Jakże to śmieszne wydaje mi się, gdy słyszę tych wszystkich drących się w niebogłosy ateistów, którzy pierwsze co to zarzucają kościołowi, że zacofany, że z duchem czasu nie idzie, że nie nadąża za światem.
A kto powiedział, że świat idzie w dobrym kierunku? Może to, co teraz napiszę, zabrzmi jak wypowiedź księdza katolickiego, którym zapewniam – nie jestem, ale taką właśnie mam opinię, nie inną.
Niech mi ktoś powie, po co kościół ma iść z duchem czasu, gdy świat stacza się powoli na samo dno? Żeby razem z nim spaść? Żeby zatracić wszystkie możliwe wartości, żeby się całkowicie odmoralnić?
Bo w takim kierunku świat dzisiaj podąża. Shopping, clubbing and fucking – to nowa „moralność” dzisiejszego człowieka – i gdzie tu miejsce na religię, wiarę i zasady?
Ano nie ma miejsca. A podążanie za takim duchem niesie za sobą katastrofalny upadek społeczeństwa. Dzisiaj świat zaprzepaszcza wypracowywaną wiekami tradycję, obyczajowość, wzorce postępowania. Jest samowolka, a róbta co chceta. Żadnych etosów, ni przyzwoitości. Ja w tym wszystkim nie widzę szans dla kościoła – więc stanowczo mu odradzam, by starał się do takich rzeczy przystawać. Nic to, jak tylko upodlenie.
A jak ktoś nie widzi postępu, jaki dokonał się w kościele to już spieszę donieść: kościół podążył z duchem czasu – mamy elektryczne lampy i ogrzewanie w kościele i nawet posadzki i terakotę, nie siedzimy o świeczce czy przy ognisku, na kamieniach, skałach czy katakumbach, ba – nawet z przedrukowywanych gazetek czytamy – czyż to nie jest postęp? Kościół zelektryfikowany, skomputeryzowany – nawet rzutniki są! O!
Że niby ciemnogród? http://www.nasz-parlament.pl/forum/viewtopic.php?f=2911&t=491
