piekarz piekarz
42
BLOG

Rzeczy podstawowych początek

piekarz piekarz Polityka Obserwuj notkę 5

Jak już wspominałem, tak się mi życie potoczyło, że rozpoczynam jednoosobową działalność gospodarczą. Co prawda dalej będę wyrobnikiem i popychadłem (proletariuszem?) a nie kapitalistą. Ot, forma zatrudnienia, coby państwu za dużo nie oddawać.

W każdym razie, zachęcony ilością opracowań dotyczących zakładania firm z których wynikało, że nie taki diabeł straszny, podjąłem pierwsze kroki - złożenie wniosku o wpis do ewidencji działalności gospodarczej (milczeniem pomińmy, sensowność prowadzenia takich spisów).

Zaczęło się bardzo sympatycznie. Pod tym linkiem znajdziemy formularz w/w wniosku dla Warszawy. Jest to względnie prosty formularz, a miejsca wymagające objaśnienia (np. opis działalności wg PKD) są dość dobrze opisanie. Ogólnie nie ma co się czepiać. Co prawda gdybym prowadził bloga o usability testing to by poleciały gromy. No bo kurczę.. mała szara ikonka zagiętej kartki jako link do pomocy? Ale, ale.. raz, że ja nie o tym, a dwa to widać taka to maniera artystów.

Wniosek wypełniłem w czwartek przed świętami Wielkiejnocy (20.III). Udałem się do rodziny na święta, czekając na telefon lub e-mail. Wróciłem od rodziny i dalej czekałem na telefon lub e-mail. W końcu znudziłem się czekaniem na telefon lub e-mail i (2.IV) sam zadzwoniłem do urzędu. W sumie to zadzwoniłem dwa razy - za pierwszym razem zostałem przekierowany na telefon, którego nikt nie odbierał. Niemniej, gdy się w końcu dodzwoniłem okazało się, że wniosek od dawna czeka na mój podpis..

Zasadniczo, pan po drugiej stronie słuchawki był zdziwiony, że nikt do mnie nie zadzwonił. Heh, widać nikomu nie zależało, no bo po co :). Nie zraziwszy się tym, podziękowałem panu za rozmowę, a sam udałem się w drogę do urzędu. Dojazd problemu nie sprawił, więc z dobrym humorem dotarłem do recepcji, by pierwszy raz porozmawiać z urzędnikiem M2M (morda w mordę). Pan okazał się pomocny, kazał wziąć numerek i poczekać na swoją kolej. Po jakiś 2-3 min, na ekraniku pojawił się mój numerek, toteż wszedłem złożyć podpis - jak się okazało - u pani w wieku 20-kilku lat.

Pani też była miła, więc się dość przyjemnie było podpisać. Pewien zgrzyt nastąpił, gdy urzędniczka spytała mnie o mój NIP. Okazuję się bowiem, że do wpisu numer ten jest potrzebny.

Pisałem, że wniosek składa się przez internet. Jak się okazuje, ktoś zapomniał w formularzu zrobić pola na NIP. Wszyscy o tym wiedzą (ale czemu mi nie powiedzieli?), że sprawa stara i od dawna. Niemniej, nie taki srogi system, by go obejść nie można było. Mianowicie można ów NIP przy odbiorze wpisu podać.

Szczęśliwie, NIP przy sobie miałem (całkowicie przypadkiem). Toteż wniosek jest złożony, a ja czekam na patent od państwa, pozwalający mi pracować.

Ogólnie, jestem mile zaskoczony. Tak, zapomnieli o mnie, i tak, sprawa NIPu jest trochę śmieszna. Ale nie kosztowało to nic, jak i w samym urzędzie spędziłem coś koło 10 minut.

W najbliższym czasie czeka mnie jeszcze wizyta w paru urzędach, by ową firmę założyć. Zapowiada się ciekawie, więc w miarę możliwości donosić wam będę o postępach i o sumie..

Właśnie.. suma.. Jak na razie:

Czas zakładania: 15 dni (10 min w urzędach)
Koszt: 0 zł

Kolejna część

piekarz
O mnie piekarz

Polecam: Jak działa wolny rynek Zakładanie firmy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka