W zeszłą sobotę nagrałem relację i przemyślenia na gorąco po Marszu Niepodległości Mariana Kowalskiego (33 000 wejść), który od niedawna jest rzecznikiem prasowym ONR-u. Kowalski powiedział otwarcie o pewnej przypadłości trapiącej polską prawicę narodową. W rozmowie nie padło niczyje nazwisko, ale już dwóch kandydatów zgłosiło się na ochotnicka. O co poszło?
Otóż Marian użył terminu „prawicowi cwaniacy” w odniesieniu do podstarzałych polityków drugiego garnituru, który próbują się „ogrzać” w blasku zapału młodych narodowców czy zdobyć wpływy w tym
środowisku, by potem wykorzystać je do swoich celów. Nic w tym nadzwyczajnego, wielu właśnie tak postrzega „robienie polityki”.
Po tej wypowiedzi
pierwszy zgłosił się JKM, demaskując na swoim blogu, o kogo chodziło Kowalskiemu. Osobiście myślałem, że tylko on potrafi tak nerwowo i głupio zareagować. Jakież było moje zdziwienie, gdy stateczny i rozważny polityk, Romuald Szeremietiew, również zgłosił swój akces na "prawicowego cwaniaczka":
"
Głos cwaniaczka
Czuję się lekko skonsternowany tym co usłyszałem. Rzecznik ONR
uznał członków komitetu honorowego Marszu za "cwaniaczków" i jest zadowolony, że ci cwaniaczkowie nie zabrali głosu. Co na to organizatorzy Marszu skoro p. Kowalski jak mówi, też jest organizatorem? I dalej - byłem na coś potrzebny, czy nie? Następnym razem mam odmówić poparcia Marszowi, czy może p. Kowalski będzie ustalał, kto może być w komitetecie honorowym i "cwaniaczka" Szeremietiewa nie uwzględni?
I pomyśleć, że "antifa" przysłała do mnie list bym "swoim autorytetem" nie popierał Marszu, a rzecznik ONR uznał je za rodzaj "cwaniaczkowania".
Pozdrawiam, bez cwaniactwa,
RSz."
Tę obfitość "ujawniania się" kolejnych kandydatów na "prawicowych cwaniaków" przypisuję w pewnej mierze starym przysłowiom: „uderz w stół, a nożyce się odezwą” lub „na złodzieju czapka gore". Ciekawe czy zgłoszą się kolejni. Paru kandydatów by się znalazło...
Paweł Chojecki
Oto wyjaśnienie Mariana Kowalskiego w tej sprawie:
