pasażer pasażer
847
BLOG

System operacyjny - nie. Zabijanie

pasażer pasażer Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 9
Zaskakujące, że kraj, któremu posiadanie olbrzymiego terytorium nie przyniosło chwały, prestiżu ani szczególnego bogactwa, za cel stawia sobie zagarnięcie kolejnych obszarów i świętuje rocznice zagarnięć dokonanych.

Kiedy przed wojną zastanawiałem się, jak to się odbędzie, że centrum świata przeniesie się z gnijącego Zachodu do Rosji i Chin, przypuszczałem, że nastąpi to dzięki stworzeniu przez te kraje nowego, dobrej jakości systemu komputerowego powszechnego użytku. Być może nowej architektury sprzętowej, na pewno nowego systemu operacyjnego i nowych narzędzi programistycznych. Tej miary osiągnięcie z pewnością zyskałoby uznanie na świecie, także, co istotne, wśród programistów par excellence, których duża część pozostaje dziś w uśpieniu lub nigdy nie uaktywniła się. Przy tym, globalny sukces w tej dziedzinie wydawał się w zasięgu Rosji i Chin już dziś, inaczej niż np. w dziedzinie kultury czy rozrywki.

Okazało się jednak, że za znanym od lat rosyjskim "gadajcie, Zachodzie, gadajcie, skoro lubicie strzępić język, my będziemy robić swoje" nie kryły się przygotowania do resetu cyfrowej technologii, lecz przygotowania do miotania pocisków w ludzi nie-Rosjan i ich budynki, w celu zabrania im terytorium i zniewolenia ich lub zniszczenia. Zaś Chiny Rosję wspierają. Nie ma więc nowego systemu operacyjnego ze Wschodu, jest zabijanie. Oprócz widocznych od razu różnic między tymi dwiema koncepcjami, jest jeszcze, jak mi się wydaje, taka, że wariant z zabijaniem nie spowoduje utworzenia nowego centrum świata na Wschodzie, w każdym razie nie w kenozoiku.

Zaskakujące, że kraj, któremu posiadanie olbrzymiego terytorium nie przyniosło chwały, prestiżu ani szczególnego bogactwa, za cel stawia sobie zagarnięcie kolejnych obszarów i świętuje rocznice zagarnięć dokonanych. Rosja osiągnęła sukces w zastraszeniu Zachodu bronią jądrową, lecz czy dodatkowe tereny mogą ten sukces zwiększyć? Czyżby więc, jak twierdzi wielu, samo zabieranie ziemi sąsiadom dawało tym ludziom satysfakcję, jako, być może, rekompensata za niepowodzenia w innych dziedzinach?

W epoce rządów Putina najlepsi rosyjscy artyści wybierali pracę na Zachodzie, rosyjscy władcy i oligarchowie kupowali posiadłości na Zachodzie i kształcili dzieci w zachodnich uczelniach, rosyjska młodzież chodziła do zachodnich sieci kanapkowych. W takiej sytuacji Rosja napadła na Ukrainę i uzasadniła to poczuciem osaczenia przez kraje zachodnie oraz rozpętała kampanię krytyki i odgrażania się Zachodowi. Po pierwsze jest to wyjątkowa bezczelność i hańba dla rosyjskich władców i części pozostałych Rosjan. Po drugie Rosja w ten sposób, świadomie lub podświadomie, przyznaje Zachodowi prymat cywilizacyjny i zrzeka się pretensji do zmiany tego stanu, bo przecież wojną nie da się tego zmienić. Napaść na Ukrainę jest zaś, w takim razie, albo wyładowaniem frustracji wynikającej z owej niemocy, albo jakiegoś rodzaju mistyfikacją urządzoną przez pozostających u władzy. Być może ta wojna jest tylko pozornie elementem gry sił między państwami, w rzeczywistości zaś jest elementem jakiejś innej gry sił.

Bardziej jeszcze niż działania Rosji zaskakuje postawa Chin. Lawirowanie w sprawie poparcia ataku na Ukrainę po pierwsze dowodzi, że Chinom zależy na opinii na świecie, po drugie rujnuje tę opinię. Chiny deklarują chęć uniknięcia zimnej wojny, tak jakby nie zauważały, że trwa gorąca. Pokazują straszną twarz mocarstwa pozbawionego empatii dla ofiar i mającego za nic mniejsze państwa. Nowoczesne ceremonie otwarcia i zamknięcia ostatnich igrzysk - imponujące twórczą inwencją deklaracje pokoju, okazały się jakimś dziwnie przeinwestowanym oszustwem. Wydaje się, że Chiny schodzą z niekonwencjonalnej drogi, która doprowadziła je do sukcesów (uniwersalne prawo: sztampowość daje decydentom poczucie bezpieczeństwa). Czy bowiem można sięgać do gwiazd, wspierając jednocześnie przyjaźnią solidną jak skała kraj, który dokonuje neandertalskiej napaści?

Niektórzy twierdzą, że wojny będą towarzyszyć ludzkości zawsze. Jest na ogół jasne, że chodzi im o krwawe wojny, a nie o "hybrydowe" - nie muszą tego dodawać, co już jest znamienne. Czy rzeczywiście wrażenie z ostatnich dziesięcioleci, że ludzie powoli wyrzucają fizyczną przemoc państwową poza kanon swoich zachowań, było złudzeniem? Czy może jednak rozpoczęty 24 lutego atak to wydarzenie epigońskie? Z jednej strony, napaść na Ukrainę, dla wielu, wygląda jak surrealistyczna, upiorna "ruska podróba", pod doraźnie przybranym godłem Z. Wy tam, w Ameryce, wymyśliliście broń chemiczną i terrorystów, gdy napadaliście na Irak i Afganistan, my wymyśliliśmy broń biologiczną i nazistów i mamy swoją inwazję. Tak się robi, prawda? Z drugiej strony, dla wielu ekspertów, komentatorów, "miłośników militariów" wybuch prawdziwej wojny, tak blisko, jest jakby powrotem brakującego elementu na swoje miejsce i wydarzeniem ożywczym (zapewne dopóki bomby nie lecą im na głowy). Nic się nie zmienia w nauczaniu historii w szkołach i w powszechnym jej rozumieniu: historia to ciąg wojen. Pisał o tym Krzysztof Leski w jednym ze swoich ostatnich wpisów. Do tej właśnie starej normy odwołuje się rosyjska propaganda, gdy próbuje przedstawić napaść na Ukrainę po pierwsze jako coś zwyczajowego, po drugie jako wydarzenie symetryczne, rosyjsko-ukraińskie. Słyszeliśmy zatem rosyjskiego przedstawiciela na forum ONZ, który mówił: "Nu da, cywile też giną. Jak to na wojnie, nieprawdaż?"

Instytucja wojny wciąż sankcjonuje zabijanie. Prawo wojenne określa, jak wolno zabijać. Produkcja i eksport ciężkiej broni są dozwolone. Pozostająca w arsenałach broń jądrowa pozwala dużemu państwu na bezkarny, trwający dowolnie długo gwałt na mniejszym państwie, na oczach innych państw. Czas zauważyć, o ile nie jest za późno, że psuje to życie na Ziemi bardziej, niż gazy cieplarniane, plastik i produkcja oleju palmowego.

W czasach PRL-u żałowałem, że ludzie masowo nie bojkotowali "wyborów" i pochodów pierwszomajowych. Byłem bardzo ciekaw, co by stało, gdyby do takiego bojkotu doszło i miałem przeczucie, że obaliłoby to system. A przy tym, wydawało się, że od większości Polaków taki protest nie wymagał bohaterstwa. Dziś jestem bardzo ciekaw, co by się stało, gdyby na skutek powszechnego bojkotu upadła, choćby tylko w Polsce, jedna lub dwie firmy z listy firm pozostających w Rosji, i mam przeczucie, że byłby to przełom w odzyskiwaniu przez nas wpływu na rzeczywistość, nas, którzy poczucie takiego wpływu straciliśmy. A jest to tym razem bez wątpienia łatwe, śmiesznie łatwe. Wystarczy nie kupować od producenta majonezu i od producenta wyposażenia domowego ze wspomnianej listy. Wystarczy podjąć własną decyzję.

pasażer
O mnie pasażer

Produkty, których reklama pojawia się powyżej, to badziewie. Nie polecam. Zdjęcia: © pasażer. Kopiowanie zdjęć z bloga w celach innych niż prywatny użytek domowy wyłącznie za zgodą autora. Po co się powtarzać: → Prawicowa publicystyka środka w formacji młyna → Szkodliwość promieniowania radioaktywnego - cicha rewolucja → Rura II. Decydujące starcie → Kiedy EU-Salon? W kinach:                      zobacz ->  Więcej filmów Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom     Operacja Argo   Anna Karenina  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka