partyzantka partyzantka
717
BLOG

Schizofrenia. Co w Norwegii, a co w Polsce?

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 3

Ostatnio nie mam kompletnie czasu na bycie "na bieżąco" i śledzenie tego, co dzieje się na świecie i w Polsce. Do domu wracam już po wiadomościach, do internetu zaglądam tylko pobieżnie by zerknąć kto, gdzie, z kim i po co. Dziś jednak zatrzymałam się ciut dłużej ze względu na doniesienia z Norwegii. Przejrzałam salonowe komentarze w związku z tą sprawą i sama postanowiłam się do niej odnieść - na szybko.

Tragedia narodu norweskiego jest wielka i nie sposób przejść obok niej obojętnie. Mnie natomiast całkowicie dziwi traktowanie sytuacji tego północnoeuropejskiego kraju jako ostrzeżenie dla nas. Ma to być przykład tego, co może się stać, jeśli politycy nie zmienią swojego języka. Jeśli się nie opamiętamy my - też możemy tak skończyć?

Przyznam się - głupieję. O ile mi wiadomo w niedalekiej przeszłości mieliśmy w Polsce morderstwo na tle politycznym. I, o ile mi wiadomo, dokonał go nie zwolennik PiSu (serio), wręcz przeciwnie, przeciwnik tej partii. Mający w sobie tyle nienawiści, że sięgnął po broń i zabił człowieka.

Pytam się więc: dlaczego tamta sytuacja nie była ostrzeżeniem dla polityków? Dlaczego nie stała się przykładem tego, do czego może prowadzić tzw. "mowa nienawiści"?

Nie musimy rozmawiać o tym co stanie się jeśli... opierając się na przykładzie Norwegii - niestety możemy mówić o tym na podstawie tego co już się u nas stało.

W tej sytuacji za żałosne uważam komentarze ukazujące zwolenników PiSu jako potencjalnych agresorów. Gdybać sobie można, ale po co gdybać, skoro można rozmawiać o faktach. A fakty są takie, że najbardziej znienawidzonym politykiem w Polsce jest Jarosław Kaczyński i to o jego życie upominał się zabójca.

Radzę więc wszystkim, którzy wieszczą tragedię spowodowaną przez jakiegoś szalonego zwolennika prezesa Kaczyńskiego o rozsądek - nie narażajcie się na śmieszność. Póki co żadna moherowa staruszka nie chciała strzelić Tuskowi w łeb. Jest jednak różnica między uważaniem premiera za niekopetentnego, działającego na szkodę kraju a wzywaniem do zabicia go, co nie miało miejsca.

Nie chcę oczywiście porównywać zabójstwa Marka Rosiaka z zamordowaniem dzieci w Norwegii, nie o to chodzi. Uważam jednak, że to jedno morderstwo w Polsce powinno wystarczyć do rachunku sumienia i przemyślenia pewnych zachowań, słów. Nie potrzeba nam masakry w innym państwie by wiedzieć do czego może prowadzić, jak to Marek Migalski napisał, "mowa nienawiści". Doskonale widzimy to, niestety, na swoim podwórku.

Niestety tamta sytuacja nie odbiła się należytym echem w Polsce - szybko o tym zapomniano i nie wyciągnięto z niej wniosków. Dlaczego? No cóż, strach pomyśleć co by było, gdyby to premiera Tuska chciano zabić .....

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka