Wbrew pozorom pytanie to nie jest wcale takie proste. Mimo, że pewne fakty są dla nas oczywiste - jak to, że diamenty są droższe niż woda, to odpowiedź na pytanie dlaczego tak jest nie jest już taka prosta. Ekonomiści włożyli wiele pracy w wyjaśnienie skąd się bierze cena, procent itd. Współcześnie wykładana na uczelniach ekonomia zda się ignorować tą pracę, wmawiając studentom, że gospodarka to cztery równania na krzyż. Nie jest to prawdą, i dlatego też to piszę. Ale, zacznijmy od początku
Świat
Tak to już się porobiło, że przyszło nam żyć w dość specyficznym świecie. Z nieznanych nam powodów nie możemy dowolnie, siłą woli stanowić rzeczywistości. Nikt z nas nie ma mocy tworzenia dóbr tylko poprzez wole. Tak się poskładało, że żeby coś mieć, trzeba to coś zrobić.
Tak samo dobra, które są już stworzone występują w ograniczonej ilości. Nie sposób przemnożyć wyprodukowanych już telefonów, samochodów czy zegarków. Mając jedną sztukę jakiegoś towaru mamy jedną sztukę tego towaru, i nie istnieje magiczny sposób przemnożenia jego ilości.
By stworzyć jakieś dobro, potrzebna jest praca. Czy to zmagazynowana w innych dobrach (jak w przypadku produkcji w pełni automatycznej), czy też po prostu praca (jak kopanie rowów). By coś powstało ktoś musi to zrobić.
By coś wytworzyć czasem potrzebne są narzędzia. Te też występują w ograniczonej ilości. Nie można przemnożyć ilości gwoździ, młotków czy traktorów. Potrzebna jest praca by stworzyć te dodatkowe gwoździe, młotki i traktory.
Być może jest to banalne, ale nie dla wszystkich, temu też powoli pisałem. Okazuje się bowiem, że są wśród nas ludzie, dla których powyższe sformułowania są li tylko paplaniną, nic nieznaczącymi wynurzeniami psychopaty. Według nich, nie istnieje coś takiego jak rzadkość dóbr. Wszystkiego jest w bród! Potrzeba traktorów - są traktory! Potrzeba naramiennych torebek - gmina obok je przyśle[1]! Otóż istnieje ideologia, która odrzuca nasze mizerne spojrzenie na świat w którym trzeba pracować by coś mieć. Tą doktryną jest - a jak! - marksizm. Ale to nic. Poza tym, że w ich świecie nie trzeba pracować by mieć, to światło oraz fale radiowe rozchodzą się inaczej! Maxwell bowiem był burżujem, wobec czego jego teoria jest burżujska co wprost dowodzi jej nieprawdziwości... Mówiłem, że będzie okazja się pośmiać.
Zostawiając marksistowskie złudzenia za sobą, mamy świat gdzie ilość dóbr jest ograniczona, nic nie spada nam z nieba, a jedynym sposobem stworzenia nowego jest praca. Mam nadzieję, że się zgadzamy, więc przejdźmy dalej.
Świat a ekonomia
Musimy postawić sobie w tym momencie pewne ważne pytanie. Czy istnieje coś takiego jak ekonomia? Czy w istnieją prawa, według których w konkretnych warunkach powstaje konkretna struktura cen, popytu i podaży?
Jest to dość ważne pytanie. Znowuż, marksiści powiedzą, że nie, ekonomia nie istnieje. Wszelaka struktura cen jest li tylko spiskiem burżuazji mającym na celu ucisk klasy pracującej. Ponadto, ową strukturę można dowolnie kształtować. Mercedesy za 100 zł są możliwe!
Możemy się uprzeć, i odrzucić istnienie ekonomii. Możemy wierzyć, że nas nie ogranicza licha wiedza ekonomistów. Możemy też wierzyć, że u nas nie ma grawitacji. Żyjemy jednak w takim świecie w jakim żyjemy a on na nas wymusza istnienie ekonomii.
Dalsze rozważania o innym świecie, lub świecie gdzie ekonomia nie istnieje nie mają sensu. Fantastyka, o ile bardzo fajna nie jest naszym tematem. Porozmawiamy za to sobie o ludziach w takim świecie jaki istnieje naprawdę, u nas burżui gdzie światło podlega równaniom Maxwella. Li tylko czasem zerkniemy w świat, gdzie światło lata na opak, a czasem wręcz stoi i patrzy zamyślone w przyszłość.
[1]Przykładowo http://www.socjalizm.org/dzial_teoretyczny/czym_jest_marksizm.htm, drugi akapit w części II. Marksizm zakłada, że rzadkość dóbr kapitałowych wynika z kapitalizmu, co jak kiedyś przy okazji pokarzemy nie jest prawdą (oczywiście się przy tym pośmiejemy).
