii. Plan ten nie ma na celu budowanie trwałego sojuszu, lecz zbudowanie lokalnej siatki współpracy „przyjaciół Ukrainy”, który w ramach swoich ograniczonych możliwości próbowałby realnie wspomóc ukraiński wysiłek reformatorsko-wojenny.

Brązowym kolorem zaznaczono zaś kraje, które są Rosji przychylne. Grecja pod rządami nowowybranego premiera Ciprasa to koń trojański Rosji w UE, tym bardziej niebezpieczny, iż Grecja szantażuje Niemcy kwestią spłaty długu. Relacje miedzy Atenami i Moskwą są już zacieśniane. Grecja posłuży Moskwie do rozbijania Unii i ekspansji politycznej. Ostatnio również Cypr zadeklarował, iż Rosja może na jego terenie otworzyć swoje bazy wojskowe. Nadal silne są też związki z Węgrami, Orban gra w swoją grę. Bułgaria, choć wycofała się z pomysłów gazociągów pod wpływem nacisku amerykanów, pozostaje jednak nadal elementem prorosyjskim. Serbia otwarcie poparła Rosję, Białoruś zaś mimo nieustannych sygnałów wskazujących na próbę dystansowania się od Rosji i zachowania niezależności, należy jednaka nadal uważać za posłusznego satelitę Moskwy. Niemcy, żywotnie zainteresowane rozstrzygnięciem konfliktu na Ukrainie, są również w obozie prorosyjskim choć pewnie się tak im nie wydaje-dały się wmanewrować w politykę ustępstw i liczą, że dzięki umiejętnej grze uda im się osiągnąć status europejskiego, niekwestionowanego lidera, kosztem właśnie Ukrainy. Ostatnim elementem są Włochy, które jednak zachowują dystans i nie liczą się w rozgrywce. Niemniej jednak dopełniają obrazu okrążenia i odcięcia Europy środkowo-Wschodniej.

Sprawy zaś komplikuje obecność sił rosyjskich w Kaliningradzie, w Nadniestrzu i na Krymie, gdzie rozmieszono rakiety Iskander, najprawdopodobniej składowana jest tam już broń atomowa.Ukraina. Stan gry. Według niektórych źródeł Putin mógł również dzięki min. nim użyć szantażu nuklearnego wobec Merkel i Hollande, stąd ich uległość. Rakiety te praktycznie wyłączają z użytku siły lądowe Polski, Rumunii i okolic. Do tego dochodzi znacząca obrona przeciwlotnicza, neutralizująca siły powietrzne

Nie ma wątpliwości, że min. to właśnie ta sytuacja strategiczna powoduje, iż Niemcy i Francja kategorycznie wzbraniają się przed dostarczaniem broni na Ukrainę (przy czym Francja uczestniczy w negocjacjach na siłę, by nie pozwolić Niemcom na przejęcie steru Europy kompletnie). Obawiają się jeszcze większego umiędzynarodowienia konfliktu. Liczą, że kupią czas i osiągną jakiś kompromis stabilizujący. Najprawdopodobniej jednak mylą się, jednak trudno ich krytykować za to, że nie chcą sprawdzać blefu Putina, który po prostu grozi że takie dostawy spowodują natychmiastową pełnoskalową inwazję Ukrainy jeśli nie gorzej.  Niemniej jednak bez jakiejś formy wsparcia Ukraina niechybnie będzie kawałek po kawałku pochłaniana aż do rozbicia. A gdy rosyjskie wojska ruszą, nikt nie będzie mógł czuć się bezpieczny, gdyż nie ma żadnej gwarancji, że się zatrzymają na granicy UE. Bo niby co UE/NATO wtedy zrobi? Tam nie ma żadnych sił. Nie ma znaczenia, iż Putin w ten sposób wypowiedziałby wojnę której by pewnie nie wygrał-dla krajów w ten sposób rozbitych to nieistotna notatka na marginesie. Poza tym niewykluczone, że wobec faktów dokonanych i determinacji Moskwy może być tak, że Zachód spisze zajęte kraje na straty.

Ukraina nie może liczyć na zasadnicze dostawy broni z Polski, Rumunii czy Litwy, biorąc pod uwagę fatalna sytuacje strategiczną byłoby zresztą nierozsądne opróżniać magazyny, zamiast samego siebie dozbrajać. Znacznie istotniejsze jest to, że Ukraina nie jest odpowiednio zorganizowana, nie ma tam powszechnej mobilizacji zasobów, armia nie jest najlepiej dowodzona, do tego nadal jest spenetrowana agenturą wroga a jej lojalność nie jest pewna (stąd opieranie się głównie na batalionach ochotniczych). Polska powinna więc raczej adresować te kwestie, nie zapominając, że powyższa gangrena jest efektem rozkładu gospodarki, która pilnie wymaga wolnorynkowych reform. Wysyłanie kamizelek kuloodpornych czy nawet haubic bowiem nic nie pomoże, skoro te środki zostaną zmarnowane.

Warto również pamiętać, że osamotnienie Kijowa i jego desperacja rosną. Próby umiędzynarodowienia konfliktu z jego strony mogą więc zamienić się w wykonanie porady Piłsudskiego: balansujcie a jak się już nie będzie dało-podpalcie świat.

 

Sulfur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka