Paweł Pomianek Paweł Pomianek
1575
BLOG

Rozważania pierwszej części Ewangelii Jana. Podsumowanie

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Kultura Obserwuj notkę 0

W dzisiejszym, piętnastym rozważaniu Ewangelii Janowej, chciałbym krótko podsumować cały cykl. Wiem, że kilku osobom udało się przebrnąć przez większość poprzednich rozważań. Za ich towarzyszenie w tym wczytywaniu się w Ewangelię Janową bardzo dziękuję.
Ewangelię wg św. Jana tradycyjnie dzielimy na Ewangelię znaków (rozdziały 1-12) i Ewangelię Męki (13-21). Zaproponowałem rozważania nad fragmentami pochodzącymi z niemal wszystkich rozdziałów tej pierwszej części. I zdecydowałem się zamknąć rozważania nad Ewangelią Janową właśnie w tym miejscu. Powodów jest kilka, ale główny jest taki, że chciałem rozważyć tę drugą część bardziej osobiście. Rozważanie ze świadomością, że być może coś się o tym napisze, jest jednak trochę inne. Można czasami zgubić wówczas to, co najistotniejsze w tym momencie dla mojej osobistej wiary i wzrastania. Ponadto codzienne, regularne czytanie Ewangelii Janowej, nie daje możliwości równie regularnego pisania o niej. A z kilkumiesięcznego doświadczenia wiem, że tekst należy napisać w ciągu kilku pierwszych dni po rozważaniu. Później trudno jest już wejść w te rozważania tak głęboko, jak by należało.
Gdy chodzi o całą Ewangelię Janową, chciałbym tylko zwrócić uwagę na cztery sprawy, które każdy powinien o tym wyjątkowym opisie ewangelicznym wiedzieć:
1. Misja Jezusa jest prawdziwa, bo wypełnia On wolę Ojca. Wszystko, co Jezus otrzymał pochodzi od Ojca. Wszystko, co Jezus czyni – czyni na chwałę Ojca. Pełnienie woli Ojca uwierzytelnia działanie Jezusa. Oto tylko jeden z licznych przykładów: Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział» (J 12,49-50).
2. Jezus Janowy jest Boski. Ewangelista zwraca uwagę jego boskość, wszechwiedzę, a przede wszystkim jedność z Ojcem. Znakomitym przykładem owej boskości może być scena w Ogrójcu opisana wyłącznie przez św. Jana: Rzekł do nich Jezus: «Ja jestem». Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: «Ja jestem», cofnęli się i upadli na ziemię (J 18,5-6).
3. Jeszcze wyraźniej niż u synoptyków widoczne jest to, że Jezus przyszedł wypełnić swoją misję i konsekwentnie do tego dąży (już od pierwszego rozdziału mamy wyraźne nawiązania do Męki oraz zmartwychwstania Jezusa). Bardzo mocno podkreślona jest dobrowolność podjęcia Męki za zbawienie świata (tutaj również można odwołać się do sceny w Ogrójcu, ale także do wielu innych, por. perykopę o Dobrym Pasterzu J 10,1-21).
4. Wszystkie znaki i cuda dokonywane są po to, by rozbudzić, a potem wzmocnić wiarę uczniów. To oni są w centrum nauczania Jezusa, który ukazuje swoją moc oraz wypowiada pewne słowa o przyszłości, by potem – gdy to się spełni – wierzyli w niego. W żadnej innej Ewangelii rola uczniów i ich opozycja wobec świata nie są tak uwypuklone. Jest to szczególnie widoczne w Modlitwie Arcykapłańskiej Chrystusa: Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi (J 17,9).
Jako że zamierzam ten podsumowujący wpis wykorzystywać jako odsyłacz do wcześniejszych rozważań, poniżej zamieszczam wszystkie linki z krótkim zdaniem zapowiadającym dane rozważanie.
 
Gdy Ewangelię Janową czyta się po wierzchu, wiele fragmentów może wydawać się wręcz sprzecznych. Pewne wątki wydają się też pourywane. Ale przecież Kościół od wieków odczytuje każde słowo Biblii jako ważne, nieprzypadkowe, chciane w Niej przez Boga. I gdy czasami uda nam się przebić przez mur ograniczeń w rozumieniu Bożego Słowa, dostrzegamy jego bogactwo. Ten mur ograniczeń w przypadku Ewangelii Jana jest szczególnie gruby. Ale za tym murem może kryć się szczególne bogactwo.
Wyznanie zazwyczaj kojarzy się bowiem z powiedzeniem o sobie, kim się jest, albo co się zrobiło. Zaprzeczenie natomiast jest najczęściej negatywną odpowiedzią na pytanie, czyli określeniem, kim się nie jest. Tymczasem paradoksalnie, Janowe wyznanie wiary czy prawdy w tym przypadku jest formalnie zaprzeczeniem. A jednak Ewangelista odwraca naturalny porządek i owo zaprzeczenie traktuje jako wyznanie.
To szokuje, że w centrum jest Maryja, a Jezus i uczniowie są tutaj „także” – niejako dodatkowo.
Nikt później nie rozważał Ewangelii w tak obrazowy i odważny sposób jak Ojcowie Kościoła (i inni pisarze czasów patrystycznych), którzy na każdym kroku widzieli bardzo konkretne odniesienia, alegorie, paralele. W artykule fragment rozważania Orygenesa.
Chcę się skupić tylko na dwóch kwestiach. Po pierwsze na sposobie, w jaki Pan odpowiada dworzaninowi, po drugie na dwóch „uwierzył” (na dwóch etapach nabywania, uzyskiwania wiary).
Bardzo łatwo nam skupić się na cudach, na ziemskim powodzeniu, ziemskich radościach i utracić wieczną perspektywę, i pójść na konszachty ze złem, co wyraża się w wielu naszych działaniach i – podkreślam to bardzo często – wyborach moralnych dokonywanych w codziennym życiu.
Fragment o Jezusie kroczącym po jeziorze spróbuję odnieść bezpośrednio do życia człowieka, szukając paralel – równoległości pomiędzy poszczególnymi momentami opisanymi przez ewangelistę, a życiem człowieka i relacją człowieka z Bogiem.
Tytuł zaproponowany w V wydaniu Tysiąclatki wydaje mi się jakimś dziwnym uleganiem modzie na szukanie wszędzie tego, co radosne i pozytywne, zacierania tego, co trudne i smutne. Myślę, że moje dzisiejsze rozważanie pokazuje też, jak bardzo inna jest Ewangelia Janowa od pozostałych.
O tym jak Jezus nie pierwszy i nie ostatni raz na kartach Ewangelii Janowej pokonał swoich przeciwników ich własną bronią.
Głównym pytaniem tego fragmentu nie jest pytanie: czego od Jezusa może oczekiwać grzesznik? Ale raczej pytanie: jaki jest Jezus? Czy może – pójdźmy dalej – kim jest Jezus? Ale my, odpowiadając, pozostańmy przy pierwszej – bardziej wąskiej – formie zapytania.
O niewidomym uzdrowionym przy sadzawce Betesda pisałem w tekście O „ewangelicznej” postawie niczym rodem z PRL-u (J 5,1-18), zestawiając wtedy jego zachowanie z postawą wiary setnika. Dziś raz jeszcze wrócę do tej barwnej postaci negatywnego bohatera, bo czytając fragment o uzdrowieniu niewidomego od urodzenia, można dostrzec zaskakująco wiele podobieństw pomiędzy obiema scenami, ale też bardzo uwypuklają się różnice między postaciami.
Ten fragment pokazuje nam niesamowitą Miłość Chrystusa do każdego z nas, która wyraża się w darmowym oddaniu siebie całkowicie dla zbawienia człowieka.
Nie odwołując się do głównego przesłania fragmentu, które dobrze znamy, chciałbym wskazać na postawy Marty i Marii, których powinniśmy się uczyć, a które nie straciły nic na swojej aktualności. Rozważając fragment standardowo łatwo je pominąć.
Szczęście i spełnienie się stało się jakimś fetyszem. Czymś za czym ciągle za wszelką cenę gonimy, do czego ciągle się odnosimy. I czego nigdy… nie możemy osiągnąć. Jestem przekonany, że wiele osobistych i rodzinnych problemów rodzi się właśnie z dążenia żony i męża do „samorealizacji”.

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura