PIH PIH
3474
BLOG

Rząd posłuchał przedsiębiorców i zmienia zdanie!

PIH PIH Gospodarka Obserwuj notkę 24

„Wprowadzenie podatku od hipermarketów ma przynieść dodatkowe wpływy do budżetu a nie ma celu dyskryminacji kupców” – powiedział minister finansów Paweł Szałamacha w wywiadzie dla tygodnia „Wsieci”. Cieszą nas takie deklaracje polityków. Diabeł zwykle tkwi w szczegółach i drobny błąd w zapisie ustawy może spowodować, że nie będzie ona wyrównywać szans między polskimi sklepami, a należącymi do międzynarodowych sieci hipermarketami i dyskontami,  a uderzy – wbrew intencjom polityków – właśnie w polskie sklepy i ich właścicieli a więc tysiące rodzin.

Dziennikarka tygodnika zwróciła uwagę ministrowi, że „wprowadzenie jednej stawki podatku od obrotu daje uprzywilejowaną pozycje zagranicznym sieciom, które kupują towar bezpośrednio od producenta. Mali i średni polscy handlowcy, którzy zaopatrują się głownie w hurtowniach na tym stracą, bo będą musieli zapłacić podatek dwa razy: raz w hurtowni, a drugi raz u siebie. To stawia pod znakiem zapytania ideę tego podatku, czyli zrównanie szans małych handlowców z zagranicznymi sieciami”. Dziennikarka bardzo trafnie odczytała problem. Hurtownie nie mogą być objęte tym podatkiem, bo uderzy on w małe polskie sklepy. Dokładnie tak samo mówił niedawno w Radiu Wnet profesor Andrzej Kaźmierczak, członek Rady Polityki Pieniężnej. Profesor Kaźmierczak przypominał także, że pomysł – od którego przedstawiciele rządu na szczęście odchodzą -  kryterium, od którego liczona jest wielkość podatku, była powierzchnia sklepu. Zgodził się z tym zresztą w wywiadzie dla „Wsieci” minister Szałamacha.

Politycy powoli się edukują.  Ucieszył nas bardzo wpis - tutaj w Salonie24 -eurodeputowanego Zbigniewa Kuźmiuka. Po piątkowym spotkaniu władz z grupą przedstawicieli handlu, napisał on, że rząd Beaty Szydło jest otwarty na debatę.  Przyznał, że początkowo „według projektu rządowego tym podatkiem w wysokości 2% od obrotów, miała być objęta tylko sprzedaż detaliczna w sklepach o powierzchni przekraczającej 250 m2”.

Ponieważ na spotkaniu polscy handlowcy, także przedstawiciele Polskiej Izby Handlu, która zrzesza wiele tysięcy właścicieli sklepów, tłumaczyli jakie mogą być skutki pierwotnych propozycji rządu, politycy rządzącej partii zmienili zdanie.

Kuźmiuk relacjonuje dyskusję przedsiębiorców z rządem: „Generalnie krytykowana była koncepcja uzależnienia płacenia tego podatku w zależności od wielkości sklepu, preferowano i to zdecydowanie podatek od wielkości obrotów przy zastosowaniu kwoty wolnej i z użyciem progresywnej stawki podatkowej (czyli rosnącej wraz ze wzrostem obrotów). Tylko przedstawiciele dużych sieci byli takiemu rozwiązaniu przeciwni”. Argumenty trafiły do polityków:

„Wszystko więc wskazuje na to, że rząd zdecyduje się jednak na stawkę progresywną, ze sporą kwotą wolną od tego podatku, co oznaczałoby, że wiele sklepów małych i średnich nie byłoby objętych w ogóle tym podatkiem”

Zbigniew Kuźmiuk pisze, iż  uczestnicy debaty proponowali siedem progów opodatkowania i maksymalną 3,5% stawkę podatku, przy czym aby zapobiec dzieleniu podmiotów handlowych, podatek byłyby związany z podmiotem gospodarczym zajmującym się handlem detalicznym określonym numeremNIP.

„Minister finansów Paweł Szałamacha zobowiązał się do przygotowania nowego projektu ustawy o tym podatku w ciągu najbliższych 10 dni z uwzględnieniem większości uwag zgłoszonych podczas tego spotkania” – pisze eurodeputowany PiS.

Stało się więc coś, z czym do tej pory w polskiej polityce mieliśmy rzadko do czynienia. Rząd zmienił zdanie pod wpływem argumentów przedstawionych przez przedsiębiorców – polskich handlowców! Przyznaje to autor wpisu w Salonie24: „Rząd premier Beaty Szydło pokazał w ten sposób, że chce dyskutować z przedsiębiorcami w Polsce i w porozumieniu z nimi ustalać najważniejsze rozwiązania, które określają warunki ich funkcjonowania w naszym kraju. Co więcej jest otwarty na ich merytoryczne postulaty i potrafi zrezygnować z pomysłów, które były prezentowane w kampanii wyborczej w sytuacji kiedy środowisko przedstawi rozwiązania lepsze, bardziej sprawiedliwie rozkładające dodatkowe ciężary podatkowe”

Niezależnie od tego, jakie kto ma poglądy polityczne, to dobry znak. Teraz musimy trzymać polityków za słowo. Bo ustawa jeszcze nie jest gotowa a jedno niefortunne sformułowanie – jak niegdyś słynne „lub czasopisma” mogą zmienić sens zapisu prawnego. A to uderzyłoby w bardzo wiele polskich przedsiębiorców i ich rodzin. 

PIH
O mnie PIH

Blog komercyjny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka