Chrząc dzieci niewierzących, nie tylko dajemy im dar łaski, ale też nakładamy na nich ciężar zadania bycia chrześcijaninem. Być może ciężar nie do uniesienia.
Muszę przyznać, że kazanie Księdza Proboszcza (parafii św. Rocha w Rzeszowie-Słocinie Stanisława Tarnawskiego) o chrzcie sprzed czterech tygodni(Tekst ukazał się wpaździernikowym numerze osiedlowego miesięcznika Głos Słociny, którego od kilku miesięcy jestem redaktorem naczelnym.)zrobiło na mnie niezwykłe wrażenie. Tematyką "sakramentów dla picu" zajmuję się od lat, a na podstawie moich publikacji zamieszczonych w internecie miałem kiedyś nawet zaproszenie do programu Szymona Hołowni o tej tematyce, tyle że akurat rodziło mi się dziecko i pojechać nie mogłem. Jednak główny powód, dla którego piszę to fakt, iż doszły mnie słuchy, że niektórenawet głęboko wierzące kobiety są oburzone tym, jak ksiądz może powiedzieć, że nie ochrzci dziecka.
Rozumiem, że główny problem to magiczne rozumienie chrztu – jako czegoś, co samo z siebie uratuje człowieka przez potępieniem. Chcę więc zaproponować Państwu dwa fragmenty biblijne, które czytane pod kątem rozumienia łaski chrztu jasno pokazują, że jest to myślenie całkowicie błędne.
Otwórzcie Państwo, proszę rozdział 13 Ewangelii Łukasza, wersety 23-27. Ja przytoczę tylko fragment, który nas ściśle interesuje: "Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam!»; lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście». Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście.» (w. 25-27a). Proszę zwrócić uwagę, że potępione zostają osoby, którym się wydawało, że są w zażyłości z Panem, a więc na pewno takie, które przyjęły chrzest. Ale nie wydał on owocu. Mimo że człowiek jest ochrzczony – Bóg może powiedzieć "nie znam cię".
Proszę teraz zajrzeć do Ewangelii Mateusza, rozdział 22 i przeczytać przypowieść o uczcie królewskiej (w. 1-14). Ja przytaczam tylko wersety 11-13, które interesują nas najbardziej: Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: «Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?» Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: «Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów»". Wymowa fragmentu jest podobna. Nawet jeśli ktoś posiada "narzędzia" (w naszym obrazie jest to chrzest), by dostać się na ucztę, to i tak końcowy efekt jest identyczny, a może nawet gorszy niż w przypadku tych, którzy łaski chrztu nie otrzymali. Bo, jak pisał Jan Paweł II, dar zawsze pociąga za sobą zadanie. I choćby dlatego Ksiądz Proboszcz ma rację, deklarując odmawianie chrztu dzieci "wierzących z tradycji".