W ostatnich dniach w Niemczech złożył dymisję minister obrony Karl-Theodor zu Guttenberg. Dymisja ta była konsekwencją tzw. „afery plagiatowej”. Zu Guttenberg wykorzystał w swej dysertacji doktorskiej fragmenty prac innych autorów bez przytoczenia tego w przypisach. Wg notatki na onecie z dnia 02-03-2011 cyt. „opozycja wielokrotnie domagała się ustąpienia ministra zarzucając mu utratę wiarygodności, ...murem stała za nim jego macierzysta CSU”. Po dymisji szefowa partii lewicowej Gesine Loetsch skomentował to mówiąc, że cyt. „była jedynym właściwym posunięciem. Każde inne zachowanie nadszarpnęło by reputację Niemiec jako kraju nauki i badań naukowych.” Dodała, że cyt. „.. inną miarką mierzy się polityków".
I tyle w Niemczech.
A w Polsce wniosek o votum nieufności wobec ministra obrony narodowej Klicha upadł. Za czasów jego ministrowania doszło do szeregu katastrof lotniczych w których śmierć ponieśli prezydent z małżonką, szef sztabu generalnego, szefowie rodzajów wojsk i inni oficerowie wojska, prezes NBP i wiele innych osób. Jego przełożony Tusk w wywiadzie u Lisa jeszcze w zeszłym roku powiedział, że „nie stracił zaufania do Klicha”. I to było w zeszłym roku. Teraz opozycja dołączyła do tego zarzuty o nieudaną modernizację i zbyt szybko przeprowadzoną profesjonalizację armii. I co ? I nic. Klich po przegłosowaniu przez koalicję rządową odrzucenia votum stwierdził, że cyt. „Dla mnie najważniejsze jest to, że na sali sejmowej, która jest salą polityczną, argumenty zwyciężyły nad polityką” (za Newsweek z 18 lutego 2011).
Porównanie doprawdy żałosne. W Niemczech minister składa dymisję za plagiat w pracy doktorskiej, w Polsce minister będący synonimem katastrof, klęsk i nieudolności ma czelność chełpić się że były argumenty które pozwoliły obronić jego stanowisko w rządzie.
Niemiec nie musi pluć nam w twarz. Pluje nam Tusk i jego rząd.
