Piciu Piciu
189
BLOG

Mało kobiet na wejściu = mało kobiet na wyjściu

Piciu Piciu Polityka Obserwuj notkę 0

Od dawna leżała mi na wątrobie potrzeba powiedzenia co myślę o (nie)obecności kobiet w polityce, parytetach i innych pomysłach rozwiązania tego problemu. Nie żeby kogoś to obchodziło.

Zawsze przy okazji dyskusji o dyskryminacji kobiet słychać bardzo wiele argumentów za tym dlaczego powinno być inaczej, co dobrego kobiety wnoszą do biznesu, polityki i życia publicznego. Ciężko dyskutować z tą diagnozą. Faktem jest, że kobiet w niektórych sferach życia jest mało, ale moim zdaniem nie jest to efekt tego, że mężczyźni panie dyskryminują, wykluczają i blokują. Uważam, że to same kobiety nie chcą się w niektóre aktywności angażować.

Weźmy na przykład politykę. Widzimy codziennie tych wszystkich polityków, posłów, senatorów, premierów i ministrów. Zdecydowana ich większość to męźczyźni. Nie wzięli się oni jednak znikąd. Do wielkiej polityki wchodzi się, co do zasady (są wyjątki błyskawicznych karier, niemalże z ulicy), z polityki mniejszej, często przechodząc szczeble kariery w samorządach. Za tymi wszystkimi ludźmi ze świecznika polityki stoi armia nieznanych twarzy, partyjnych dołów.

Warto prześledzić, pod kątem reprezentacji płci, strukturę tego szeregowego aparatu. Zobaczyć ile osób z zapisanych do jakiejś partii w zeszłym roku to kobiety. Jaki jest ich procentowy udział w stanie osobowym? Diamenty przeciwko orzechom, że jest to niemal identyczna proporcja jak w dużej polityce. W Sejmie panie stanowią (powiedzmy) 20% nie dlatego, że są dyskryminowane we własnych partiach ale dlatego, że w tych partiach jest ich właśnie około 20%. Zdecydowana większość osób angażujących się w partyjną politykę to mężczyźni. Nic dziwnego, że w wyniku "zdrowej" rywalizacji o miejsca na listach przebija się proporcjonalna ilość kobiet. Byłoby niepokojące gdyby posiadając 20% udział w liczbie członków partii panie zajmowały 80% miejsc na listach. To dopiero by była dyskryminacja!

Byłem dzisiaj na protestach przeciwko ACTA w Poznaniu. Przeczytałem o nich w internecie i po prostu tam poszedłem. Nikt mnie nie zapraszał, wstęp był wolny. Nie było żadnej selekcji. Każdy był tam mile widziany. Było tam może z 300 osób. I zdecydowana ich większość to byli młodzi, biali mężczyźni. Czy należy z tego wyciągać wniosek, że kobiety były tam dyskryminowane? A może, że dyskryminowane były tam osoby o innym kolorze skóry? Albo - nie daj Boże - czarnoskóre kobiety?!

Założmy na chwilę, że ruch anty-ACTA wykiełkuje w jakiś poważny ruch społeczny i na wzór Solidarności jego liderzy przejdą potem do polityki. I znowu będziemy mieli problem parytetu bo kobiet będzie tam mniej niż mężczyzn. Nie dlatego, że ktoś je dyskryminuje. Tylko i wyłącznie dlatego, że gdy dzisiaj działa się "mała polityka" młode Polki w większości były gdzie indziej i nie wysłały na te protesty odpowiednio licznej reprezentacji.

 

 

Piciu
O mnie Piciu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka