partyzantka partyzantka
8936
BLOG

Bzdury prof. Środy.

partyzantka partyzantka Rozmaitości Obserwuj notkę 130

Bardzo bym chciała, ale inaczej niż "bzdurami" ostatniego tekstu prof. Środy nazwać nie umiem. Otóż nasza sławna pani etyk (sic!) odnosi się do ostatnio dominującej (ponoć) w mediach sprawy śmierci małej Magdy. I do jakich wniosków dochodzi? Otóż już spieszę wyjaśniać. Radzę wykrzesać w sobie pokłady cierpliwości i braterskiej miłości, ewentualnie strzelić sobie strzemiennego przed zapoznaniem się z tekstem. Pełna jego treść tutaj: na stronie tok.fm.

Nie chcę zabierać głosu w sprawie całej sprawy, swoją uwagę skieruję tylko ku temu, co myśli prof.* Środa.

Już tytuł artykułu prof. Środy zastanawia. Brzmi hucznie: Straszna śmierć obciążająca nas wszystkich. Cóż, może i pani prof. czuje się winna, byłabym jednak wdzięczna, gdyby oskarżeniami w moim kierunku nie szafowała. Ja bynajmniej nie biorę sprawy na swoje sumienie. 

Na początku prof. Środa pisze o swoich przypuszczeniach, które nie okazały się prawdziwe:

Byłam przekonana - teraz mogę o tym mówić - że porwanie było zaplanowane i że maleńka, pulchna dziewczynka o błękitnych oczach, trafiła do bogatej rodziny w Europie.Myślałam, że rodzice są młodzi, głupi, prymitywni, pewni że mogą mieć wiele kolejnych dzieci więc uznali, że to pierwsze, najbardziej "niewygodne", można sprzedać za godziwe pieniądze. W sumie - niezły los. Jest tysiące par, dla których dziecko jest szczytem marzeń, dla spełnienia których gotowi są na przestępstwo "handlu żywym towarem", ale że zarazem gwarantują dziecku bezpieczne i komfortowe warunki życia.

No cóż, sprawa była niejasna, ale na jakiej podstawie pani prof. podobne wnioski wysuwała to za nic dociec nie potrafię.. Pójdźmy dalej, będzie ciekawiej. Uwaga:

Jestem nawet w stanie zrozumieć młodych. Z jednej strony są bardzo religijni (poznali się w Kościele podczas służenia do mszy), nie używali zapewne środków antykoncepcyjnych, nie mieli pojęcia o edukacji seksualnej(szkoła takiej nie oferuje), zaszli w nieplanowaną ciążę, bali się aborcji.

Cóż, jeżeli fakt poznania się w Kościele świadczy o religijności.. Oraz dowodzi nie stosowania przez nich antykoncepcji.. Ponadto oczywiście jak całe społeczeństwo nie mieli pojęcia o seksualności - najzwyczajniej w świecie wpadli. A ponieważ znów ten nieszczęsny Kościół  - nie mieli odwagi zabić swojego dziecka jeszcze przed jego urodzeniem. Zapyta ktoś: skąd pani prof. to wszystko wie? Dalej czytamy:

Ksiądz, rodzina, najbliżsi potępią aborcję jako największe przestępstwo. Jak ich nie słuchać? A poza tym - gdzie jej dokonać? Jak o sprawach niepożądanej ciąży rozmawiać z religijnymi rodzicami, przyjaciółmi czy księdzem? Powiedzą tylko jedno: rodzić, bo "życie poczęte jest święte". Więc - urodzili.

Super. I znów - skąd wiadomo, ze w przypadku rodziców Magdy tak właśnie było? Żadnych faktów - domysły, ideologia, narracja. Z nienawiści do Kościoła poniosła panią prof. wyobraźnia.. Nawet na szczyptę obiektywizmu jej nie stać.

Posiadanie małego dziecka w wieku dwudziestu lat jest - dla większości młodych, nieprzygotowanych ludzi - poważną przeszkodą w ich życiowych planach i rozrywkach. Dziecko to nie - cud, tylko bariera. Jest nieznośne, ryczy, domaga się opieki, ciągłej krzątaniny. Nie ma - w moim przekonaniu - czegoś takiego jak instynkt macierzyński, gdyby był, każda kobieta odczuwała by nieustającą potrzebę opieki nad swoimi dziećmi. Tak jednak nigdy nie było i nie jest. Znacząca większość kobiet kocha swoje dzieci , ale nie z powodu instynktu lecz wyuczonej wrażliwości, empatii, troski. Instynkt mają wyłącznie zwierzęta, nie kobiety.

To może by tak tym dziewczynom pomóc? Pokazać, że to dziecko jest dla nich darem, szczęściem. Nauczyć je kochać, pokazać jak odnaleźć się w nowej sytuacji. Doprawdy, zabójstwo nienarodzonych dzieci nie prowadzi do rozwiązania problemu - przeciwnie, często rujnuje ludziom życie. Wystarczy posłuchać głosu kobiet, które zdecydowały się na aborcję. Nie wszystkie są tak z tego dumne (uff..) jak Maria Czubaszek. Wiele z nich nie potrafi sobie z tym poradzić, aborcja niszczy ich życie. 

Przykład tego, jak zabicie swojego dziecka niszczy życie można znaleźć w filmie "Syndrom". Wklejam trailer.

Może jednak w dzisiejszej Polsce presja społeczna na matki jest tak wielka, że niektóre myślą sobie, że lepiej brak troski ukryć niż stać się przedmiotem krytyki sąsiadów, lekarzy, rodziny, mediów?

Ja nie wiem, skąd prof. Środa bierze te informacje o "presji społecznej", przez którą kobiety nie mogą żyć zgodnie z tym, jak tego chcą. "Presja społeczna" (w domyśle Kościoł?) jest nagle odpowiedzialna za wszelkie tragedie, które nie dokonałyby się, gdyby nie potępowość, otwartość, świadomość. Zupełnie podstawowy błąd moim zdaniem tkwi w założeniu, że kobiety chętnie decydowałyby się na aborcję, gdyby tylko miały taką szansę. Właśnie nie. Jestem przekonana, że gdyby tylko kobietom, które zmagają się z trudami niechcianej ciąży pomóc, tym bardziej nie godziły by się one z pomysłem "usunięcia ciąży".

Ale nie zamierzam zwalniać z odpowiedzialności władzy, która kwestie seksualności i macierzyństwa traktuje jak każe Kościół. A ten ma doprawdy niewielkie doświadczenie ani w sprawach seksualnych ani wychowawczych. Obowiązkiem państwa jest dostarczyć młodym ludziom wiedzy o seksualności, uczyć odpowiedzialności i chcenia dzieci chcianych, a nie zgodnych z wola bożą.  

Ale już na to, że władza ma działać zgodnie ze zdaniem WIĘKSZOŚCI a nie MNIEJSZOŚCI społeczeństwa, i że zdaniem społeczeństwa, ponoć katolickiego, jest to, że aborcja jest zabójstwem i WIĘKSZOŚĆ się na nią nie godzi, pani prof. nie wpadła.. To, czy ktoś się kieruje zdaniem Kościoła czy nie - jego wolny wybór, jego prawo. Pecha ma prof. Środa, że żyje w kraju, gdzie większość społeczeństwa bardziej ceni wolę Bożą (Z WIELKIEJ LITERY, pani prof.) niż wolę prod. Środy.

Faktem jest że stało się coś strasznego z moralnego i egzystencjalnego punktu widzenia. Coś czemu nie zapobiegli bliscy, czemu - z natury rzeczy - nie zapobiega Kościół, czym nie zajmuje się szkoła. Chodzi o elementarny brak odpowiedzialności, o moralny indyferentyzm, o okrucieństwo wreszcie. Skąd ono się bierze? I to w społeczeństwie nasyconym religijna wiarą w miłość bliźniego?

Wniosek prof. Środy jest taki: gdyby matka zabiła dziecko jeszcze przed jego urodzeniem, nie musiałaby tego robić potem. Winni są Kościół i szkoła, że jej tego nie umożliwili. Jak dla mnie skutek jest podobny: dziecko nie żyje. I trzeba zastanowić się nad tym, co się stało, że Magda umarła. Bo coś się stało, coś strasznego. I rozmyślanie nad niepopełnioną aborcją w sytuacji, gdy kilkumiesięczne dziecko nie żyje jest szczytem głupoty. 

Wnioski prof. Środy nie są wyciągnięte ze znanych nam faktów - to jest ideologia w czystej postaci. Żenujące, że człowiek posiadający tytuł profesora etyki może pisać takie rzeczy.. Jeśli chce przeforsowywać swoją ideologię to niech choć nie nagina faktów i nie tworzy na nich zupełnie nieuzasadnionej narracji, bo średnio przeciętny licealista (choć po reformie to kto wie..) jest w stanie wykazać idiotyzm jej wniosków.

***

*Tak, profesor. Taki posiada tytuł naukowy, więc kultura wymaga tutułować go nim. Mniejsza z tym czy uważam go za słuszny. Ot, mała uwaga to sprawy Pana/Księdza i zwyczajowego tzwracania się do ludzi zgodnie z posiadanymi przez nich tytułami.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości