Za chwilę miną trzy miesiące odkąd przyszło nam żyć w Polsce pod rządami "Biało-czerwonej drużyny dobrej zmiany". Żyjemy tutaj wszyscy, ale mam wrażenie, a z dnia na dzień jestem tego co raz bardziej pewien, że 19% Polaków, którzy oddali głosy na "dobrą zmianę" zostało oszukanych i to w najbardziej perfidny sposób. Przypomnijmy, w kampanii wyborczej PiS zapewniał nas, że wszyscy zainteresowani zostaną objęci programem "500 zł na dziecko". Dowód, żeby nie być gołosłownym:
http://wiadomosci.radiozet.pl/Wiadomosci/Kraj/Szydlo-Program-rodzina-500-plus-to-priorytet-00010439
Dziś już wiemy, że wsparcie nie obejmie rodzin bogatych chociaż oficjalnie nikt (jeszcze) tego nie potwierdził, ale nie tak dawno premier Gliński mówił publicznie, że: "bogaci powinni zrezygnować z pomocy". Oczywiście nie wyjaśnił dlaczego mają zrezygnować, skoro premier Szydło w swoich obietnicach nikogo nie pomijała.
O "zmianach" w Trybunale Konstytucyjnym powiedziano i napisano tyle, że nie ma sensu tego powtarzać. Warto tylko nadmienić, że dzisiaj gruchnęła informacja, że minister Gowin chciałby, żeby projekt nowej konstytucji napisał Kornel Morawiecki. Cóż, wygląda to na kolejny etap wprowadzania "dobrej zmiany", bo oczami wyobraźni widzę projekt konstytucji Morawieckiego, który zaczyna się i kończy na stwierdzeniu, że: "Konstytucja to nie jest świętość, i nie jest stoi ponad wolą narodu". Tak może wyglądać kamień węgielny położony pod nową konstytucję RP, czyli kraju Unii Europejskiej.
Oczywiście "dobra zmiana" nie mogła ominąć mediów publicznych. Tutaj mamy do czynienia z powiedzmy sobie wprost - wywaleniem na pysk dziennikarzy, którzy mogli nowej władzy zaszkodzić. Nie ma co tego ukrywać, bo dokładnie o to chodzi, i dokładnie dlatego szefem TVP został pan Kurski. Z TVP już odeszli, albo raczej zostali zmuszeni do odejścia: Piotr Kraśko, Karolina Lewicka, a to przecież dopiero początek, bo w kolejce czeka jeszcze wielu porządnych dziennikarzy, dzięki którym dziennik TVP od lat cieszył się najlepszą oglądalnością.
Tak wygląda "dobra zmiana" po niespełna trzech miesiącach trwania. Nie wspomniałem tutaj o ustawie cofającej obowiązek szkolny dla sześciolatków, ale warto pamiętać, że dzięki tej zmianie wiele dzieci będzie musiało powtórzyć pierwszą klasę, żeby nadążyć za programem nauczania.
Nie wspomniałem również o tym, że zapowiadany podatek od hipermaketów najbardziej uderzy w nas, czyli ludzi, którzy na zakupy chodzą właśnie do marketów z prostej przycyzny, bo tam jest po prostu najtaniej. Podatek w nas uderzy, bo jeśli sieć będzie musiała zapłacić kolejny podatek, to z czegoś na ten podatek musi wziąć, i weźmie, podwyższając ceny towarów co odbije się na zawartości naszych portfelów.
Kwestię polityki zagranicznej zostawiam, bo bredni ministra Waszczykowskiego o rowerzystach i wegetarianach nie ma sensu komentować. Warto natomiast wspomnieć o planach - i tutaj znów powiedzmy sobie szczerze - przehandlowania dodatków socjalnych dla Polaków na Wyspach Brytyjskich w zamian za stałą bazę NATO w Polsce. Oczywiście takim pomysłem błysnął nie kto inny, jak wspomniany już pan Waszczykowski, który chyba nie wie, że w NATO karty rozdają Amerykanie, i to oni decydują gdzie rozmieścić bazy Paktu Północnoatlantyckiego.
Jak widać w "dobrej zmianie" chodzi o to, żeby spacyfikować wszelkie możliwe ogniska oporu z TVP na czele. Media prywatne na razie mogą spać spokojnie, ale do czasu, bo "dobra zmiana" także i je może dotknąć, choćby poprzez reklamy, albo przez likwidowanie prenumeraty, bo kilka dni temu pojawiła się informacja, że w sądach w całej Polsce, pracownicy nie będą mogli przeczytać między innymi "Polityki", "Newsweeka" czy "Gazety Wyborczej", ale w zamian za to przeczytają takie poważne tytuły jak "Gazeta Polska", "Gazeta Polska Codziennie" czy tygodnik "w Sieci".
Tak wygląda Polska po trzech miesiącach rządów "dobrej zmiany", a pamiętajmy, że to dopiero początek.
