piekarz piekarz
36
BLOG

Człowiek

piekarz piekarz Polityka Obserwuj notkę 0

Wyobraźmy sobie człowieka. Zresztą nie musimy. Wystarczy, że pomyślimy o nas samych. Każdemu z nas doskwiera jakiś dyskomfort. Czy to chce nam się pić, czy też są to może bardziej wyszukane potrzeby duchowe. W każdym razie praktycznie przez całe życie w mniejszym lub większym stopniu jest nam źle. I całe też życie staramy się poprawić nasze samopoczucie - ogólnie dążymy do usunięcia dyskomfortów. Tak to się już ułożyło, że nic w świecie samo z siebie się nie robi. No, przynajmniej nie za często. W większości przypadków, by osiągnąć jakiś cel (jak usunięcie dyskomfortu) musimy świadomie do niego dążyć. Działać używając pewnych środków. Owe środki, cele oraz rezultaty działań są przedmiotem ekonomii. Jej głównym zadaniem jest odpowiedź na pytanie, czy podjęte środki przybliżają nas do celu. Jest to nauka o działaniu ludzi. „Ludzkim działaniu"[1].

To, co nam przeszkadza

Zwykle przeszkadza nam więcej niż jedna rzecz naraz. Możemy chcieć posiadać lepszy samochód oraz może się nam chcieć pić. W takim przypadku, przede wszystkim będziemy dążyć do zaspokojenia pragnienia, a dopiero potem do nowego samochodu. Jest to naturalne i tak postępuje zdecydowana większość ludzi (poza socjalistami, ale o tym zaraz).

Żyjemy w takim świecie, gdzie wszyscy zawsze cierpią nieskończoną liczbę dyskomfortów. Mając wiele dyskomfortów, wybieramy ten który doskwiera nam najbardziej i staramy się go usunąć. Po zaspokojeniu podstawowych potrzeb jak głód i pragnienie sprawa się komplikuje. Dalej mamy wiele problemów, niemniej kolejność w jakiej chcemy je usuwać nie jest już taka prosta. Przykładowo załóżmy, że mamy 3 dyskomforty: A - chcemy mieszkania, B - chcemy samochodu i C - chcemy wczasów zagranicznych. To, że wybierzemy realizacje A przed B i B przed C nie implikuje tego, że wybierzemy A przed C. Rzec by można, że relacja doskwierania dyskomfortów nie jest przechodnia.

Jest jeszcze jedno. Ludzie mówią dużo, ale nie zawsze mówią prawdę. Przykładowo ktoś może twierdzić, że woli usunąć najpierw dyskomfort A niż B. Dla nas (oraz dla gospodarki) nie ma to żadnego znaczenia. Dopiero czyny tego człowieka mówią prawdę o jego hierarchii dyskomfortów oraz mają wpływ na rynek.

To, co nam pomaga

Mając wiele dyskomfortów do usunięcia, człowiek podejmuje pewne działania. Ocenia przy tym metody prowadzące do ich usunięcia. Chcąc kupić samochód, mało kto wyda na niego milion złotych.

Do naszej hierarchii dyskomfortów dochodzą sposoby ich usunięcia, które również podlegają hierarchizacji.  By jakiś dyskomfort usunąć trzeba podjąć jakieś działanie, co nierozerwalnie wiąże się z jakimś kosztem. Czy to są pieniądze czy też czas nie ma znaczenia. Ważne jest to, że każdy z nas ocenia w koszt usunięcia danego dyskomfortu i stara się to zrobić jak najtaniej. Uwzględniamy przy tym inne trapiące nas dyskomforty co prowadzi do dylematów typu czas a pieniądz jak „zamówić pizze czy samemu ugotować obiad?".

W ten sposób człowiek tworzy sobie plan działania, mający na celu jak najmniejszym kosztem usunąć jak najwięcej dyskomfortów. Jest to bardzo subiektywny plan, chociażby z powodu subiektywności dyskomfortów jak i subiektywności kosztów. Chcąc poprawić sobie samopoczucie jeden da pieniądze biednemu, drugi skoczy z bungee. Chcąc kupić chleb jeden kupi drożej w sklepiku osiedlowym, drugi poświęci czas i kupi w hipermarkecie.

I tu podobnie jak z hierarchią dyskomfortów to co ludzie mówią jest mało ważne. Istotne jest jedynie co czynią. Mowa w żaden sposób nie wpływa na rzeczywistość - dopiero konkretne działania to robią.

A więc...

...mamy ludzi, z których każdy cierpi jakiś dyskomfort. Wszyscy oni dążą do jak najtańszego poprawienia swojego bytu. Wolny rynek w tym kontekście polega na tym, by każdemu pozwolić poszukiwać szczęścia na swój sposób. Bez narzucania „idealnych rozwiązań" jak ZUS. Każdemu zostawiamy wolną rękę, by - o ile nie narusza wolności innych - budował swoje szczęście. O tym, jakie to ma konsekwencje następnym razem. A teraz:

Socjalizm a dyskomfort

Wszelakiej maści socjaliści będą wam wmawiać, że w kapitalizmie nie powstaną wielkie inwestycje motywowane społecznie a nie nastawione na zysk. I mają rację. Ale zastanówmy się dlaczego takie inwestycje nie powstaną na wolnym rynku? Sprawa jest prosta: hierarchia dyskomfortów ludzi jest inna niż obecnie panującego urzędnika. Ludzie zamiast usunąć dyskomfort związany z brakiem bezpośredniego połączenia kolejowego między każdymi dwoma miastami wolą usunąć dyskomfort związany z małym mieszkaniem, słabym samochodem czy też z potrzebą zjedzenia naprawdę smacznego posiłku.

W skrócie socjalizm to ustrój, gdzie urzędnik wie co ci przeszkadza lepiej niż ty. Wie też lepiej niż ty jak najtaniej dla ciebie usunąć owy dyskomfort. Istne czary.

Kolektyw a działanie

Na końcu porozmawiajmy o grupach i ich działaniu. Otóż - grupy nie działają. Nigdy. Działają tylko i wyłącznie pojedyncze jednostki należące do grupy. Zbiorowość może mieć wpływ na hierarchię wartości pojedynczego człowieka, jednakże sama nie może działać. Kolektyw niczym, kolektyw zerem.



[1] http://www.mises.pl/ld/

piekarz
O mnie piekarz

Polecam: Jak działa wolny rynek Zakładanie firmy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka