partyzantka partyzantka
725
BLOG

Polityczne wykorzystywanie katastrofy smoleńskiej.

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 29

Czym właściwie jest to rozdmuchane stwierdzenie, ta groźba, której wszyscy winni się strzec? Na czym polega tzw. polityczne wykorzystywanie katastrofy smoleńskiej, które dziś szczególnie rozumiane jest jako broń używana w walce o wyborców w związku ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Dlaczego zarówno politycy jak i inni przedstawiciele życia publicznego, Polacy, wzywają do powstrzymania się od wyżej wymienionego?

O co chodzi, czego nie wolno robić? I dlaczego nie wolno?

Czy chodzi o to, by nie wspominać o katastrofie, jej przyczynach, o tym co działo się przed i po niej? I czy tylko w trakcie kampanii wyborczej czy generalnie? Kiedy rozmowa (czy wogóle!) o tym tragicznym wydarzeniu nie będzie politycznym jej wykorzystywaniem? Jak to jest, że jednym stwierdzeniem zamykamy usta wszystkim, którzy o cokolwiek w tym temacie pytają, mają wątpliwości itp.

Zdaję sobie sprawę, że premier Tusk i jego rząd chcieliby bardzo, żeby tematu katastrofy w wyborach nie było. Dlatego zarówno on, media, ale i np. lider opozycyjnego SLD (?) potępiają odnoszenie się do niej w trakcie wyborów. Tylko, że ja kompletnie nie rozumiem jak można nie odnieść się do tego wydarzenia.

Otóż, na co m.in. wskazuje raport komisji Millera, państwo polskie jest w opłakanym stanie.

Jeśli państwo nie umiało:

a) zapewnić bezpieczeństwa prezydentowi, wojskowym, posłom, Polakom,

b) zadbać o bezsporność śledztwa, żeby nie było w wyjaśnianiu przyczyn żadnych wątpliwości zarówno w Polsce jak i w opinii międzynarodowej

to chyba jednak z tym państwem nie jest najlepiej. I ktoś za to jednak odpowiada, wbrew utartnym schematom. Zdaję sobie sprawę, że Polactwoodnosi się do sprawy inaczej. Ostatnio pod jakimś moim stwierdzeniem zostałam przez rówieśniczkę upomniana, że nie ma sensu już zajmować się przyczynami czy winnymi. Życia ludziom się nie wróci, więc lepiej żebym poszła pomodlić się na Powązki. Szczerze mówiąc zirytowało mnie to niezmiernie. Szlag mnie trafia, że w Polsce nikt za nic nie ponosi odpowiedzialności. Już nie wymagam, żeby się do niej poczuwał... Ale żeby zrobił coś, co wypada, czego zdrowy rozsądek oraz prawdziwa demokracja oczekuje. Nie zestrzelił osobiście samolotu? Co z tego, skoro 36 pułk, którego jest zwierzchnikiem jest w stanie opłakanym. Nie wypuszczał szcztucznej mgły? Co z tego, jeśli wszystkie zaniedbania i niedopatrzenia, łamanie instrukcji HEAD wołają o pomstę do nieba. Nie podłożył bomby w samolocie? Co z tego, jeśli nie zrobił wszystkiego, by naród polski nie miał żadnych wątpliwości w związku z badaniem przyczyn katastrofy. Nie trzeba być bezpośrednim sprawcą zdarzenia, żeby starczyło powodów do zasadniczej krytyki.

I wobec tych faktów, które właśnie na kanwie katastrofy smoleńskiej się ujawniły, nie można pozostać obojętnym. Nie można zapomnieć o tych wszystkich niedopatrzeniach, nie wolno zamilknąć, dać się uciszyć tylko dlatego, żeby nie być oskarżonym o polityczną grę katastrofą.

Państwo jest w złym stanie. Nie jest z nami tak dobrze, skoro nie udało się nam doprosić o podstawowe dokumenty czy dowody niezbędne do wyjaśnienia katastrofy w sposób, w który nikt by go nie mógł podważyć czy zakwestionować. Chyba relacje z Rosją nie są tak wspaniałe, a nasza pozycja w świecie tak fantastyczna.

A skoro te zaniedbania tak ewidentnie widać, to kiedy je wykorzystać jeśli nie przed wyborami? Pozwolić, by odpowiedzialny za nie rząd kontynuował swoje nieróbstwo?

Nie zgadzam się na optymistyczne podejście premiera do potencjalnych dowodów, które może jeszcze otrzymamy. I wtedy komisja Millera wznowi pracę i je uwzględni. Ja oczekuję raportu, do którego już nic nie będzie można dołączyć, gdzie wszystko zostanie przebadane, sprawdzone i nikt nie będzie mógł w żaden sposób (rozsądny) go podważyć, nikt nie będzie mógł się do niczego przyczepić. Obawiam się jednak, że na taki raport już jest za późno.

Nie wolno grać trumnami (no, chyba że jest to grób B.Blidy, ale to inna sprawa). Takie oskarżenie deprecjonuje już na wstępie. Co więc powinniśmy robić?

Milczeć. Milczeć, że państwo jest słabe. Że rząd zawiódł. Bo inaczej wykorzystujemy katastrofę. Co z tego, że milczymy o prawdzie? Właśnie dlatego, że jest prawdą, każą nam milczeć.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka