To o czym tylko się do tej pory "mówiło", staje się faktem. Kreująca się na "żelazną damę" prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz obawia się debat prezydenckich z kontrkandydatami i zaczyna ich unikać. Jak podaje na swoim blogu dziennikarz Polsatu Tomasz Machała (http://kampanianazywo.pl/relacja/zamieszanie-z-debata-prezydencka-w-warszawie-hanna-gronkiewicz-waltz-nie-uczestniczy-w-debacie-na-uw/) za wymówkę od debaty na Uniwersytecie Warszawskim posłużylo rzekome "zbyt późne powiadomenie". Pod znakiem zapytania staje również kolejna debata, zaplanowana na 16 listopada w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Gronkiewicz-Waltz ma niby przybyć "na 99 %". Ten 1 % niepewności to bliżej niezdefiniowane przez sztabowców HGW "robienie bydła" przez konkurentów. Słownictwo i szacunek do kontrkandydatów wysoce wyrafinowane. Podobnie jak plakaty wyborcze stworzone przez kolejnego arcy-sztabowca HGW i kandydata PO do Rady Dzielnicy Warszawa-Białołęka Michała Klimczaka. Tutaj, ze względów estetycznych tylko link. Jak ktoś chce może poczytać sobie inne wyczyny tego "speca" na jego "fejsbukowym" bądź "twitterowym" koncie. Klimat podobny jak u - wspomnianej w poprzedniej notce - Elżbiety Wiśniewskiej. Takiego oto mamy prezydenta Warszawy, który ubiega się jak gdyby nigdy nic o reelekcję...
