peergynt 1 peergynt 1
451
BLOG

Dlaczego politycy nie dotrzymują obietnic wyborczych...

peergynt 1 peergynt 1 Polityka Obserwuj notkę 4

Pretekstem tego wpisu jest wczorajsza audycja Kuby Strzyczkowskiego w Trójce z cyklu „Za, a nawet przeciw”. Dyskusja była o tym, czy powinniśmy głosować na partie, których w sejmie nie ma i które nie za bardzo mają szanse do tego sejmu sie dostać. Powstało nawet jakieś stowarzyszenie, które takie rozwiązanie mocno promuje. Audycja Kuby polega na tym, że dzwonią do niej słuchacze i gadają co im tam w duszy gra. Oczywiście, jak zwykle suchej nitki nie zostawiono na politykach, co mocno dziwi wobec atencji, jaką darzy się ofiary katastrofy smoleńskiej, wśród kórych polityków była całkiem sporo.

Poziom absurdu głosu niektórych słuchaczy przekraczał nawet ten z Krakowskiego Przedmieścia, co każe przypuszczać, że wielu z tych, którzy wypowiadali się w audycji tam bywa. Jeden pan stwierdził, że miejsc w parlamencie powinno byc tyle ile powiatów, a z każdego powiatu powinien być wydelegowany jeden poseł, który po upływie kadencji powinien się rozliczyć przed mieszkańcami owego powiatu z tego co dla tych mieszkańców zrobił. Jakby głównym zadaniem posłów było zajmowanie się sprawami poszczególnych powiatów. Już widzę te debaty w sejmie dotyczące drogi w Pcimie czy mostu w Rydułtowach. Dużo było o jednomandatowych okręgach wyborczych, co nie uważam za szczęśliwe rozwiązanie (ale to już temat na inny wpis). Był niezawodny pan Korwin Mikke, który jak zwykle polityków wyzywa od złodziei, co dziwi, gdyż sam jest politykiem. Założę się, że gdyby doszedł do władzy robiłby dokładnie to samo co dzisiejsi rządzący.

Dużo było też o tym, że politycy nie dotrzymują obietnic wyborczych, co czyni z nich wyjątkowymi łajdakami. Chciałbym się więc zastanowić, dlaczego owi politycy tak czynią to znaczy dlaczego owych obietnic nie dotrzymują.

Nie jestem politykiem lecz od dwudziestu lat startuję we wszystkich wyborach do rady miasta. Robię tak głównie na prośbę moich kolegów, którym zależy na byciu radnym. Wiadomo, im więcej kandydatów na liście, tym większa szansa na wybór lidera listy. Uważam, że ci moi koledzy (szkoda, że żadna koleżanka nie stara się o to) są dobrymi kandydatami dlatego ich wspieram.

Od lat mam jeden program wyborczy, który zapewniam, realizowałbym w stu procentach. Otóż chcę zostać radnym aby dorobić do pensji. Ze skąpstwa, nie prowadzę kampani wyborczej, nie wyklejam plakatów, ani nie organizuję wieców. Jak się mnie kto pyta, to mu o tym mówię. Na sceptycyzm tych, którzy tego słuchają odpowiadam, że 90% procent tych, którzy do rady miasta się dostają są tam właśnie z tego powodu. Realizują więc mój program wyborczy - więc chyba jest dobry. Słyszę zazwyczaj wtedy odpowiedź, że chyba z tymi 90 procentami przesadzam. Wg moich rozmówców jest to 100 procent lecz oni o tym nie mówią, tylko o drogach, o Aquaparkach i torach Formuły 1. W takim wypadku jestem chociaż uczciwy i na pewno realizowałbym swój wyborczy program.

Jak sie zapewne domyślacie nigdy nie zasiadłem w radzie miasta, a wynik powyżej trzech głosów na moją kandydaturę wzbudza podejrzliwość u mojej żony. Bo któż prócz mojej żony, córki i mnie samego mógłby jeszcze na mnie głosować. Chyba tylko jakaś kochanka.

Politycy nie realizują obietnic wyborczych bo gdyby uczciwie mówili co myślą, nikt by ich nie wybrał. Wyborcy nie chcą słuchać o cięciach, które są konieczne, o likwidacji przywilejów i o pozbyciu się tysięcy pracowników, którzy są kompletnie niepotrzebni. Wałęsa obiecywał każdemu po 100 milionów, co było dośće bezsensownie i czego, z o czywistych powodów, nawet nie próbował realizować. Jednak wybory wygrał i prezydentem został. Podobno byli tacy, co zaciągali kredyty, które z owych 100 milionów mogliby spłacić.

Czy winni są politycy?! Nie. Oni realizują tylko czego oczekują ludzie. Ja tam się cieszę, że nie realizują swoich obietnic, bo gdyby to robili to poszlibyśmy z torbami.

Jednym z najmniej dotkniętych kryzysem krajów w Europie jest Belgia. Kraj w którym od bodaj dwóch lat nie ma rządu. Jednak wszystko się tam dobrze toczy, kraj kwitnie, a ludzie są szczęśliwi. Wychodzi na to, że politycy powinni się jak najmniej wtrącać się w sprawy swoich obywateli. Demokracja musi kosztować. Tak więc niech politycy zjawiają się w parlamencie jak najrzadziej, jak już to tylko po swoje pensje. Nic wtedy nie spieprzą i to nam chyba wszystkim chodzi.

peergynt 1
O mnie peergynt 1

Interesuję się sztuką, historią, polityką i sportem. Wiek - między czterdziestką, a śmiercią... Politycznie jestem liberałem, cokolwiek to znaczy...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka