partyzantka partyzantka
597
BLOG

O tym jak Pani Hania doprowadza mnie do furii.

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 6

Czara się przelała. To już dla mnie zbyt wiele. I szlag mnie trafia, że notkę zamiast o Polsce i Jej (z wielkiej litery - w końcu ma święto) niepodległości piszę o komunikacji miejskiej w stolicy.

Jak Boga kocham - nie da się po niej poruszać. Wszystko naraz rozkopane, korki jak nieszczęście. Nigdzie nie mogę zdąrzyć i czekam godzinami na autobusy, które moje czekanie mają w głębokim poważaniu. Nie żebym marzła na zimnie wypatrując upragnionej linii, nieeee..

Już na początku mojej dzisiejszej podróży pojawiły się schody. Wyszłam odpowiednio wcześniej (zawsze to robiłam, bo nie znoszę się spóźniać). Jednak teraz moje wychodzenie wcześniej jest wychodzeniem jeszcze wcześniej niż kiedyś. Więc z wielkim zapasem czasu udałam się na przystanek by wyruszyć do Warszawy (bo ja spod Warszawy jestem) wcześniejszym autobusem. Myślicie, że szanowny autobus przyjechał? Otóż nie. Namarzłam się tylko i naczekałam. Przyjechał dopiero następny - spóźniony. I jak zwykle stałam na przejeździe kolejowym w Kawęczynie (to co się tam dzieje przechodzi granice wszelkiego rozumu.. ostatnio przez godzinę jechałam z Ząbek do tegoż przejazdu - normalnie zajmuje to 7 minut). Cel mojej podróży, oczywiście okupiony nerwami osiągnęłam w miarę punktualnie (w miarę, co i tak jest cudem zważywszy na wcześniejsze spóźnienia).

Cała zabawa zaczęła się jednak gdy do domu mego wracałam. Otóż zdążyłam (teoretycznie) na autobus o 22.07, miałam jeszcze 12 min. czekania do jego przyjazdu. Myślicie, że przyjechał? Zaskoczę Was - otóż nie przyjechał. Pozostało mi więc czekać razem z innymi podróżnikami na następny - o 22.20. Myślicie, że przyjechał? Brawo! Znów nie przyjechał. Pojawił się natomiast inny - autobus widmo. O 22.2parę, który odjechał po mniej więcej 25 minutach. Nie, nie było go w rozkładzie.

Pan kierowca natomiast spytany tłumaczył, że są koszmarne korki a na przejeździe na Chełmżyńskiej stoi się koszmarnie długo. I autobusy jak są spóźnione bardzo to nie zabierają ludzi już tylko zjeżdżają "przejazdem technicznym". Rewela. Wileński zamknięty. Śląsko-dąbrowski nie funkcjonuje. Ludzie jeżdzą innymi mostami. Remonty w okolicach Waszyngtona i Targowej - korki koszmarne. Jakoś te samochody, które dotychczas tamtędy jeździły muszą się przedostać inaczej. Ząbkowska to samo - stoi. Autobusy - jedne jeżdżą szybciej, bo mogą wjechać tam, gdzie samochód nie może, inne stoją przez te utrudnienia po stokroć dłużej.

Nie da się poruszać po Warszawie teraz, jak Boga kocham - nie da się. Przynajmniej ja nie mogę, nie na tych trasach, po których muszę. A jakoś się z tej mojej mieściny wspaniałej muszę do świata wydostać - i autobus jest bliższym rozwiązaniem niż oddalony ode mnie dość znacznie pociąg.

Że to niby nie wina pani Hani? A kto odpowiada za funkcjonowanie miasta jeśli nie prezydent? Zamiast zrobić mądrze robi się naraz i idiotycznie. A na Euro i tak nie będzie nic dokończone. I orzełków też nie będzie.

Żałuję, że w wyborach samorządowych nie mogłam nie oddać na panią Hanię głosu.

Hanka będzie mi fundować lekarza od nerwów. Do furii mnie doprowadzi.

Idę spać. Dziś ważny dzień.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka