Piotr Gursztyn Piotr Gursztyn
125
BLOG

Najpotężniejsze polskie słowo

Piotr Gursztyn Piotr Gursztyn Polityka Obserwuj notkę 37

Najpotężniejsze słowo w naszej ojczystej polszczyźnie to ... nie jest to k....! Najpotężniejsze słowo ma trzy literki i brzmi: ALE.

"Ale" jest najważniejszym narzędziem we wszystkich polskich debatach: od kłótni domowych po te publiczne. Ma potężną moc unieważniania jakiejkolwiek logiki. Działa to następująco: - Tak, masz rację. Dwa plus dwa jest cztery, ale...

No i po takim słowie "ale" wszystko co przedmówca powiedział, zrobił, odkrył, zbudował, jest już nieważne i można to wyrzucić do fajansu. Tak jest też i w polityce. Popatrzmy na ocenę wycieczki naszego Kaczora do Tbilisi. Wszyscy, którzy szczerze go nie kochają byli by bezradni, gdyby nie było magicznego słówka "ale". No bo Donald (który z początku - co da się sprawdzić na podst. jego publicznych wypowiedzi - był przeciwny wyjazdowi) teraz mówił, że ekskursja prezia była super i pożyteczna, ale te słowa na wiecu, było ich za dużo, gdyby nie one itd.

Donald jednak oprócz marudzenia wykonał parę pozytywnych ruchów i w miarę jednoznacznie ocenił to, co robią na Kaukazie Rosjanie. Mistrzami w stosowaniu słowa "ale" tym razem byli panowie z SLD. Ci zagrzmieli - jednak na Kaczora nie Putina. Był wprawdzie rytualny wstęp o "strategicznym partnerze", czyli Gruzji, ale ich czwartkowa konfa była poświęcona zbrodniom Kaczora a nie wyczynom Rosjan. To zresztą charakterystyczny przyczynek do polskiej polityki, typowy zresztą dla wszystkich od prawa do lewa: co tam III wojna światowa, najpierw musimy wyczyścić struktury w Pcimiu i przejąć tamtejszy dom kultury.

A co do słów Kaczora - faktem jest, że ma on nadmierną łatwość wypowiadania ostrych słów. Jest tylko pytanie, czy gdyby ich nie powiedział (tych, że przyjechaliśmy walczyć) to miałby dziś spokój? Myślę, że nie, bo on - w całej swej krasie - był, jest i będzie wdzięcznym obiektem do bicia. W poważnej mierze z własnej winy. Tylko, że oprócz permanentnej kampanii prezydenckiej w Polsce na Kaukazie dzieje się naprawdę coś niedobrego. Zresztą nie tylko tam. Zwróćmy uwagę, że w środę władze Naddniestrza zerwały rozmowy z Mołdawią z powodu "niepotępienia przez władze mołdawskie gruzińskiej agresji". Coś więcej trzeba tłumaczyć? Moim zdaniem nie.

Słowa Kaczora nie były przy okazji najostrzejsze - przypomnę wypowiedzi Carla Bildta, Adamkusa, prezydenta i premiera Estonii, Millibanda. Światowe media nie zauważyły zresztą słów Kaczora. Rosyjskie wspomniały o nich tylko w takim kontekście, że polski MSZ się od nich odciął (co zresztą nie jest ścisłe - bo dystansujące się wypowiedzi Radka nie były jakimś konkretnym stanowiskiem). Rosjanie tak naprawdę byli oburzeni samym faktem zaangażowania i wyjazdem do Tbilisi. Gdyby Kaczor tam milczał jak grób to i tak byśmy mieli na Kremlu przerąbane.

Myślę, że im więcej osób przestanie wierzyć w bajdurzenie, że jak będziemy grzeczni to staniemy się wiarygodnym partnerem dla Rosji tym lepiej. Dla obecnej Rosji nigdy nie będziemy wiarygodni, nigdy nie będziemy partnerem (bo oni ich nie potrzebują). Może gdybyśmy byli PRL-bis, to chyba tylko wtedy ...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka