Piłka nożna, uwielbiana przez większość ludzi, odzwierciedla często życiowe prawdy. Być może jest to głównym powodem zainteresowania akurat tym sportem?
Wczorajszy mecz Ghana - Urugwaj ukazał nam jedną z takich prawd. Niestety tym razem nieco smutną dla jednych, a dla innych pewnie budującą ...choć inaczej.
"Bycie nieuczciwym jest opłacalne",
"Nieczysta gra daje korzyści",
"Aby odnieść sukces, trzeba czasem naruszyć przepisy".
Dla kibica Urugwaju jest to prawda o Suarezie, który poświęcił się niczym heros, aby uratować w ostatnich sekundach dogrywki swój zespół przed porażką. Poświęcił się dla drużyny. Utracił tym samym możliwość ewentualnej gry w półfinale, co później stalo się faktem. Czy utracił coś jeszcze? Przecież do niedawna słynna ręka Henryego była tematem przewodnim wielu dyskusji na świecie. Czy ręka Suareza również stanie się takim tematem? Czy warto zaryzykować swoje zasady, wartości, aby zajść może "tylko" albo "aż" jeden stopień wyżej, jeden krok dalej? Warto takim wyczynem uszczęśliwić soich kolegów, swój naród, może nawet część świata? Zobaczymy w najbliższym czasie, może już w finale, a może w meczu o trzecie miejsce...
...Tylko, że dla kibica Ghany jest to prawda o tym, że nie warto wierzyć w sprawiedliwość, która nie zawsze zwycięża. Boli ta prawda, tym bardziej, że część świata wciąż w to wierzy i chce wierzyć, a niepowodzenia tłumaczą czymś ponadnaturalnym, czymś takim jak przedziwny strzał Forlana, który dał Urugwajowi wyrównanie. Cała Afryka liczyła na swojego "czarnego konia", tego historycznego - pierwszego i było tak blisko. Ten sen był dla Ghany piękny, ale już się skończył.
Jakie życie bywa przewrotne - od jednego strzału zależało, czy Gyan stanie się bohaterem jednych, a Suarez drugich. Cóż, Urugwaj niech udowania, że było warto tak wygrać, a Ghana musi poczekać kolejne 4 lata, swoje doświadczenie przekuwając w "naukę, która kiedyś zaowocuje", chyba że "nauka pójdzie w las"?
Jim z krainy Patusan
