partyzantka partyzantka
594
BLOG

O „wyższości moralnej” „wolnych Polaków”

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 6

Nie daje mi to spokoju, muszę więc poświęcić temu wpis i uznać w końcu sprawę za zakończoną. Zmotywował mnie do tego dobry tekst Marcina_KK a propos wywiadu red. Mazurka z red. Lichocką, do którego mimo chęci nie udało mi się w ten weekend dotrzeć. Nie będzie więc stricte o wywiadzie a raczej o pewnej specyfice środowiska, nazwijmy je umownie (zresztą sami tak o sobie mówią) „wolnych Polaków”.

Na początku przypomnę jedną z przypowieści nowotestamentowych. Znana jest wszystkim, gdyby miał ktoś ochotę przeczytać proszę szukać tu: Łk 15, 11-32. Historia opowiada o dwóch synach. Jeden, młodszy, zażyczył sobie od ojca swojej części majątku i poszedł balować. Oczywiście wszystko przehulał, tak że skończył na dnie. W końcu postanowił wrócić do ojca i prosić go, by choć jako sługę przyjął go z powrotem. Ojciec, gdy ów młodszy wrócił, ucieszył się na jego widok i wydał wielką ucztę. Bo powrócił ten, który zaginął. I tutaj mnie zawsze dużo bardziej fascynowała postać starszego syna. Zawsze bardziej z nim się utożsamiałam, nie powiem, zazdrościłam tym, którzy sympatyzowali z młodszym. Co więc charakteryzuje starszego syna? Otóż jest on tym, który cały czas trwał przy ojcu. Gdy wraca młodszy i ojciec cieszy się z jego powrotu i wyprawia wielką ucztę na jego cześć – starszy jest zazdrosny. Uważa, że jemu bardziej należy się uwaga ojca, że bardziej zasłużył na podobną ucztę a nigdy tego nie dostał. Choć był ojcu wierny, trwał przy nim nieustannie. Uważa się za lepszego niż jego młodszy brat, uważa, że tamten nie zasługuje na uwagę ojca i szansę, którą od niego otrzymał. Ojciec na pretensje starszego syna reaguje w ten sposób: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. 32 A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się".

Dlaczego przytaczam tę przypowieść? Otóż, jak wspomniałam, do niedawna bliższą mi postawą była postawa starszego syna. Pełna pychy, zapatrzenia w siebie, pewności swojej wyższości, nie dawania szansy innym. Cieszę się niezwykle, że sytuacja się zmienia. Młodszy syn jest grzesznikiem wcale nie większym niż syn starszy. On jednak zdaje sobie sprawę, że nie zasługuje na uwagę i miłość ojca, wie, że nie jest jej godzien. Obaj są grzesznikami, z tym że tylko jeden zdaje sobie z tego sprawę.

Postawa starszego syna zamyka go na ludzi. Nie daje szansy na rozmowę, na zrozumienie tego, co spotkało jego brata. To on i jego racje stają się najważniejsze. Tutaj nie ma mowy o dialogu.

Notka ma być właśnie o „wyższości moralnej”, która moim zdaniem jest całkowicie niechrześcijańską postawą, ponieważ dotyczy grzechu głównego – pychy. Ja mogę mówić tylko o tym, jak osobiście odbieram pewne rzeczy i jak ja się wobec nich czuję, nie chciałabym nikogo oceniać i osądzać, dlatego proszę spróbować zrozumieć moje odczucia.

Otóż w wielu miejscach podzielam poglądy „wolnych Polaków”, w niektórych zaś nie. Jednak jest to środowisko, które darzę sympatią, któremu kibicuję i życzę powodzenia. Czuję się jednak przez nich, no właśnie, wykluczana. Symptomatyczne. Ci, którzy uważają siebie za wykluczanych (zresztą mają prawo) w moim poczuciu działają podobnie do tych, którzy ich wykluczają. Co jest dziwne, że wykluczają tych, którzy de facto stoją po ich stronie. Bo za taką się uważam. Kojarzy mi się to właśnie z postawą starszego syna, który jest tak pewien swoich racji, że jakiekolwiek inne go nie interesują. Wszelka krytyka wyrażana z sympatii (za taką uważam - jeśli się mylę niech Autor mnie poprawi, ale Autor a nie ci, którzy wiedzą lepiej od niego – polemikę Łukasza Warzechy odnośnie do drugiego obiegu i dwóch Polsk, więcej na ten temat u mnie tutaj) jest traktowana jako atak na całe środowisko i wszelkie jego działania. Zupełnie bezpodstawnie.

Abstrahując już od krytyki. To przekonanie, które żywią ci, którzy uważają że posiedli prawdę we wszystkich dziedzinach życia (moralna, religijna, polityczna) jest trudne do przeskoczenia. Zamyka moim zdaniem dyskusję z innymi. I tutaj właśnie jest podstawowy problem, który jest istotą sporu pomiędzy „wolnymi Polakami” a innymi im, mimo wszystko, ideologicznie bliskimi. Ich postawa nie pozwala na dialog, ponieważ wszyscy w ich opinii są dialogu niegodni. Nic się nie da z nimi zrobić, są niereformowalni, nie warto z nimi rozmawiać. Wypisz wymaluj – starszy syn.

To o czym piszę doskonale pokazał Piotr Gontarczyk w Uważam Rze pisząc o Pawle Zyzaku. Odsyłam do artykułu, pokazuje on konkretnie to, co ja również tutaj próbuje ukazać.

Pytanie, które wydaje mi się dość ważne, a na które nie potrafię znaleźć odpowiedzi w środowisku „wolnych Polaków” jest takie: skoro tyle osób się myli i jednocześnie nie zasługują oni ani na rozmowę ani na szansę – co stanie się z nimi, gdy w końcu osiągniecie to, do czego zmierzacie, czyli władzę? Co zrobicie z tymi, którzy (pomijam już „zdrajców” najwyższego kalibru) chcą po prostu żyć spokojnie i według was ich postawa nie odzwierciedla troski o Polskę i patriotyzmu? Co z nimi? Bo nie da się stworzyć państwa, które będzie zawierało tylko tych godnych, słusznych, prawdziwych patriotów.

Jeszcze jedna rzecz, która mnie osobiście dotyka. Ja też czuję się wolną Polką, też Polska jest dla mnie ważna i też będę walczyć, jak „Ruscy na nas najadą”. Nie jest tak, że któreś środowisko posiadło prawdę i jest jej dysponentem. Prawda jest tylko jedna. A jak to napisał Pratchett w Potwornym regimencie: Towarzystwo poszukujących prawdy jest nieskończenie lepsze niż tych, którzy wierzą, że ją znaleźli. Wierzą, że ją znaleźli, a nie faktycznie znaleźli.

Tym samym sprawę uznaję za zakończoną.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka