Jim Jim
984
BLOG

Linia frontu nowej wojny

Jim Jim Polityka Obserwuj notkę 25

Kiedy 1 marca 2014 roku Rada Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej dała zielone światło Władimirowi Putinowi do użycia sił zbrojnych na terytorium Ukrainy, świat doznał szoku. Zastanawiające. Takie zdziwienie świadczyło przecież o totalnej ignorancji oraz braku przygotowania na takie scenariusze. Nie wspominając o gloryfikowaniu niewłaściwej oceny, w tym możliwości oraz prawdziwych zamiarów prezydenta Rosji. Wstrząs jednak minął i zastępuje go oswojenie konfliktem, jaki ma miejsce na wchodzie Europy. Dla społeczeństw zachodu powoli zaciera się granica tego, kto jest winnym, a kto jest ofiarą, a kto obrońcą ładu. Zgodnie z wszechobecną, choć nie dominującą na zachodzie – propagandą prorosyjską.

 

Od wydarzenia, jakie miało miejsce w rosyjskim parlamencie, lada dzień minie rok. Ukraińcy świętują pierwszą rocznicę wydarzeń na Majdanie, tymczasem Rosjanie, niebawem – tj. 18 marca – będą obchodzić święto „odzyskania Krymu”. Siła propagandy sukcesu Putina znowu będzie tryumfować. Niestety, ponieważ Ukraina tą wojnę przegrywa, a razem z nią wszystkie państwa zaangażowane w obronę jej suwerenności, ów propaganda będzie miała swoje podstawy. Dlaczego tak serwowana polityka Putina, dla przeciętnego obywatela Rosji, nie miałaby stać się atrakcyjną? Ważne, aby pamiętać o tym, skąd przeciętny Rosjanin czerpie informacje o świecie. Ważne też, aby pamiętać o tym, że przeciętny Rosjanin jest wychowany na historyźmie radzieckim, gdzie cel uświęca środki i taktyka przywódcy, jeśli przynosi sukces w postaci umocnienia pozycji ojczyzny – jest jak najbardziej uzasadniona. Tam dyplomacja jest zbędną kurtuazją, a politykę realizuje się głównie poprzez kupno lub szantaż i zastraszanie, a także poprzez postawienie oponenta przed faktem dokonanym, odpowiednio zmanipulowanym oczywiście.

 

Zakładam, że w takich krajach jak Polska, a zwłaszcza Niemcy, Francja, Wielka Brytania, czy USA, już od dawna opracowywane są różne warianty możliwych reakcji na działania Putina. Rolą polityka jest przecież umiejętne zarządzanie w czasie kryzysu, przy jednoczesnym ciągłym wdrażaniu rozwiązań z zakresu wszelkiego rodzaju strategii, popartych oczywiście dokładną analizą sztabów ludzi. Mylę się? Pytam więc, co może powstrzymać putinowską Rosję przed dalszymi aktami terroryzmu? Inaczej nie można nazywać grabieży czyjegoś terytorium oraz mordowaniu tysięcy ludzi! Wydawało się, że czasy nowożytnych podbojów odeszły w niepamięć cywilizowanego świata. Mamy przecież XXI wiek, w którym spory terytorialne rozwiązuje się procedurami demokratycznymi (vide choćby: Czarnogóra, Szkocja, a nawet Południowy Sudan) . Tymczasem Putin wybrał drogę podboju militarnego. Dlaczego? Być może widział zbliżające się szybkimi krokami jakieś zagrożenie dla realizacji własnych celów? Być może o potencjale swojej armii wie więcej, aniżeli jakikolwiek inny człowiek na ziemi? Być może jest szaleńcem i terrorystą, niewiele różniącym się od zwolenników tzw. ISIS, czyli dżihadystów wysadzających w powietrze wszystko, co sprzeczne z ich filozofią? Czy analitycy państw „koalicji antyputinowskiej” potrafią odpowiedzieć na te pytania?

 

Podkreśla się, że Putin szuka sojuszników, a wręcz rozbija solidarność całej Unii Europejskiej. Nie dość, że sankcje nałożone na Rosję nie robią na nim żadnego wrażenia, to jeszcze umiejętnie rozgrywa europejskich polityków, owijając wokół palca uległą kanclerz Merkel, mamiąc korzyściami pragmatycznego Orbana oraz zastraszając wizją atomowej apokalipsy – krytycznego Camerona i zagubionego Hollanda. Gdzie w tym wszystkim jest Polska i definiowana przez polityków prawicy polska racja stanu?

 

Konfiguracja zależności geopolitycznych jest w tej chwili dla Polski bardzo niekorzystna. Dlatego nie można czekać, aż inni załatwią coś za nas. Dochodzą do tego niestety emocjonalne rządy premier Ewy Kopacz, która niedawną krytyką wobec krajowej opozycji, publicznie dała mocny sygnał całemu światu, że Polska nie wyśle wojsk na Ukrainę, a nasza pomoc będzie się dalej ograniczała de facto do „nic nierobienia”. Oczywiście nie twierdzę, aby angażować Polskę militarnie na Ukrainie, ale wydaje mi się, że dzisiaj Putin ma jeden znak zapytania mniej. Akurat ten przekaz Pani premier był bardzo wiarygodny, bo wpisujący się w jej dotychczasowe działania. Platforma Obywatelska skupia się głównie na studzeniu emocji, aby nie wzbudzać paniki związanej z ewentualną wojną – i słusznie. Niestety w związku z tym co się dzieje na zewnątrz, takie tonowanie emocji przy jednoczesnej bierności w polityce zagranicznej, może oznaczać zachętę dla agresora, ponieważ jest symptomem polityki chowania głowy w piasek. Czy takowa nie jest już oznaką słabości i nieumiejętności radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych?

 

Moralitietami wojen się nie wygrywa, a na tym z kolei skupił się prezydent Bronisław Komorowski. Gesty poparcia znaczą naprawdę niewiele w sytuacji, kiedy Ukraina jest w potrzasku. Poroszenko wie, że jego armia jest w katastrofalnej kondycji, a w starciu z siłami Rosji – jest bez szans. Ogłoszenie stanu wojennego z jednej strony wzmocniłoby ukraińską armię, ale z drugiej – dałoby pretekst do otwartej wojny z Rosją. Zachód z Angelą Merkel na czele, uzurpującej sobie rolę Wielkiego Kreatora polityki unijnej, musiałby wówczas zareagować, a nie jest gotowy na wojnę konwencjonalną. Dlatego tak bardzo skupia się na wojnie ekonomicznej i próbie udobruchania nienasyconego Putina. Niestety dzisiaj widać, że sankcje nie spełniają swojej roli, a putinowska propaganda wykorzystuje je do zohydzenia oblicza zachodu w rosyjskim społeczeństwie.

 

Może nadeszła pora na zmianę polityki?

 

Może należy zacząć rozmawiać z Chinami, Iranem, Kubą, Wenezuelą? Ale nie na forach międzynarodowych. Takie rozmowy muszą odbywać się idywidualnie, kuluarowo. Tak, aby Putin myślał, że coś złego dzieje się za jego plecami. Niestety Angela Merkel jest spalona i najlepszym do tej roli jest… przewodniczący Rady Europy. Pierwszy dyplomata UE! O ile posiada zaufanie wszystkich Państw. Kilka takich wizyt np. w Pekinie mogłoby dać Putinowi do myślenia. Lepsze to, aniżeli latanie do Moskwy czy do Mińska i podpisywanie kolejnego martwego rozejmu.

 

Może należałoby wdrożyć program informowania społeczeństwa rosyjskiego o wydarzeniach związanych z działalnością Rosji? Najlepiej jako przeciwwagę dla np. Russia Today, czy Russija24 – stworzyć kanał, który wchodziłyby w polemikę z putinowską propagandą. Niemożliwe bez operowania na terytorium Rosji? A czy wszystkie wydarzenia związane z Rosją mają swe miejsce na terytorium Rosji? Warto zapytać ludzi z TV Biełsat, jak sprawdza się taki model działania w odniesieniu do Białorusinów. Zdaję sobie sprawę, że musiałby to być przeogromny kapitał, ale czy UE lub USA na to nie stać?

 

Może trzeba zintensyfikować pomoc dla rosyjskiej opozycji? Wszelkimi możliwymi działaniami, od wsparcia agenturą, poprzez finansowanie różnych akcji, aż po orzeczenia sądów międzynarodowych. Chyba, że strach przed utrąceniem Putina i przyjściem nowego jest większy od strachu przed tym co Putin może jeszcze zrobić? Trzeba sobie jednak zdać sprawę z tego, że gdyby byłoby to takie proste – już dawno nie byłoby Edwarda Snowden’a.

 

Może najwyższa pora, aby utworzyć nową organizację międzynarodową, na wzór ONZ, ale bez Rosji. Wyrzucenie Rosji z ONZ stworzyłoby niebezpieczny precedens, jak ten kiedy USA zaatakowały Iran w 2001 r. i który wykorzystuje Putin, aby rosyjska armia hasała sobie swobodnie po Krymie i Donbasie. Przecież mamy NATO! Bez Rosji. Dlaczego więc NATO nie reaguje prawidłowo, w zgodzie z interesem całego NATO? Co stoi na przeszkodzie, aby wprowadzić jednostki NATO-wskie do Polski wzdłuż całej granicy wschodniej, a także na Litwę, Łotwę i Estonię? Najlepiej na stałe, choć dla uspokojenia niedźwiedzia – tylko na czas wycofania wojsk rosyjskich z Donbasu, możliwości wprowadzenia tam obserwatorów OBWE oraz sił ONZ?

 

Jak rozwiązać sprawę Krymu? Chyba jest już za późno, aby Krym wrócił do Ukrainy pokojowo. Jakie są rozwiązania? Ogólnoświatowa wojna, wewnątrzrosyjskie bunty, czy zgoda? Za jaką cenę? Na pewno nie wymuszeniem na Ukrainie akceptacji jego rosyjskiej aneksji. Podpisanie porozumienia pokojowego na warunkach Putina, po takim zaangażowaniu całego świata oraz po dokonywaniu zbrodni na mieszkańcach Ukrainy – byłoby największą porażką wizerunkową zachodu od czasów sojuszu ze Stalinem podczas II wojny światowej. Błędem, który w dalszej perspektywie, nawet wieloletniej, przyczyniłby się do konfliktu na jeszcze większą skalę, aniżeli obecnie. Niestety podejrzewam, że jest on bardzo prawdopodobny, a im dłużej czekamy z ostrą reakcją, tym linia frontu tej wojny jest coraz bliżej Polski.

Jim
O mnie Jim

Bardzo wyczulony na radykalny subiektywizm i niesprawiedliwość wobec jednostek.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka