piko piko
192
BLOG

Komunistyczne wzorce w Unii Europejskiej. Manifest dla Federalnej Europy

piko piko Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

W Parlamencie Europejskim miało miejsce uroczyste przekazanie propozycji Manifestu dla Federalnej Europy opracowane przez Grupę Spinellego.  Publiczne przedstawienie założeń Manifestu stanowi symboliczny krok w kierunku wyraźnego podkreślenia inicjatywy liberalno - lewicowych ugrupowań do zmiany przyszłości Unii Europejskiej w kierunku federalizacji.

Propozycje opracowane przez Grupę Spinellego inspirowane są Manifestem z Ventotene, którego głównym autorem był włoski komunista Altiero Spinelli.

Przetłumaczony tekst Manifestu wraz z komentarzami prof. Jacka Bartyzela, dr Filipa Ludwina i innych jest dostępny pod tym linkiem.

Materiał powstał na zlecenie Dobromira Sośnierza posła niezrzeszonego do Parlamentu Europejskiego w 2019 przez:
Fundacja Ośrodek Analiz Prawnych, Gospodarczych i Społecznych im. Hipolita Cegielskiego
przy współpracy z ekspertami Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
i opatrzony jego wstępem, który zamieszczam poniżej.
==============================================

Nazwiska patronów większości budynków Parlamentu Europejskiego w Brukseli i Strasburgu niewiele przeciętnemu Polakowi mówią. Mało kto raczej wie, kim byli Henri Spaak, Salvador de Madariaga czy Louise Weiss. Więc i nazwisko Altiero Spinellego, mało znanego włoskiego komunisty, nad głównym gmachem brukselskiej siedziby PE też żadną sensacją nie jest. Podobnie jak niemal anonimowa postać sympatycznego dziadka wyciętego z tektury w głównym hallu tego budynku.

Dopiero od paru lat o Spinellim robi się u nas głośniej, a jego Manifest z Ventotene staje się symbolem paneuropejskiej konspiracji lewicy, wskazującej kierunek marszu Unii Europejskiej. Początkowo szeptana wieść o komunistycznym Manifeście, mającym być podstawą ideową UE, nosiła nawet piętno teorii spiskowej, jednak ostatnio usta rozwiązują się coraz bardziej i to, o czym szeptano w piwnicach, głoszone jest na dachach. Pozycja Spinellego jako „patrona Europy” jest coraz bardziej eksponowana, a odwołania do Manifestu z Ventotene stają się coraz śmielsze. To właśnie Manifest Spinellego i Rossiego pojawia się w unijnej „Białej Księdze” jako fundament ideowy Unii.

A o co chodzi w tym całym Manifeście ? No cóż, nie zawsze wiadomo, bo dokument po wszystkich autorskich przeróbkach jest trochę niespójny i to co w nim uderza na pierwszy rzut oka, to przede wszystkim ideowy eklektyzm. Niby marksizm, a jednak bez rewolucji, niby demokracja, a jednak dyktatura, niby komunizm, a jednak własność prywatna...
To co jest jednak wyraźne, to wrogość wobec idei państw narodowych. Zniesienie podziału Europy ma być według Manifestu receptą właściwie na wszystkie bolączki, na czele w widmem wojny między państwami, które z natury do takiego konfliktu dążą i bez zjednoczenia są na niego skazane. Co więcej, zjednoczenie Europy jest tylko półśrodkiem. Bo zjednoczona Europa nadal mogłaby się przecież pokłócić na śmierć ze zjednoczoną Azją, a to raczej nie byłoby dla nas dobrym pomysłem. Więc dopiero rząd światowy może zaradzić temu problemowi, przynajmniej do czasu odkrycia życia na innych planetach...

Co bardzo razi w Manifeście, to niefrasobliwa powierzchowność wywodów, ignorujących wszelkie ostrzeżenia które niewypowiedziane kłębią się między wierszami tak intensywnie, że autorzy bali się tam zajrzeć z obawy, że coś wrednego boleśnie ich ugryzie.
Bo przecież opowiadając o tym, jak zjednoczenie Włoch czy Niemiec doprowadziło do dwóch krwawych wojen, aż się proszą o pytanie, do jakiej wojny może doprowadzić zjednoczona Europa. O ile potyczki małych księstw niemieckich nie należały wcale do bezkrwawych, to jednak pozostawały niegroźne dla stabilności kontynentu i egzystencji krajów sąsiednich, a zjednoczone Niemcy w ciągu 40 lat podniosły problem na wyższy poziom. Skąd więc niewzruszone przekonanie, że zjednoczona Europa będzie zawsze miłującym pokój imperium — a nie np. ośrodkiem krucjaty w imię równouprawnienia, które ogniem i mieczem zaniesie całemu światu ? Póki co ma spore zadatki na to drugie.
To prawda, że docelowy rząd światowy już nie będzie miał komu wypowiedzieć wojny, ale etapy pośrednie mogą się przecież okazać bardziej niebezpieczne niż problemy, którym mają zaradzić.
 
Kolejne zagrożenie, które Spinelli z Rossim zupełnie ignorują, to tyrania wewnątrz utopijnego superpaństwa. Im dalej jest do granicy, tym trudniej uciec spod władzy despotycznego rządu — a nic w Manifeście nie przemawia za tym, że zjednoczona Europa miałaby być w jakiś cudowny sposób zaimpregnowana na despotyzm. Jeśli wystarczy się przeprowadzić 10 km dalej, żeby w sąsiednim księstwie zapłacić niższe podatki albo korzystać z nieocenzurowanego internetu, to konkurencja wymusi łagodne traktowanie poddanych, nawet w sytuacji pewnych deficytów demokracji. A ostateczny rząd światowy nie będzie się już musiał martwić żadną konkurencją. Czy to na pewno bezpieczniejsza wizja dla obywateli ?

To co jednak chyba najbardziej zaskakuje, to że Manifest nie kryje się z antydemokratyzmem i że UE, która sztukę deklinacji słowa ///demokracja/// opanowała w stopniu nie mającym sobie równych w całym cywilizowanym świecie, nie miała jakoś kłopotu, żeby na kolanach pielgrzymować (na kolanach swoich najznakomitszych przedstawicieli) do grobu autora, żeby wyciąć go z tektury i postawić na honorowym miejscu i żeby powiesić jego nazwisko nad drzwiami... Nad drzwiami tego budynku, gdzie samo podejrzenie o uchybienie demokratycznym standardom będzie niedługo skutkować odbieraniem dotacyj (w ramach tzw. ochrony budżetu Unii w przypadku deficytów praworządności). Przecież za słowa, które padają na ostatnich stronach manifestu, Orban czy Kaczyński natychmiast by te dotacje stracili i żadne jęki i płacze nie zdjęłyby już z nich łatki faszyzmu ani w tym życiu, ani w przyszłym.

Bo według Spinellego i Rossiego, wyboista droga do pełnej integracji europejskiej wiedzie poprzez, jeśli nie konspirację, to na pewno dyskrecję wobec mas ludowych. Wola ludu zostanie dopiero ukształtowana przez nieubłaganą indoktrynację „partii rewolucyjnej”, a koniec końców i tak będzie traktowana instrumentalnie, ponieważ bez żadnego niepotrzebnego krygowania się, Spinelli nazywa docelowy model „demokracji europejskiej” dyktaturą owej rewolucyjnej partii ! Komunistom zawsze jakoś tak wychodzi, że prawdziwa demokracja, to jest wtedy, kiedy z góry wiadomo, kto wygra.

Taką właśnie demokrację muszą więc mieć na myśli Timmermans, Juncker, Merkel czy Macron, kiedy mówią o przyszłości Unii. I nie ma się co dziwić, kiedy pierwszy z nich otwartym tekstem wyznaje na sali plenarnej Parlamentu Europejskiego, że nie można używać argumentu demokracji przeciwko karcie praw podstawowych — bo wypowiada się właśnie w duchu Manifestu z Ventotene.
Z takim przesłaniem oddaję w Państwa ręce kolejną publikację z cyklu Raport Sośnierz. Zapraszam do przeczytania opracowania na temat Manifestu i jego autorów, opracowanego na moje zlecenie przez Instytut Ordo Iuris, w którym ten dokument przetłumaczono na nowo, prześwietlono z każdej strony i opatrzono wnikliwym komentarzem. Na pewno bardziej dokładnym od mojego.

Dobromir Sośnierz Katowice, 8 IV AD 2019

piko
O mnie piko

Jaki jestem? Normalny - tak sądzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo