perbrand perbrand
49
BLOG

Pożegnanie z rozsądkiem

perbrand perbrand Polityka Obserwuj notkę 2

Środowisku „Krytyki Politycznej” należą się szczerze słowa uznania. Konsekwentnie stara się ono pod wodzą swojego guru Sławomira Sierakowskiego tchnąć nowe życie w truchło kontrkultury na polskim odcinku ideologicznej walki. Specjalnych sukcesów mu nie wróżę, lecz potrafi imponującą się rozrastać, wydawać nowe książki, odezwy, organizować panele dyskusyjne i otwierać kluby w coraz to większej ilości miast. Nie ma tym nic niepokojącego, w końcu nic tak nie cieszy jak wyrazisty przeciwnik. Co więcej, redaktorzy „Krytyki” często brylują w mainstreamowych mediach, do których są ochoczo zapraszani jako ci młodzi, wykształceni i dodatkowo do bólu ideowi. W tym miejscu powinien pojawić się ostrzegawczy alarm. Myliłby się ten, kto ich aktywność radziłby skwitować uspokajającym machnięciem ręki. Socjaliści są przecież jak zestaw noży kuchennych. Dzięki umiejętności odpowiedniego posługiwania się można uniknąć tragedii, co nie zmienia faktu, iż dalej pozostają niebezpieczni.

 

W numerze 28/2008 r. „Newsweeka” ukazał się niezwykle pouczający wywiad z doktorem socjologii UW i członkiem zespołu „Krytyki Politycznej” Maciejem Gdulą. Już sam tytuł „Nie wszyscy będą gwiazdami” należy uznać za wybitnie odkrywczy, natomiast przy przejściu do dalszej lektury robi się coraz bardziej interesująco. Oczywiście trzeba tu i ówdzie zacisnąć zęby i przyzwyczaić do maniery nadużywania kuriozalnego terminu „neoliberalizm”, który  zresztą funkcjonuje w tym środowisku jako najpaskudniejszy wulgaryzm i chwyt retoryczny, uruchamiający emocje zamiast umysłu. Jak czytamy: System neoliberalny, późny kapitalizm rzeczywiście nie wyglądają tak strasznie. Jest w nim wiele rozrywki, zabawy i obietnicy, że będziemy bogaci, młodzi i piękni. On łudzi, że będziemy podziwiani, popularni. Co prawda niezbyt długo żyję na tym ziemskim łez padole, jednak mi osobiście nic takiego nikt nie obiecywał! Pamiętam jednakże inne wypisywane na sztandarach obietnice, i to- o ironio!- rodem z projektu ustroju, który stanowi raczej świadome zaprzeczenie kapitalizmu wczesnego, późnego jak i w każdej innej postaci. Wyliczmy: rewolucjoniści francuscy obiecywali pakiet Wolność, Równość, Braterstwo, komuniści raj na ziemi, socjaliści sprawiedliwość społeczną, pewien eksprezydent sto milionów każdemu, inny minister leki za złotówkę, a wszyscy obiecują co cztery lata drogi i autostrady. Jakoś wszystkie wymienione wyżej postacie rekrutują się z obozu jawnie antykapitalistycznego. Drobiazg. Kolejny passus daje jeszcze mocniej do wiwatu: I nie wiadomo czemu zaczynamy wierzyć, że niestabilność kapitalizmu wiąże się naturalnie z naszym rozwojem. Siedzimy w pracy po godzinach, przymusowo się dokształcamy. A mimo to wierzymy w mit samorealizacji spełniający się rzekomo w kapitalizmie. Nie mamy czasu dla rodziny, dla przyjaciół. Ideowość polega na odsłanianiu obietnicy tego systemu. Polega też na świadomym odrzuceniu złudzeń, które ten system oferuje. Po odciśnięciu tej sentencji z wody okazuje się, iż filozoficzne dywagacje Gduli sprowadzają się faktycznie do nieco bardziej pragmatycznej deklaracji: płacy, bez pracy! Jakie jest w takim razie postępowe panaceum na bolączki codziennego życia? Oczywiście, obrażenie się na rzeczywistość! Owa postawa może jawić się jako niespecjalnie konstruktywna, nie oferuje żadnego rozwiązania, ale z kolei jakie stwarza fantastyczne warunki dla własnej autokreacji! Oto mamy okazję poznać współczesne rozumienie ideowości. I pomyśleć, że ludzie kiedyś ginęli w walce o prawdziwe idee…

 

Aż łezka się w oku kręci, kiedy Gdula tłumaczy: Dla mnie zawsze problemem była sytuacja, że mogę korzystać z pewnych przywilejów, do których inni nie mają dostępu. Nie można np. cieszyć się z wolności, gdy jest się świadomym, że wolność w tym społeczeństwie się kupuje i nie wszystkich na nią stać. Nie można czytać w spokoju książek, kiedy wie się, że inni nie mają do nich dostępu, bo nie otrzymali odpowiedniej edukacji, możliwości korzystania z dobrych bibliotek. Będę się cieszył, gdy dostęp do tego wszystkiego będzie bardziej powszechny. W tym momencie ze sfery górnolotnego patosu proponuję zejść na twardą ziemię. Czy redaktor naprawdę nie zdaje sobie sprawy, iż edukacja nad Wisłą jest nie tylko bezpłatna (z wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami), ale i do pewnego poziomu przymusowa? Z czego wynika dosyć oczywista dla niektórych zależność, która brzmi: jeżeli coś jest darmowe i/albo przymusowe, to bardziej powszechne już być nie może. Według badań Biblioteki Narodowej tylko 50% Polaków przeczytało w 2006 r. jakąkolwiek książkę. Oto jest brutalna odpowiedź na pytanie o pustki w bibliotekach i spadek sprzedaży dóbr o charakterze intelektualnym. Siłowe dorabianie ideologii oraz dzielenie włosa na czworo wokół beznadziejnie prozaicznych problemów to znak firmowy ogólnoświatowej lewicy. Zespół „Krytyki Politycznej”, zapewne ku uciesze własnych wielbicieli, nie odstaje tutaj od międzynarodowych standardów. Identycznie wygląda sytuacja z deklaracją Gduli, iż w III RP jeśli ktokolwiek chciał się zaangażować na polu społecznym, pozostało mu ...działać tylko w zgodzie z odgórnie narzuconymi normami. Co to mają być za mityczne normy nie dowiadujemy się.

 

Następnie przechodzimy do kwestii obyczajowych. Skoro tak, co było do przewidzenia, socjolog nie potrafi uciec od obsesyjnej misji realizacji interesów Hominternu. Nie jest jednak dobrze, gdy ideowi lewicowcy wszędzie i we wszystkim zaczynają widzieć mechanizmy dominacji, kontroli i opresji.(…) Trzeba zatem pokazywać, że ochrona mniejszości jest częścią bardziej ogólnych projektów. Sprawy gejów np. nie są tylko sprawami gejów-pokazują, w jaki sposób jest definiowana męskość w naszej kulturze.(…)W Polsce męskość jest tradycyjnie określana przez powinność względem narodu i cierpienie. Dlatego geje są tu tak nielubiani, bo uosabiają raczej życie i przyjemność niż poświęcenie i ofiarę. – zauważa Gdula. Twierdzenie o pełni życia oraz przyjemnościach wiążących się z gejowskim stylem bycia pozostawię lepiej bez komentarza. Warto skoncentrować się na kategorii sympatii/antypatii wobec homoseksualistów w rozumieniu redaktora „Krytyki”. Czyżby Gdula świadomie ustąpił pola, rezygnując tym samym z agresywnej retoryki, w której centralnym zarzutem jest powszechny młot semantyczny - „homofobia”? Fobia, przypominam, jest niczym innym jak objawem zaburzenia psychicznego. Pomiędzy oskarżeniem o brak sympatii, a o problemy ze zdrowiem psychicznym mamy potężną różnicę kalibru… Gdzie się podział ten ideologiczny zapał?! Ale głowa w górę, rewolucyjny płomień powraca w formie krytyki Kościoła i fundamentalizmu polskiego katolicyzmu. Chociaż stale dostrzegam luki w lewackiej ortodoksji, czytając wypowiedź: Łatwo tu popaść w fundamentalizm; w wiarę, że jeśli wszyscy księża znikną z Polski, to skończą się nasze problemy. Trzeba jednak raczej przyjąć, że Kościół katolicki w Polsce jest niejednorodny. I szukać w Kościele sojuszników do zmian, bo sytuacja rytualnego konfliktu między lewicą a Kościołem petryfikuje też konserwatywną postawę tego ostatniego. Faktycznie, „autorytet moralny” JE arcybiskup Życiński nadaje się dziś na wzorowy przykład oświeconego hierarchy katolickiego oraz doskonały materiał na wewnętrznego reformatora. Nie on jeden zresztą.

 

Jeżeli miałbym przekazać apostołom postępu z „Krytyki Politycznej” jakąś radę, sugerowałbym  pozostanie przy gardłowaniu wokół problematyki czysto światopoglądowej, społeczno-obyczajowej. Aborcja, eutanazja, absurdalne prawa dla coraz bardziej opacznie rozumianych mniejszości, wszechtolerancja, rugowanie instytucji religijnych (poza islamskimi, naturalnie), nacisk na doktrynę „róbta co chceta”. Scenariusz perfekcyjnie i z powodzeniem sprawdzony przez hiszpańskiego premiera Zapatero , współczesnego następcę „Che” Guevary w nieco ugrzecznionej formie. Ogniskowanie konfliktu na tak delikatnej tematyce gwarantuje prędzej czy później pobudzenie wyobraźni mas, chociaż nigdy do końca nie wiadomo w którym kierunku. Dodatkowym plusem jest brak konieczności wykazywania się uzbrojeniem w podstawową wiedzę albo chociaż zdroworozsądkowy instynkt. Wówczas łatwiej, w późniejszym etapie, otworzyć drogę do inżynierii umysłowej i upragnionego rządu dusz, który jest bliżej niż się Sławomirowi Sierakowskiemu może śnić. Natomiast w temacie ekonomii, poza operowaniem banalnymi sloganami i pustymi frazesami, „Krytyka” nie ma nic konstruktywnego do zaoferowania nawet na najbardziej ogólnym poziomie. Co widać dobitnie na przykładzie wywiadu z dr Maciejem Gdulą. Szczególnie wśród uniwersyteckich naukowców zdrowy rozsądek został ostatecznie wysłany na wycieczkę z biletem w jedną stronę. Pozostaje jedynie ze smutkiem pomachać na pożegnanie.

    

 

perbrand
O mnie perbrand

"- Jakim prawem?! - Prawem, a nie lewem , towarzyszu." fragment dialogu z "Ceny" Waldemara Łysiaka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka