peergynt 1 peergynt 1
512
BLOG

Podwykonawcy polskich autostrad

peergynt 1 peergynt 1 Polityka Obserwuj notkę 2

 

  Podwykonawcy, a w właściwie wykonawcy – bo to oni głównie budują polskie autostrady - są na dzień dzisiejszy stratni ok. 250 mln. złotych. Są to pieniądze, których nie dostali od głównych wykonawców, czyli wielkich firm budowlanych, które mają podpisane kontrakty na wykonanie tychże autostrad. Inwestorem, czyli tym, który płaci za to wszystko (w imieniu państwa, czyli m.in. moim) jest Generalna Dyrekcja Dróg Publicznych. Jest ona obecnie krytykowana za dopuszczenie do tej sytuacji, Czyli dopuszczenie do tego, że ok. 200 firm budowlanych stanęło na granicy bankructwa. Jacek Kurski w programie telewizyjnym stwierdził nagle, że Tusk jest winny upadkowi polskiego przemysłu budowlanego w związku z tym. Ja się z tym nie zgadzam.

Uważam, że GDDPiA postąpiła jak najbardziej racjonalnie. Dokładnie tak postąpiłem budując dom na początku lat dziewięćdziesiątych. Przypomnę, że nie było wtedy tak jak dziś, więc najpierw zatrudniłem iluś tam fachowców, od różnych spraw by mi ten dom budowali (sam się na tym nie znam, choć od tamtego czasu już trochę lepiej). Nie szło to sprawnie, a właściwie w ogóle nie szło. Część „fachowców” brała zaliczki i tyle ich było widać. Postanowiłem więc znaleźć firmę budowlaną, która mi to wszystko zrobi bez mojej ingerencji. Wprawdzie do końca nie poszło tak jak trzeba – był to początek tego typu firm, ale dom jakoś udało mi się skończyć. Z firmą się rozliczyłem i miałem sprawę z głowy.

Podobnie postąpiło GDDPiA i, jak podejrzewa, postępuje się na całym świecie.  Byłoby przecież bezsensem by podpisywano umowy z tysiącem małych kontrahentów. Niestety daje to duże pole do nadużyć. Duże firmy, próbując zdobyć intratny kontrakt zaniżają ceny. Liczą na to, że później uda im się te cenę podwyższyć (na to pewnie liczyła chińska firma COVEC), a inne, że mniej zapłacą swoim podwykonawcom i wyjdą na swoje. Pewnie są też takie firmy, które z góry zakładają, że swoim kontrahentom nie zapłacą, a same pójdą w upadłość. Miało to miejsce w trakcie budowania supe-hipermaketów. Niekiedy specjalnie powstawały firmy wydmuszki, które kasowały pieniądze od inwestora, a same znikały zostawiając na lodzie tysiące małych przedsiębiorstw. Niestety takie rzeczy się zdarzają i to nie tylko w naszym raczkującym kapitalizmie, ale wszędzie na świecie.  Jak z tym walczyć – nie wiadomo. Są wprawdzie na to paragrafy ale trzeba udowodnić, że ktoś od samego początku działał z rozmysłem i nie chciał zapłacić swoich rachunków. Podobnie, jak w wypadku kredytów – trudne to do przeprowadzenia.

Rząd chce pomóc bankrutującym podwykonawcom autostrad. Nie wiadomo tylko jak. Z nimi żadnych umów nie podpisywał. To tak, jakby pracownicy tej firmy, która budowała mi dom nie dostali wypłat i przyszliby do mnie, abym zapłacił im uczciwie przecież zarobione pieniądze. Mieliby te same argumenty co panowie, które dramatycznie apelują do rządu aby ich wsparł. Przecież nie zapłaci jeszcze raz tego co już raz zapłacił. Gdyby to zrobił, spotkałby się z zarzutem, że marnuje publiczne pieniądze, o co sam miałbym do rządu pretensje. Chcą zmienić prawo tak, aby nie można zapłacić generalnemu wykonawcy póki ten nie zapłaci podwykonawcom. Nie za bardzo sobie to wyobrażam. Kto miałby tego pilnować?! Jakie procedury by tu obowiązywały?! Mało to realne.

Często stawia się zarzut, że źle dobrano głównych wykonawców. Że trzeba zmienić procedury przetargowe. Któryś z polityków wymyślił nawet, że trzeba od razu odrzucać oferty najtańsze i najdroższe (z drugiej strony wydaje mi się, że te najdroższe i tak są odrzucane). Już to widzę. Ja, na miejscu uczestników przetargu wypuściłbym jakąś absurdalnie tanią ofertę do odrzucenia i no przetarg poszedłby starym torem. Z przetargami organizowanymi przez państwo jest, był i zawsze będzie kłopot. Gdy ja chcę pozyskać jakiś towar, czy usługę rozglądam się porównuję ceny, a najczęściej wybieram tych co dobrze znam albo ktoś mi poleci. Komisje przetargowe tak robić nie mogą. Ich obowiązuje przejrzystość. Zawsze ktoś ich może oskarżyć o korupcję, czy nepotyzm. Duże przetargi są prześwietlane na wszystkie sposoby, bo brak jakiegoś podpisu, czy parafki może spowodować katastrofę. Nie wiadomo, jakimi kryteriami się kierować. Bo nawet kryterium najbardziej oczywiste, czyli cena, jak się okazuje, jest dalekie od ideału.

Myślę, że tak do końca tych spraw nigdy nie rozwiążemy tak, by wszyscy byli zadowoleni. A podwykonawcom radzę, by w przyszłości lepiej przyglądali się tym, dla których pracują, a nie zwalać tego na kogoś innego.

peergynt 1
O mnie peergynt 1

Interesuję się sztuką, historią, polityką i sportem. Wiek - między czterdziestką, a śmiercią... Politycznie jestem liberałem, cokolwiek to znaczy...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka