tad9 tad9
5329
BLOG

Żmijewski z podwiniętym ogonem....

tad9 tad9 Kultura Obserwuj notkę 54

    Rzecz jest ciągle dość świeża. Oto, z berlińskiej wystawy „Obok. Polska - Niemcy. 1000 lat historii w sztuce" usunięto film Artura Żmijewskiego pt. „Berek”. Film przedstawiał ponoć tańce golasów w pomieszczeniu kojarzącym się z komora gazową, a jego usunięcia z wystawy zażyczyli sobie przedstawiciele Centrum Judaicum. Żmijewski jest związany z „Krytyką Polityczną” więc z miejsca ruszyłem na ich stronę spodziewając się burzliwych reakcji i dyskusji, tymczasem – nic z tego. Może miałem pecha, ale znalazłem tam tylko lakoniczną notatkę o tym, że w sprawie Żmijewskiego głos zabrała niejaka Uwe Rada z „TAZ”. Zacytujmy:

„W wyniku interwencji Centrum Judaicum, film polskiego artysty, Artura Żmijewskiego został usunięty z wystawy „Obok” w Gropius-Bau. Odbyło się to bez debaty. W polskich mediach mówi się wprost o cenzurze. Ten przypadek powinien wywołać odzew także w Berlinie. Kuratorem Berlin Biennale w przyszłym roku, największej berlińskiej wystawy sztuki współczesnej, jest ten sam Artur Żmijewski, którego dzieło zostało usunięte jako niereprezentacyjne”

     Przyznajmy – nie jest tego za dużo... Jak można marnować taką okazję do męczeństwa? Toć gdyby z wystawy robionej przez Dom Kultury w Parzymękach usunięto dzieło nie samego Artura Żmijewskiego, ale choćby kogoś komu Żmijewski raz uściskał rękę - „Kryka Polityczna” nie schodziłaby z krzyża przez przez tydzień. A tu Żmijewski i Berlin i nic? Ano nic, wystarczy jednak chwila refleksji, by dojść do wniosku, że w „KP” nie mieli wyjścia. Bo cóż mogli zrobić?

       Mogliby oczywiście rozwinąć swoje zwykłe strategie narracyjne stosowane w takich razach. A więc, po pierwsze, że ciemnota nie zna się na nowoczesnej sztuce. No tak, ale w tym przypadku wyszłoby na to, że na nowoczesnej sztuce nie znają się w Berlinie, a jest to miasto cieszące się szczególną estymą wśród naszych „artystów krytycznych” (czego oczywiście w żadnym razie nie należy łączyć z polityką stypendialną przeróżnych niemieckich fundacji...). W polskim grajdole artysta wręcz nie powinien być rozumiany, ale Berlin? Berlin to co innego... Co tam zresztą Berlin, jest przecież jeszcze Centrum Judaicum! Czy i tam nie poznali się na „sztuce krytycznej” Żmijewskiego? Czy to możliwe, by w Centrum Judaicum? zagnieździły się jakieś „moherowe mycki”? Taka ewentualność jest absolutnie wykluczona. Na nowoczesnej sztuce nie znają się bowiem wyłącznie katolicy i – prawdopodobnie – wyznawcy islamu (piszę „prawdopodobnie”, bo gdy idzie o muzułmanów, to mało jest chętnych do testowania ich na okoliczność rozumienia „sztuki krytycznej”). Jeśli więc berlińscy kuratorzy i przedstawiciele Centrum Judaicum są poza podejrzeniem, to może coś nie sztymuje ze sztuką Żmijewskiego? Może ten „Berek” faktycznie jest nie bardzo ten, tego? Tak niestety sprawy postawić nie wypada. Bo zaraz potem należałoby odpowiedzieć na pytanie: dlaczego Żmijewski (i jego admiratorzy) tego nie zauważyli? A jeśli zauważyli, to czemu właściwie służy „Berek”? Już to są interesujące kwestie, ale to dopiero początek, bo jako następne narzucają się pytania o resztę twórczości Żmijewskiego i pytania o całość subkultury, której Żmijewski jest częścią. A ponieważ w tym wypadku takie pytania mogłyby postawić potencje, których nie da się walić po łbie jakimś „dyskursem modernizacyjnym”, bo mogłyby się nieźle odwinąć (spróbujcie tak potraktować załogę z Centrum Judaicum...), toteż „Krytyka Polityczna” tym razem nie grzmi jeno popiskuje z cicha i to cudzym głosem (czyli głosem pani Rady z „TAZ”). Czyżby „sztuka krytyczna” pokazała właśnie granicę swojego „krytycyzmu”?

tad9
O mnie tad9

href="http://radiopl.pl">

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura