Paweł Pomianek Paweł Pomianek
338
BLOG

Językowe dylematy na każdym kroku - nowy blog

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Kultura Obserwuj notkę 3

Kilka dni temu założyłem drugiego bloga, na którym – ja i moi współpracownicy – będziemy się zajmować językowymi dylematami, z którymi boryka się przecież każdy z nas. Będziemy wskazywać na błędne i poprawne używanie pewnych form w mowie i pisowni. Zachęcam do odwiedzania bloga. Poniżej publikuję Notkę przedwstępną. Myślę, że o najciekawszych dylematach, jakie się pojawią, napiszę od czasu do czasu również tutaj. W każdym razie wszystkich zainteresowanych zapraszam do regularnego zaglądania na Językowe Dylematy.

****************************************
 
1 września 2010 – dzieci i młodzież ruszają do szkoły, a my ruszamy z nowym blogiem. I to z blogiem – jakby nie patrzeć – co nieco powiązanym z tematyką szkolną, a ściśle rzecz biorąc z działem języka polskiego, jakim jest językoznawstwo.
Swoją drogą, w obecnych programach nauczania językoznawstwo traktowane jest po macoszemu. Tym częściej mamy językowe dylematy i tym częściej poza edukacją szkolną trzeba sięgać do różnorakich źródeł, które mogą pomóc w poprawnym mówieniu i pisaniu.
Zresztą, nie oszukujmy się – nasz ojczysty język do łatwych nie należy. A gdy jeszcze wejdziemy na pole frazeologii… To dopiero zabawa. Jaki, drodzy Państwo, jest orzech do zgryzienia? Trudny? A może ciężki? Te dwie formy spotykamy najczęściej, tymczasem orzech do zgryzienia jest po prostu twardy. Być może przez to również i trudny, i ciężki, ale jednak jedyną formą poprawną jest forma: „twardy orzech do zgryzienia”. A czy szedł kiedyś ktoś z Państwa po najmniejszej linii oporu? Zapewniam, że nie. Oczywiście mógł ktoś użyć takiego sformułowania, ale nawet biorąc na tapetę logikę, jest ono bez sensu. Natomiast zapewne każdy z nas szedł kiedyś po linii najmniejszego oporu.
Także innych dylematów językowych na co dzień nie brakuje. Czytam ostatnio wpis Rafała Ziemkiewicza w portalu Interia.pl. W notce znajduje się błędnie użyty frazeologizm „między Bogiem a prawdą”. W komentarzu, ktoś słusznie zwraca uwagę, że pisze się „Bogiem a prawdą” – bez „między”. Tenże sam uważny komentator robi jednak w kolejnym zdaniu błąd jeszcze poważniejszy, pisząc, że notka jest „klasą samą w sobie”. Oczywiście forma poprawna to: „klasa sama DLA siebie”. W każdym razie to tylko pokazuje, jak korygując jeden błąd, łatwo popełnić kolejny.
Przygotowując do wydania jedną z książek w naszym wydawnictwie (www.libenter.pl), wykorzystywaliśmy na okładce fragment obrazu „Tomasz z Akwinu”, którego autorem jest Carlo Crivelli – włoski malarz z XV w. Potrzebowałem dopełniacza nazwiska Crivelli. Wydawało mi się, że będzie on brzmiał Crivellego, ale nie byłem pewny, czy na pewno mogę pozbyć się tego „i” na końcu i czy nie muszę raczej odmienić Crivelliego. Co należy zrobić w takich przypadkach? Najłatwiej jest udać się do słownika. Znalazłem więc w Słowniku ortograficznym odmianę nazwisk włoskich zakończonych na „i” (tutaj). I okazało się, że w tej sytuacji intuicja mnie nie myliła: „W nazwiskach zakończonych na -li opuszczamy niewymawianą literę -i przed końcówkami -ego, -emu”. Zachęcam do tego typu radzenia sobie z dylematami, ale jednocześnie będzie mi niezmiernie miło, jeśli zdecydujecie się Państwo podzielić z nami Waszymi wątpliwościami.
Na koniec z jeszcze innej beczki. Znacie Państwo miejscowość Włoszczowa? A czy byliście kiedyś we Włoszczowej? Znam odpowiedź na to pytanie: nie byliście Państwo, a Ci którzy byli, wiedzą, że byli nie we Włoszczowej, tylko we Włoszczowie. Jeśli ktoś z Czytelników jest w tej chwili zszokowany (pamiętam, że sam nie mogłem uwierzyć, gdy pierwszy raz usłyszałem tę formę narzędnika), to powiem, że spotkałem kiedyś starszą niewiastę, która twierdziła, że jedzie do Częstochowej. Dlaczego przywołuję to wydarzenie? Bo Częstochowa i Włoszczowa odmieniają się dokładnie tak samo: Częstochowa, do Częstochowy, w Częstochowie i Włoszczowa, do Włoszczowy, we Włoszczowie (jeśli komuś łatwiej zapamiętać, to może sobie kojarzyć, że Włoszczowa odmienia się tak samo, jak krowa; gospodarz nie idzie rano do krowej, tylko do krowy – a Państwo – jeśli będziecie mieli okazję – pojedziecie do Włoszczowy).
W codziennym życiu jest takich językowych dylematów jak mrówków – jak powiedzieliby Ci, którzy lubią bawić się słowem. My będziemy starali się te dylematy wspólnie rozwiązywać. A na jakiej zasadzie, o czym będzie ten blog, w jaki sposób będzie można zadać pytanie i co jeszcze – ja i moi współpracownicy – będziemy mieli do zaoferowania, o tym napiszę jeszcze w tym tygodniu we wpisie wstępnym.

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura